Lilliole
w tym co zacytowałaś dokładnie chodziło mi o poziom z którego ktoś podchodzi do tematu i związane z nim przekonania, a nie poziom rozwoju czy jakąś osobistą ocenę z tym związaną ( stąd moje zdziwienie reakcją) bo tu jest pełna zgoda że ludzie działają z różnych okresów rozwoju i związanych z tym blokad, więc różnica jest taka że jak dla mnie to moje stwierdzenie w każdym przypadku wyciąga to blokady do uwolnienia, a czy ktoś pod wpływem tego wzmacnia to czy uwalnia to kwestia jego wyboru ( w tym ulegania lub nie tym wczesnodziecięcym wzorcom i wyobrażeniom na temat ojca, matki i Boga oraz przekonań które zapodałaś jako przykłady)
więc kiedy może to być szkodliwe? wtedy gdy ugruntowuje to wczesnodziecięce blokady i graniczenia , ale to nie robi się samo , więc oczywiście że uznanie krzywdy, odczucie i wywalenie tego na wierzch jest często ważnym elementem różnych metod uzdrawiania, tylko dokładnie tak jak podchodzisz do tego co napisałem, można by powiedzieć: takie podejście ugruntowuje w obwinianiu i użalaniu się nad sobą ... wg mnie w jednym i drugim jest to guzik prawda gdy będąc w jakimś procesie wchodzimy w uczucia czy mamy świadomość zależności ( w tym przyczyn i mechanizmów) i zwyczajnie uwalniamy się od ograniczeń , a zawsze popadamy i podtrzymujemy poczucie winy vel obwinianie, podtrzymujemy pretensje, żale negatywny obraz ojca ... gdy nadal tak teraz wybieramy : )
więc jaka jest sprzeczność między uznaniem i odczuciem że stała się krzywda a uświadomieniem że "dobry Bóg działa poprzez matkę i ojca" i z czego wynika potrzeba oddzielania tego?