No enigma jak nie pogadasz
Z tego co pisałeś nasunęła mi się jeszcze jedna rzecz, o której zapomniałem napisać: we właściwym czasie i miejscu jest tylko ten, co właściwie działa. Albo przynajmniej robi co może. Jeśli większość czasu siedzi przek kompem i scrolluje, to nigdy się w tym właściwym miejscu nie znajdzie. Więc ta afka wymaga/powoduje
uzasadnione zaufanie do siebie i swoich możliwości takimi jakie
teraz są (żeby nie popadać w perfekcjonizm i "ale ja mogłem").
Może więc potrzebujesz wierzyć w zmarnowane szanse, bo nie ufasz sobie? I wiara w zmarnowane szanse ma służyć jako motywacja?
Jeśli tak, to jest to prawda na teraz. A po przeafirmowaniu, zaufaniu i dzałaniu będzie inna prawda.
Co do pracy, to też źle się wyraziłem -- za granicą levelowałem życiowo, ale nie zawodowo. Pracę miałem zwykłą (ale bardzo dobrze przełamującą mój lęk przed ludźmi). natomiast jako wolonoariusz spoktałem jednego z największych nauczycieli w moim życiu, który przełamał we mnie niechęć do działania i materii i zrobił ze mnie wreszcie Koziorożca
A przy innym wolontariacie doświadczyłem po raz pierwszy spełnienia zawodowego, które pomogło ukierunkować mnie na nowe tory. Ale to jeszcze trochę zajęło, bo byłem zbyt uparty
Z pozostaniem w Polsce chodziło mi o to, że, nawet gdybdym dostał to nad czym rozdzierałem szaty, to po prostu później dotarłoby do mnie że komputery nie są dla mnie, conajwyżej jako hobby i byłoby to okupione jeszcze większą nerwicą.
No i -- u mnie bardzo ważny jest temat żądającego, królewskiego ego, i tymi komputerami chciałem je sobie sobie podbudować.
A potem w wieku 40 lat bym pisał sterowniki do drukarek, lol