Mój ojciec kiedyś wściekł się na mnie, zmieniła mu się twarz i pojawiła się na twarzy taka wściekłość jakby chciał kogoś zabić. I faktycznie wystraszyłem się, że mnie zabije, a skończyło się 'jedynie' na tym, że uderzył mnie jakoś po plecach.
Od tamtego momentu zacząłem odczuwać dziwne lęki, jak wracałem ze szkoły to oglądałem się za siebie, czy nikt za mną nie idzie i mnie nie śledzi. Zacząłem bać się mocno starszych chłopaków w szkole, bałem się, że mnie pobiją. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, czułem się dziwnie. Czułem się nieswojo odczuwając te lęki. Czułem wstyd.
Po latach dowiedziałem się, że mój ojciec jako dziecko był bardzo strachliwy. Jego ojciec nie pozwalał mu chodzić w różne miejsca, bo mówił że tam mogą go pobić. Jak jeździł na kolonie to starsi chłopacy mu dokuczali, musiał unikać starszych i silniejszych, bo dostawał od nich kuksańce.
Później zaczął trenować zapasy i wtedy jego lęki się 'skończyły' (nastąpiło wyparcie). Zaczął ćwiczyć, budował swoją muskulaturę i stawał się silny fizycznie, nawet bardzo. Jeździł na różne zawody, brał udział w mistrzostwach.
To wygląda tak, jakby lęki mojego ojca przeszły na mnie, w momencie kiedy on się wściekł i mnie nabił.
Zresztą już wcześniej miałem poczucie, jakbym doświadczał nieswoich emocji.
Wypierane emocje ojca, do których on się 'nie przyznawał' zaczynały pojawiać się we mnie.
Mój ojciec tak jakby odcina się od emocji i nie przyznaje się do nich.
Wydaje mi się, że może być to związane z cechami psychopatycznymi.
Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i dużo jest w tym prawdy, bo widzę też w sobie różne cechy ojca. Wydaje mi się, że to czego w sobie najbardziej nienawidzę (nienawidziłem?) to są właśnie te cechy mojego ojca, które w sobie dostrzegam.