Autor Wątek: Kącik Oczyszczania  (Przeczytany 346389 razy)

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 21:47:11 »
Wiesz co, Mateo?
Miałam właściwie nie odpowiadać, bo przypuszczam, jak nasza dyskusja się zakończy (jałowo ;p), ale w sumie dam nam szansę, co mi szkodzi ;)
Bo może faktycznie się nie zrozumieliśmy i można to zmienić?
(choć słabe szanse są raczej ;p)

A jakie to konkretne podpowiedzi od Dżonnego dostałeś, jak z tym działać?
 

Rada Dżonnego - dopuścić do świadomości emocje, których doświadczam. I tu podane, jakie mogą być te emocje. Dzięki tej radzie poczułam też, że powinnam zająć się konkretnie podnieceniem, bo to ono (będąc na wierzchu) nie pozwala dojść do tych innych emocji.
Może sama bym na to wpadła (podejrzewam, że tak), ale pewnie zajęło by mi to jeszcze trochę czasu. I bym się tylko męczyła.
A tak, Dżonny mi pomógł. I o to chodzi (tzn. mnie się coś takiego podoba) - żeby sobie wzajemnie pomagać, a nie podbudowywać się cudzym kosztem.

A jak z tym działać? No wiesz, osoba, dla której normą jest praca z emocjami nie zda takiego pytania :P
Więc może nie wiesz.
No więc wystarczy, że odczuję daną emocję, nie będę jej blokować po prostu, pozwolę jej wyjść (uświadomię sobie ją właśnie i pozwolę odczuć w ciele). Można do tego wykorzystać np. EFT, ale niekoniecznie. Mnie czasem łatwiej jest z pukaniem (zwłaszcza, że tam jest fajne początkowe ustawienie), a czasem bez (jak w TU, samo tylko pozwolenie i odczucie na poziomie ciała, bez ruchu.

I dopiero puszczenie tych emocji pozwoli mi poczuć, że mam tę miłość w sobie. Tak w skrócie.

Myślę, że to ja ci podałem bardziej konkretne podejście, bo nie na[pisałem , że nasz wyodrębniać emocje, tylko powiedziałem Ci co jest przyczyną tych emocji, co je produkuje.

No i co mam zrobić z tą przyczyną (o której zresztą doskonale wiem)?
Jak mam przestać poszukiwać, gonić, jak mam pokochać siebie?
Powiedz mi, Mateo, bo może masz jakiś sprytniejszy sposób :P

To nie jest smutne, to jest wyzwalające.

Napisz chociaż, że dla Ciebie (wyzwalające), jeśli tak faktycznie czujesz, bo dla mnie jest to smutne, a z uczuciami nie da się kłócić, zwłaszcza z cudzymi.
« Ostatnia zmiana: 2017-10-03, 21:53:14 wysłana przez Facilite »

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 21:36:49 »
Mateusz, wydaje ci się i mieszasz tylko ;)

Facilite , co do podniecenia, to też tu na forum rozwikływałem i wyszło mi , że podniecenia ma mocny związek z lękiem. Oczywiście to dobra strategia podziałac na samo podniecenie, mówię tylko co może pod tym się kryć (i pewnie się kryje).

Gdy go nie ma, jest rozkosz, błogość itd Ważne wiedzieć do czego się zmierza, widzieć ten pozytywny wzorzec, przynajmniej dla mnie.
« Ostatnia zmiana: 2017-10-03, 21:40:19 wysłana przez dżonny »

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-03, 21:21:42 »
Mateusz, sorry, ale to są dopiero banały :P
Prawdziwe banały, bo to co napisał Dżonny, to nie są banały, to jest konkretna podpowiedź, jak działać, co robić.

A jakie to konkretne podpowiedzi od Dżonnego dostałeś, jak z tym działać?
 
Myślę, że to ja ci podałem bardziej konkretne podejście, bo nie na[pisałem , że nasz wyodrębniać emocje, tylko powiedziałem Ci co jest przyczyną tych emocji, co je produkuje.
To nie jest smutne, to jest wyzwalające.
Tu zgadzam się z tym co powiedział Osho: Człowiek jest nieszczęśliwy, bo postanowił być nieszczęśliwym. Jest nieszczęśliwy, bo wybrał nieszczęście."
Ale to już było, teraz mamy dużo, dużo większą świadomość, możemy to zmieniać  łatwiej, właśnie dzięki mocy świadomości.
 



Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 21:05:18 »
Facilite, trafiłaś w sedno. To jest przyczyną Twoich zachowań, problemów: jest to poszukiwanie miłości, chcesz być kochaną i w tym celu podejmujesz przeróżne próby zdobycia jej. Nie mając poczucia bycia kochaną, a mając deficyt miłości, stwarzasz sobie jej iluzje, gonisz za namiastkami, jakimiś zamiennikami, za czymś co dawałoby choć pozory miłości. Jednak zgodnie z prawem duchowym. jak sama sobie nie dasz miłości, to trudno ją dostać od innych.

Mateusz, sorry, ale to są dopiero banały :P
Prawdziwe banały, bo to co napisał Dżonny, to nie są banały, to jest konkretna podpowiedź, jak działać, co robić.
A Ty mi tu jakieś duchowe prawa przytaczasz i ogólne prawdy. Zalatuje nauczycielem duchowym, takim co to nie podejdzie do sprawy konkretnie, tylko powie np. idź i medytuj.
Ja się już na to nie łapię :P
I nie chodzi o treść, bo z treścią się (co do zasady, bo co do szczegółów można by podyskutować) zgadzam. Chodzi właśnie o samo podejście i powielanie banałów w stylu "pokochaj siebie, a pokochają Cię inni". "A jak nie umiesz, to znaczy, że nie chcesz, bo chcieć to móc".
Smutne jakieś to dla mnie.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-03, 20:46:11 »
I teraz daję się traktować jak przedmiot, co więcej, wmówiłam sobie, że sprawia mi to przyjemność, a wszystko po to, żeby uznać tę postawę ojca wobec mnie za korzystną dla mnie i przyjemną, żeby móc wierzyć w to, że mnie kochał i robił dla mnie co mógł.
A to dlatego, żeby czuć się wartościową (ktoś mnie kocha, komuś na mnie zależało) i żeby nie przeżywać bólu związanego z brakiem miłości i upokorzeniem.

Facilite, trafiłaś w sedno. To jest przyczyną Twoich zachowań, problemów: jest to poszukiwanie miłości, chcesz być kochaną i w tym celu podejmujesz przeróżne próby zdobycia jej. Nie mając poczucia bycia kochaną, a mając deficyt miłości, stwarzasz sobie jej iluzje, gonisz za namiastkami, jakimiś zamiennikami, za czymś co dawałoby choć pozory miłości. Jednak zgodnie z prawem duchowym. jak sama sobie nie dasz miłości, to trudno ją dostać od innych.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 20:34:01 »
Dżonny, nie wiem, czy banalne, na pewno proste, a proste metody są najlepsze :)
W każdym razie dobrze, że to napisałeś, bo w silnym zaślepieniu trudno się myśli nawet o banałach ;)
Tak, poczucie zniewolenia i bezsilność. Wpadłam jeszcze na to, żeby zrobić ustawienie EFT na silne podniecenie z tym związane. To ono przykrywa tamte emocje, a właściwie tamte emocje (poczucie zniewolenia i bezsilność) wywołują to podniecenie. Więc muszę się najpierw zabrać za nie, ale jest to cholernie trudne, bo trudno zrezygnować z czegoś tak atrakcyjnego i przyjemnego ;P

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 20:14:52 »
Facilite, to banalne co napiszę, ale wszystko rozbija się o to by być w stanie wyodrębnić (dopuścić do świadomości) emocje jakich doświadczasz. Jeśli czujesz się traktowana jak przedmiot może być to poczucie zniewolenia i bezsilność z tym związana. To oczywiście może być długi proces żeby to wykorzenić, ale nie aż tak. Mówię długi w sensie, że pewnie nie kilka dni.  Zmiana na pewno będzie cudowna :)

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 12:10:15 »
Dodatkowo trudno jest znieść upokorzenie, że było się wykorzystaną i potraktowaną jak przedmiot.

I teraz daję się traktować jak przedmiot, co więcej, wmówiłam sobie, że sprawia mi to przyjemność, a wszystko po to, żeby uznać tę postawę ojca wobec mnie za korzystną dla mnie i przyjemną, żeby móc wierzyć w to, że mnie kochał i robił dla mnie co mógł.
A to dlatego, żeby czuć się wartościową (ktoś mnie kocha, komuś na mnie zależało) i żeby nie przeżywać bólu związanego z brakiem miłości i upokorzeniem.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 11:59:22 »
Pierwsza odpowiedź - zostałabym sama, a nie chcę być samotna.
A będę, bo nikt inny mnie nie zechce (bo tylko M. jest tak popieprzony jak ja. Czasem wydaje mi się, że tylko on do mnie pasuje, nikt inny - typowe zaślepienie).

To była pierwsza myśl, ale nie do końca tak to wygląda, bo emocje i intencje w takich sytuacjach są sprzeczne.
Ja też tak mam. Bo w trakcie tych naszych rozrób, kiedy ja walę na maxa, to też straszę go rozwodem. A właściwie nie straszę, tylko naprawdę jestem na to zdecydowana i tylko go o tym informuję (+ np. pakowanie się i szykowanie do wyjazdu do innego naszego mieszkania). I wtedy on odpuszcza, zazwyczaj z tego powodu (czasem też boi się, że zdemoluję coś wartościowego, ale to rzadziej ;p).
No ale dwa razy zdarzyło się, że był już tak załamany tymi naszymi kontredansami, że przyznał mi rację w kwestii rozwodu.
Boże, jak mi wtedy ulżyło! Poczułam, że wreszcie będę prawdziwe wolna, no było po prostu wspaniale, bo też nie czułam jego presji, że musimy koniecznie być razem.
Już witałam się z gąską (czyli myślałam o podziale majątku, o kwestiach prawnych, itp.), a wtedy on robił zwrot o 180 stopni i zmieniał zdanie. I ja wymiękałam, bo emocje dwóch osób - moje i jego (poczucie winy, lęki, i inne takie tam) były dla mnie zbyt wielkie, żeby je samej unieść.

Ja tak sobie piszę to wszystko nawet nie po to, żeby się wygadać (choć to też pomaga), ale głównie po to, żeby odkryć wierzchnią warstwę emocji związanych z tematem związków.
Ale zdaję sobie sprawę, że to nie załatwi sprawy. Żeby coś faktycznie zmienić, muszę zabrać się za relację z ojcem, bo tutaj leży główna przyczyna mojego nieudanego małżeństwa.
Zresztą M. jest bardzo podobny do mojego ojca (choć nie jest alkoholikiem, a nawet nie lubi wódy i innych takich), a mój związek przypomina małżeństwo moich rodziców. Typowe.
Żeby to uzdrowić, muszę dokopać się do najgłębszych pokładów moich uczuć wobec ojca i jego uczuć wobec mnie, zrezygnować z iluzji, z czegoś najdroższego, co posiada się w życiu - poczucia, że ktoś kiedyś mnie kochał dla samej mnie. Czyli uświadomić sobie, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał (a wręcz przeciwnie, zdradził mnie), choć twierdził inaczej.
A ja gdzieś w pś chcę w to wierzyć, bo to okropne uczucie być niekochaną.
Dodatkowo trudno jest znieść upokorzenie, że było się wykorzystaną i potraktowaną jak przedmiot.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 01:23:33 »
Ja mam tak samo , że mnie nie interesują takie co się mną nie interesują, ale i tak potraf(iłem) robic z tego nieszczesliwą milosc ;))

No w sumie nieszczęśliwą miłość da się zrobić ze wszystkiego ;)
U mnie też bywało, ale na zasadzie: na pewno mnie kocha, ale nie możemy być razem, bo cośtam cośtam ;) Taki przyjemny ból z bezpiecznej odległości :P

healingintelect

  • Wiadomości: 713
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2017-10-03, 01:09:40 »

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 01:06:26 »
. A jeśli widzę, że ktoś nie jest mną zainteresowany, to od razu przestaje być dla mnie atrakcyjny.
[tak na marginesie - jedyny pożytek z tego taki, że zawsze chroniło mnie to przed nieszczęśliwą miłością. Heh, choć - tak sobie teraz myślę - może właśnie to przyciągnęło do mnie nieszczęśliwą miłość ;)]

Ja mam tak samo , że mnie nie interesują takie co się mną nie interesują, ale i tak potraf(iłem) robic z tego nieszczesliwą milosc ;))

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 00:53:18 »
a co by było gdybyś przestała w nią grać ?

Pierwsza odpowiedź - zostałabym sama, a nie chcę być samotna.
A będę, bo nikt inny mnie nie zechce (bo tylko M. jest tak popieprzony jak ja. Czasem wydaje mi się, że tylko on do mnie pasuje, nikt inny - typowe zaślepienie).

Jest jeszcze jeden drobny szczegół - pociąga mnie to seksualnie. Kojarzy mi się to z zainteresowaniem mną. A jeśli widzę, że ktoś nie jest mną zainteresowany, to od razu przestaje być dla mnie atrakcyjny.
[tak na marginesie - jedyny pożytek z tego taki, że zawsze chroniło mnie to przed nieszczęśliwą miłością. Heh, choć - tak sobie teraz myślę - może właśnie to przyciągnęło do mnie nieszczęśliwą miłość ;)]

I wiesz, Dżonny, to nie tak, że zawsze w to gram, czasem przestaję. I wtedy gdy przestaję w to grać, kiedy staje się sobą, to bardzo pomaga to mężowi (nie mówiąc już o mnie).
Oczywiście najpierw zawsze jest strasznie - on chce mnie jeszcze bardziej zmusić, żebym robiła to, co on chce, ja nie reaguję, on staje się agresywny, a wtedy ja dostaję szału i zaczynam walić na maxa. Wtedy on się poddaje i odpuszcza. Jest tak spokojnie, inaczej, zbliżamy się do siebie, M. docenia to, że ja stawiam na uzdrowienie tematu, mówi że jemu też to jest potrzebne, ale sam nie potrafi zrezygnować z chorych zachowań.
No a potem znów wszystko wraca do normy. Potwornie ciężko to przełamywać tak zupełnie samej, bez wsparcia ze strony partnera.

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-02, 22:57:15 »
a co by było gdybyś przestała w nią grać ?

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-02, 20:33:12 »
Poza tym jesteś przemocowy i dominujący, ale wydajesz się spokojny i opanowany, no i mnie to na swój sposób rajcuje.

Mój mąż jest właśnie taki. Wydaje się bardzo łagodny i kochający wolność, a tak naprawdę to chce mnie zniewolić i zagarnąć (cały czas za mną chodzi i mnie kontroluje, bo mam być tylko jego, jak własność).
A ja podświadomie nie chcę z tego zrezygnować, bo wydaje mi się to atrakcyjne, więc cały czas trwa ta szopka.