Autor Wątek: Kącik Oczyszczania  (Przeczytany 346029 razy)

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-04, 11:33:56 »
A propos podniecenia, to muszę napisać, że gdy wczoraj uświadomiłam sobie i przeżyłam te emocje, o których tutaj pisałam (i doszłam do ich przyczyn), to spokojnie przespałam noc (bez podniecenia, a ostatnio męczyłam się z tym okrutnie), a i teraz nie widzę już w nim nic atrakcyjnego. Czuję się zupełnie inaczej.

No ale to na pewno tylko częściowe uzdrowienie tematu podniecenia (tak to czuję). Choć póki co czuję się bardzo przyjemnie bez niego :)

Michał486

  • Wiadomości: 802
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-10-04, 11:29:17 »
Agnieszka do podniecenia mogą być różne emocje poprzyklejane.
Sam tak mam i nie mogę puki co dotrzeć do źródła, do uczucia które kryje się za podnieceniem.
Będę musiał się tym kiedyś zająć, zagłębić się w to.


Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-04, 11:26:55 »
A działając na taki emocjonalny ból (choć wg mnie jest on też praktycznie bólem fizycznym) powoduje się odsunięcie go i wyłonienie emocji, tak jak opukujac jedną emocje i wywalając ją pojawia się inna warstwa.. ta sama zasada .

No to się zgadzamy :) Nawet chciałam o tym napisać, o tej zasadzie.
Ja po prostu tak nie robię (w sensie, że nie opukuję samego bólu), bo od razu czuję, co siedzi (jaka emocja) pod tym bólem, czy innym stanem. I od razu przechodzę do tej emocji.
W sumie mam też tak z emocjami - czasem, gdy uświadamiam sobie, o co chodzi (jaka jej jej przyczyna), to nie opukuję jej, bo ona już spełniła swoją rolę (i odeszła), tylko przechodzę do tego, co pod nią.

Moja wypowiedź dotyczyła sytuacji, gdy chce się w EFT zniwelować tylko ból i nie sięga się głębiej, do emocji które siedzą pod bólem.

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-04, 11:20:50 »
Liliole, nie wiem , myślę, że to ogólna zasada i dla mnie to logiczne, ale nie zastanawia mnie to aż tak , tylko głównie na własny użytek ;)

Np. ból zawsze ma jakąś przyczynę. I opukując go bez wyciągania na wierzch emocji z tym związanych, można się od niego zwyczajnie odciąć (i nawet może zniknąć, ale do przyczyny się nie dojdzie, więc wróci pod taką, albo inną postacią).
Przynajmniej u mnie to się nie sprawdza (z bólem, zranieniem, a teraz jak się okazało też z podnieceniem).

Przez EFT ludzie (i terapeuci) działają bezpośrednio nawet na symptomy fizyczne . A działając na taki emocjonalny ból (choć wg mnie jest on też praktycznie bólem fizycznym) powoduje się odsunięcie go i wyłonienie emocji, tak jak opukujac jedną emocje i wywalając ją pojawia się inna warstwa.. ta sama zasada .

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-04, 09:23:55 »

Facilite , co do podniecenia, to też tu na forum rozwikływałem i wyszło mi , że podniecenia ma mocny związek z lękiem. Oczywiście to dobra strategia podziałac na samo podniecenie, mówię tylko co może pod tym się kryć (i pewnie się kryje).

Gdy go nie ma, jest rozkosz, błogość itd Ważne wiedzieć do czego się zmierza, widzieć ten pozytywny wzorzec, przynajmniej dla mnie.

Dobrze, że to poruszyłeś. Zastanawia mnie tylko, czy to ogólna reguła czy obciążenie.
I czy to tylko lęk może być niejako przyklejony do podniecenia czy też inne emocje i jakie. Chociaż lęk jest podstawowy i byc może najważniejszy.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-04, 09:04:41 »
Mateo, jeszcze jedno. Wczoraj mi to umknęło.
Wiesz, dlaczego tak zareagowałam na Twoją wypowiedź?
Bo napisałeś te ogólne prawdy duchowe. Gdybyś napisał faktycznie z intencją pomocy, to napisalbys konkretnie, co Twoim zdaniem mogę z tym zrobić, jak sobie z tym poradzić. Że np. Ty prosisz o kasowanie tego w modlitwach, że ja też mogę spróbować.  I wtedy dałbyś mi wybór.
Ja bym odpowiedziała: dzięki, nie chcę, bo to nie moja bajka. I już.
A tak to mnie tylko zdenerwowało, bo wykazales się brakiem wrażliwości i brakiem szacunku dla ludzkiego bólu*.

* Jeśli Cię to interesuje, to mogę to rozwinąć. Na razie nie piszę więcej, bo nie wiem, czy chciałabyś słuchać.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-04, 01:33:02 »
WOW! To było prawdziwie wyzwalające :) Czuję się tak błogo i spokojnie :)

Gdy udałam się w odosobnione miejsce, by porozkoszować się tym swoim pouwolnieniowym stanem błogości, poczułam znów wszechogarniającą miłość do siebie :)
Było w tym bardzo dużo radości, że nie muszę się już siebie bać (tego że jestem człowiekiem), wstydzić (tego że jestem człowiekiem) i czuć się winna (że jestem człowiekiem). Że mogę akceptować w pełni to swoje człoowieczeństwo.
:D

Ból , zranienie też nie są emocjami , ale EFT może na to podziałać adresując to w ten sposob. Jakkolwiek klasyfikować podniecenie (ja bym chyba i tak nazwał to emocją), to obserwowanie go będzie działać tak jak obserwowanie emocji, bo nie jest to stanem spokoju i jasności umysłu na pewno.

Wiesz, Dżonny, ja to czuję w ten sposób.
Nie chodzi o nazwę, ani nawet o to, czy coś jest stanem spokoju i jasności umysłu, czy nie jest, ale o to, że takie stany jak ból, zranienie, czy podniecenie tylko coś pokazują, pod nimi kryje się jakaś emocja, która chce być przeżyta.
Np. ból zawsze ma jakąś przyczynę. I opukując go bez wyciągania na wierzch emocji z tym związanych, można się od niego zwyczajnie odciąć (i nawet może zniknąć, ale do przyczyny się nie dojdzie, więc wróci pod taką, albo inną postacią).
Przynajmniej u mnie to się nie sprawdza (z bólem, zranieniem, a teraz jak się okazało też z podnieceniem).

Poza tym (nie wiem, na ile to ważne) ja nie obserwuję emocji, tylko w nie wchodzę, przyjmuję. Może dla kogoś to jedno i to samo, ale jak dla mnie wydźwięk jest inny :)

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-04, 00:14:12 »
To był oczywiście skrót myślowy. Bo podniecenie nie jest emocją, nie da się więc tego opukać (odczuć i uwolnić, zagłębiając się w to).

Ból , zranienie też nie są emocjami , ale EFT może na to podziałać adresując to w ten sposob. Jakkolwiek klasyfikować podniecenie (ja bym chyba i tak nazwał to emocją), to obserwowanie go będzie działać tak jak obserwowanie emocji, bo nie jest to stanem spokoju i jasności umysłu na pewno.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 23:38:22 »
Facilite
Miło, że dajesz mi jeszcze szanse ;)

Heh, też się cieszę. Naprawdę :)

Wiesz, ja Ciebie lubię, bo masz wiele bardzo fajnych cech.

A możesz napisać, jakie to cechy? Bo jestem ciekawa :)

Miałem długą przerwę w pisaniu na forum i już zapomniałem jak sie pracuje z emocjami i że się w ogóle z nimi pracuje. Stąd to moje pytanie :)

Pracuję z modlitwą, proszę o kasowanie negatywnych programów. Kiedy widzę, że np. jakieś cechy u ludzi mnie denerwują to modlę się o uwolnienie siebie od tych cech.
Modlitwa jest jeszcze ważna z innego powodu, buduje więź z Bogiem, Jezusem. A to pozwala spoglądać na problemy w zupełnie innym świetle.

Aha, no bo właśnie widziałam, że coś jest nie tak (w sensie, że Twoje pytanie o podpowiedź Dżonnego było, że tak powiem, z kosmosu ;)
Rozumiem podejście z modlitwą (tzn. może nie tyle rozumiem, co akceptuję :), ale tu się raczej nie powymieniamy doświadczeniami, bo ja nie wierzę w Boga, ani Jezusa. I nie chcę się tym zajmować.
U mnie świetnie sprawdza się praca z emocjami (to co opisałam w poście poniżej. W sumie niecała godzinka, a uwolnienie takie jak stąd do Księżyca :)))))

Ja Cię doskonale pamiętam, Mateo, z dawnych czasów tego forum (jeszcze za czasów mojej poprzedniej forumowej inkarnacji). Nie wiedziałam, że miałeś przerwę, bo w sumie całkiem niedawno zarejestrowałam się ponownie.
Ale powiem Ci szczerze, że wtedy odbierałam Cię bardzo milutko (byłeś ciepły), a teraz niekoniecznie (nie że źle, tylko jakoś tak zimno).

a na koniec tutaj ciekawy art , w którym pisze, że samo "ramowanie" / nazywanie / etykietowanie stanów emocjonalnych (akurat jest coś o podnieceniu) samo w sobie je niweluje (2 rzecz z 4 które "make you happy") i ma to uzasadnienie neurologiczne...

https://www.theladders.com/p/21219/neuroscience-4-rituals-happy

Dzięki, Dżonny. Poczytam chyba jutro, bo dziś jeszcze chcę się porozkoszować tym moim pouwolnieniowym stanem błogości :)))
A to że samo etykietowanie stanów emocjonalnych jest skuteczne - to się zgadzam :)
Kwestia tylko tego, na ile jest to skuteczne. No ale poczytam i potem wyciągnę wnioski :)
« Ostatnia zmiana: 2017-10-03, 23:43:19 wysłana przez Facilite »

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 23:17:34 »
Chyba jednak muszę się zabrać za opukiwanie tego podniecenia.
Idę :D

To był oczywiście skrót myślowy. Bo podniecenie nie jest emocją, nie da się więc tego opukać (odczuć i uwolnić, zagłębiając się w to). Zagłębiając się w podniecenie, jeszcze bardziej się podniecam.
Opukałam więc emocje, które były związane z tym podnieceniem. Poczucie winy, wstyd i lęk.
Poczucie winy za to, że czuję to podniecenie, a wiąże się to z tak okropnymi rzeczami, jak np. gwałty, czy niewolnictwo seksualne. No i zaraz wylazło mi poczucie winy za to, że ja też czułam podniecenie na myśl o gwałcie. Ale nie w roli ofiary (bo to nigdy mnie nie podniecało), tylko w roli gwałciciela.
Już wcześniej (dzisiaj) pomyślałam sobie, że być ofiarą jest straszne, ale jakbym się czuła, gdyby okazało się, że byłam katem? Chyba bym tego nie zniosła. No i weszłam w to podniecenie z gwałcenia kogoś i poczułam zaraz wstyd, że tak właśnie czuję i lęk, że jeśli ktoś się dowie, to mnie odrzuci.

Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce: poczułam to, że mogłabym tak się zaślepić, żeby zabić, żeby zgwałcić, nawet dziecko. I poczułam obrzydzenie do całego tego mojego człowieczeństwa. Do uczuć. I chęć ucieczki przed tym.
A potem przyszło uświadomienie, że to właśnie ucieczka od całego spektrum własnych uczuć prowadzi do zaślepienia i do tego, że ktoś z człowieka zamienia się w bestię. Że może podniecać mnie gwałt, bo jest związany z seksem, a to jest podniecające samo w sobie, ale nigdy bym tego nie zrobiła, bo czuję siebie i dlatego też uczucia innych, bo jestem empatyczna. I gdy tak dopuszczam wszystkie te swoje uczucia do siebie, to gwałt przestaje mnie podniecać.

WOW! To było prawdziwie wyzwalające :) Czuję się tak błogo i spokojnie :)


I wiesz, Dżonny, jednak dla mnie nie jest tak istotne to, co będzie jak pozbędę się danej negatywnej emocji (co dostanę w zamian). Bo po prostu gdy jestem w danej negatywnej emocji nie jestem w stanie tego poczuć (np. błogości). A rozumowe tłumaczenie nic mi nie daje.
No i jeszcze może grać tu dużą rolę to, że kocham niespodzianki :P
Inna sprawa, że nie mam tego lęku, że popadnę w otchłań nicości, bo zagłębiałam się już w różne potworne rzeczy (i dużo puszczałam), a nigdy nie popadłam, więc mam wyćwiczoną pś-kę :)

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 22:34:50 »
Facilite, nie musisz, ale dopuść że może tak być i popatrz na siebie pod kątem czy nie ma tego lęku :)

jak go zobaczysz to będzie 1:0

1 - Facilite , 0 - lęk ;)

szybsze bicie serca to też reakcja na traume / zagrożenie , można się nad tym zastanowić

jak coś to pisz :)

a na koniec tutaj ciekawy art , w którym pisze, że samo "ramowanie" / nazywanie / etykietowanie stanów emocjonalnych (akurat jest coś o podnieceniu) samo w sobie je niweluje (2 rzecz z 4 które "make you happy") i ma to uzasadnienie neurologiczne...

https://www.theladders.com/p/21219/neuroscience-4-rituals-happy

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-10-03, 22:24:07 »
Facilite
Miło, że dajesz mi jeszcze szanse ;)

Wiesz, ja Ciebie lubię, bo masz wiele bardzo fajnych cech.

Miałem długą przerwę w pisaniu na forum i już zapomniałem jak sie pracuje z emocjami i że się w ogóle z nimi pracuje. Stąd to moje pytanie :)

Pracuję z modlitwą, proszę o kasowanie negatywnych programów. Kiedy widzę, że np. jakieś cechy u ludzi mnie denerwują to modlę się o uwolnienie siebie od tych cech.
Modlitwa jest jeszcze ważna z innego powodu, buduje więź z Bogiem, Jezusem. A to pozwala spoglądać na problemy w zupełnie innym świetle.
« Ostatnia zmiana: 2017-10-03, 22:26:15 wysłana przez Mateusz »

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 22:21:36 »
Facilite, ok, tylko nie chodzi by przyjmować to za przekonanie, ale jeśli pomoże ująć to w jakąś ramę / sprawdzic samemu: dla mnie podniecenie to lęk w takiej oprawce ;)

Lęk + Błogość = Podniecenie => Podniecenie - Lęk = Błogość

Dzięki, Dżonny. Póki co nie czuję tego ni chu chu ;)
Chyba jednak muszę się zabrać za opukiwanie tego podniecenia.
Idę :D

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 22:09:09 »
Cytuj
A możesz napisać nieco więcej o tym, bo póki co w ogóle nie czuję powiązania, ale też jeszcze tego nigdy nie rozkminiałam. To dla mnie nowość ;)

Facilite, ok, tylko nie chodzi by przyjmować to za przekonanie, ale jeśli pomoże ująć to w jakąś ramę / sprawdzic samemu: dla mnie podniecenie to lęk w takiej oprawce ;)

Lęk + Błogość = Podniecenie => Podniecenie - Lęk = Błogość

Oczywiście każdy ma ewolucyjnie jakiś lęk , więc nie chodzi o to by się za to ganić, czy negować podniecenie, ale akurat Tobie chyba nie muszę tego mówić :)

Ja tak mam, że lubię (muszę) wiedzieć, co "dostane w zamian", zwyczajnie dlatego, że podświadomość jest skora do zmiany, widząc "co dalej",  że jak pozbęde się tego, to nie spadnę w otchłań nicości , tylko będzie coś lepszego ;)

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-10-03, 21:57:21 »
Facilite , co do podniecenia, to też tu na forum rozwikływałem i wyszło mi , że podniecenia ma mocny związek z lękiem.

O, ciekawe. A możesz napisać nieco więcej o tym, bo póki co w ogóle nie czuję powiązania, ale też jeszcze tego nigdy nie rozkminiałam. To dla mnie nowość ;)

Gdy go nie ma, jest rozkosz, błogość itd Ważne wiedzieć do czego się zmierza, widzieć ten pozytywny wzorzec, przynajmniej dla mnie.

Dla mnie w sumie mniej ważne niż dla Ciebie, ale fajnie wiedzieć co mnie czeka :D
Mniej ważne, albo po prostu się nie wczułam (i okaże się, że jednak kluczowe). Nie wiem, muszę to przemyśleć.