Chyba jednak muszę się zabrać za opukiwanie tego podniecenia.
Idę
To był oczywiście skrót myślowy. Bo podniecenie nie jest emocją, nie da się więc tego opukać (odczuć i uwolnić, zagłębiając się w to). Zagłębiając się w podniecenie, jeszcze bardziej się podniecam.
Opukałam więc emocje, które były związane z tym podnieceniem. Poczucie winy, wstyd i lęk.
Poczucie winy za to, że czuję to podniecenie, a wiąże się to z tak okropnymi rzeczami, jak np. gwałty, czy niewolnictwo seksualne. No i zaraz wylazło mi poczucie winy za to, że ja też czułam podniecenie na myśl o gwałcie. Ale nie w roli ofiary (bo to nigdy mnie nie podniecało), tylko w roli gwałciciela.
Już wcześniej (dzisiaj) pomyślałam sobie, że być ofiarą jest straszne, ale jakbym się czuła, gdyby okazało się, że byłam katem? Chyba bym tego nie zniosła. No i weszłam w to podniecenie z gwałcenia kogoś i poczułam zaraz wstyd, że tak właśnie czuję i lęk, że jeśli ktoś się dowie, to mnie odrzuci.
Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce: poczułam to, że mogłabym tak się zaślepić, żeby zabić, żeby zgwałcić, nawet dziecko. I poczułam obrzydzenie do całego tego mojego człowieczeństwa. Do uczuć. I chęć ucieczki przed tym.
A potem przyszło uświadomienie, że to właśnie ucieczka od całego spektrum własnych uczuć prowadzi do zaślepienia i do tego, że ktoś z człowieka zamienia się w bestię. Że może podniecać mnie gwałt, bo jest związany z seksem, a to jest podniecające samo w sobie, ale nigdy bym tego nie zrobiła, bo czuję siebie i dlatego też uczucia innych, bo jestem empatyczna. I gdy tak dopuszczam wszystkie te swoje uczucia do siebie, to gwałt przestaje mnie podniecać.
WOW! To było prawdziwie wyzwalające
Czuję się tak błogo i spokojnie
I wiesz, Dżonny, jednak dla mnie nie jest tak istotne to, co będzie jak pozbędę się danej negatywnej emocji (co dostanę w zamian). Bo po prostu gdy jestem w danej negatywnej emocji nie jestem w stanie tego poczuć (np. błogości). A rozumowe tłumaczenie nic mi nie daje.
No i jeszcze może grać tu dużą rolę to, że kocham niespodzianki
Inna sprawa, że nie mam tego lęku, że popadnę w otchłań nicości, bo zagłębiałam się już w różne potworne rzeczy (i dużo puszczałam), a nigdy nie popadłam, więc mam wyćwiczoną pś-kę