Dzieki
.
Cos mi ,,wyszlo" odnosnie 3 tematow podanych przez Grazyne:
-poczuć się bezpiecznie
-Odnaleźć radość i ciekawość życia
-Wybrać zawód, który da ci radość, zadowolenie i przyjemność i będzie realny
Powoli zaczyna mi sie cos ukladac. Do tego stopnia walkuje ten temat ostatnio, ze powoli wychodza emocje i wspomnienia.
Wychodzi na to, ze cos we wczesnym dziecinstwie (bo tam prowadza emocje i strzepki wspomnien) spowodowalo nie tylko lek przed uzewnetrznianiem sie i tym samym realizacja wlasnego potencjalu/umiejetnosci ale dalo tez efekt w postaci tego, ze zaczalem sie buntowac przeciwko czemus, co nigdy na bunt nie zaslugiwalo (czyli to, co nazywam spoleczenstwem i wiekszoscia ,,norm"; podejrzewam ze stad wzela sie niechec do nauki czy pracy ale nie do samej nauki i pracy a tylko do srodowisk z nia zwiazanych/do atrybutow bo prywatnie lubie sie uczyc i pracowac nad czyms a wiec bunt idzie na ludzi nie na dziedziny zycia. czyli musi byc cos na linni -ja-ludzie z tamtego okresu.
To z kolei powoli odbieralo mi radosc z zycia, poniewaz sabotowalem wlasne pomysly na zasadzie interesuje mnie cos ale nie zrobie kolejnego kroku bo buntuje sie na przystapienie do czegos, na wykonanie czegos aby to zdobyc itp. Wiec jak mozna czuc radosc skoro nie spelnia sie siebie samego? Czyli-mialem jakies zainteresowanie, ono wymagalo np. pojscia do konkretnej szkoly a tu nie bo jest bunt (ale podswiadomosc czegos sie bala, na pewno nie pracy czy nauki). I zainteresowanie odpadalo ale wewnetrznie ciagle czulem pociag do niego i smutek, ze ,,utracilem' je bo przestalem sie tym zajmowac.
I na koncu brak poczucia bezpieczenstwa-nie mozna czuc sie bezpiecznie nie majac realnego zakotwiczenia w swiecie a nie posiadam go z wyzej wymienionych punktow. Plus swiadomosc uplywu czasu - im starzej tym ciezej na powrot ,,wejsc" z powrotem.
Teraz pozostaje do ,,rozwalenia" sprawa, co az tak wplynelo na mnie ze zaczalem nie lubic ludzi, uciekac od nich. Od dawna czulem to ,,cos" ale ciagle nie moge odgrzebac wspomnien. Zero emocji, nawet intuicyjnie nic nie przychodzi do glowy. Czarna pustka. Jedyne, co mi jakos idzie po emocjach to zerowka, moze cos wczesniej. Na sto procent nie bylo to dom rodzinny ani podworko bo to byly azyle, do ktorych uciekalem.
Macie jakies pomysly, jak np. mozna wypytac sie rodzicow aby nic nie podejrzewali o takie wspomnienia? Na pewno jako dziecko musieli cos zauwazyc w zachowaniu.