Czytuję ostatnio biografie królów a szczególnie królowych, i dochodzę do wniosku, że oni mieli przechlapane.
A teraz, w tym wcieleniu, to już mają w ogóle przegwizdane.
Bo niby kasa była ale : ilu zazdrościło, ilu intrygowało i wmanipulowało w układy które są, było nie było, karmiczne , bo z konsekwencjami, ilu życzyło im śmierci - bo przecież o spadek chodziło.
Pieniadze szły czesto na wojny, różne : wyzwolencze, krzyzowe, jak zwał tak zwał, i skarbiec pusty. Ale ciżba 'wiedziała swoje' !
I jeżeli cokolwiek podjęła taka królowa - to ZAWSZE to miało dalekosiężne konsekwencje. Nawet do teraz biografowie się na nich wyżywają.
I kazdy wie lepiej. A myśli inaczej.
A jeżeli nie podjęła np jakiejś decyzji - to też źle. Bo wszak mogła była ją podjąć i 'uratować kolejny uciemiężony' naród .
Tak więc, tak źle i tak niedobrze.
Do tego tony papierów - podpisów.
No i ci karierowicze - pochlebcy. Profesjonaliści, którzy zawodem uczynili manipulowanie, podlizywanie się, intrygi i kłamstwa. To do dziś dzień takie profesjonalne szczury.
A karmiczne skutki "szefowania"?
Lęk przed decyzjami.
Niechęć do upubliczniania swojego życia - choć to i tak działa.
Wstręt do biurokracji.
Nieumiejętność znalezienia swojego miejsca w wyścigu szczurów.
I ? . . .
Cholerne poczucie winy !
Czy leje, czy wieje, czy cholera jasna - upał.
Wina.
Za słońce.
Za deszcz.
I do tego te oczy wpatrzone i łapy wyciągniete - bo a nuż coś skapnie.
I niewiara, ze królowa za bardzo tyż nie ma - bo nie są i nie były nigdy to tak do końca jej pieniądze.
Oj skutki.
Oj ta karma.
Bidne te 'bogate' kobitki.
A kogo mam na myśli ?
Elżbietę I, Victorię, Marię Teresę, cesarzową Austrii, ( brała udział w 1 rozbiorze Polski ), Marię Antoninę ( ktorą miano za utracjuszkę, chociaż w jej realiach za bardzo sie nie przelewało - Józefina, ta od Napoleona, jej następczyni, miała np 500 par butów i nikt o to nie miał żalu ani pretensji ).
I te konsekwencje !
Na miarę całych tłumów z pretensjami.
A tłum bywa bezimienny. Nigdy nie wiadomo KTO cos może chcieć.
I bezlitosny.