Przyszedł mi ten problem depresji nieproszony, kiedy akurat mam "wazniejsze" sprawy. Ale tak jest w rozwoju duchowym, że ruszając jeden temat nagle pojawia się coś na pozór niezwiązanego z tematem. Przyznam, że czuję skołowania i momentami nie wiem co i skąd.
Przed rozwojem nie miałem wcale depresji nawet jakieś chandry jaka bardzo często spotyka ludzi. W czasie rozwoju od czasu do czasu coś się pojawiało co wyglądało na stany depresyjne i trwało jeden dzień. Potem zwiększyła się częstotliwość. Teraz widzę, że sie przedłuża, ale to dobrze, bo może nadszedł czas żeby to uzdrowić. Sam jestem zdziwiony co się pojawia. Mam kilka depresji, każda z innego powodu. Najpierw była to niemożność robienia tego, co się chce. Kiedy sobie powyjaśniałem różne sprawy odpuściło a ja zapomniałem co to depresja. Ale to nie koniec, ujawniły się inne depresje. Pojawiał się paraliż woli, co wyglądało tak, że niewielkie wyzwania i problemy urastały do niebotycznych rozmiarów i w żaden sposób nie dały się rozwiązać, a ja czułem się tak wycofany że już nie potrafiłem zdobyć się na żadne działanie. Były jeszcze inne, po rozwiązaniu których znikała depresja.
Teraz czuję mega dużo smutków z bardzo wielu dziedzin. Do tego dochodzą lęki. To co jawiło mi się jako niewyjaśniony, trudny do precyzyjnego zdefiniowania stan depresji, objawia się konkretnymi, dołującymi myślami.
Czasem nie jest tak proso jak niektórzy mówią o swej depresji: patrząc w przeszłość czuję smutek, patrząc w przyszłość, lęki.