Opętanie.Napiszę moje przemyślenia na ten temat.
Znałam i znam osoby opętane lub podatne na ciągle nawracające stany, które określa się "bycie pod wpływem astralnym".
Że są to dzieci, których matka ( lub ojciec ) jest strzygą, to chyba oczywiste.
Ze względu na stały, przymusowy kontakt.
I nie musi wcale to wyglądać jak takie typowe opętanie, z wrzaskami etc - ale mogą to być takie podczepione macki, wpływające na
zachowanie i zdrowie dziecka.I dziecko może być albo
nadaktywne, wrzaskliwe albo wprost przeciwnie - bierne, apatyczne i zamknięte w sobie.Że zdrowie szwankuje i sa ciągle nawracające różnego rodzaju dolegliwości, to już standard.
A co do zachowania.
Otóż takie dziecko ma wstręt, niechęć do wykonywania jakichkolwiek obowiązków.
Szczególnie tych codziennych.
Dlaczego ?
Proste.
Bo karmi swoją energią strzygostwo i inne tego typu sprawy.I nie ma energii dla siebie.
Wśród rówieśników jeszcze to jakoś idzie. Bo może wtenczas wampirzenie przechodzi na te drugie dzieci ?
A co do opętanych dorosłych.
Też bywają "na głośno" i tacy z jakimi ja sie właśnie spotykałam - "na cicho, depresyjnie". Siadaja w charakterystyczny sposób.
Podam przykład standardowy, jak z książki.
Anglik,. Ok 60-parę.
Jego młode lata to lata 70-te. Czyli sex, drugs 'n rock'n roll
Skutki tego widać. Bardzo schorowany. Stary, siwy, zmęczony. Dna moczanowa z widocznymi śladami na całym ciele, rece, nogi - same bóle.
Ale człowiek bardzo wykształcony, inteligentny. W ogóle dobry.
I leń ! Do kwadratu.
Najbardziej lubił milczeć, słuchać ( w tym moich dywagacji
)), siedzieć ze skrzyżowanymi rękoma i nogami w kawiarni, obserwować ludzi i ....milczeć.
Mówił, że zbiera materiał do książki - napisał już dwie .
Jak dla mnie wampirzył.
W zaciszu domowym objawiało się to tym, że jak opowiadała jego żona, nie miał sił ani ochoty podnieść gatek, które zmieniał
Zresztą to dość zamożni to ludzie.
Zatrudniali ludzi z Polski do pracy. W tym jedną taką fajną dziouszkę ze Śląska. Ta im tam trochę porządku porobiła !
Bo ogólnie oni to lenie i bałaganiarze.
Otóż, chcąc mu oczywiście pomóc, zamówiłam mu dwa egzorcyzmy.
Za jego wiedzą i zgodą. I zapłatą ma się rozumieć, of course
Po pierwszym zabiegu czuł się lepiej ale było mu trochę dziwnie.
Po jakiś 2 latach, kiedy miał zamiar przyjechać tu, do Polski zamówił sobie drugi.
Po jego zrobieniu facet ożył, jakby się obudził z długiego zimowego snu
Spakował manatki, powiedział "farewell for ever" do żony, zabrał nawet ukochany obraz od swojej mamy, wsiadł w ten swój wypasiony wóz i .... jechał
NON-STOP,, w sensie z przystankami na jedzenie, ale nie na nocleg !
Zatrzymał się dopiero w Szczecinie ( drzemka ) i w Mragowie !
Coś w nim pękło.
Czuł, ze tamtego już nie chce.
Chce żeby było już teraz dobrze
A w Mragowie jego ulubioną rozrywką było obchodzenie jeziora z ukochaną "Ziubrowka".
Od tamtego czasu minęło dobrych parę lat.
Nawyków nie zmienił. Znowu pewnie jest pod wpływem.
Wrócił w domowe pielesze. Polska jest jednak baardzo droga.
Samo wyjście po żywność jest tak niebywale kosztowne relatywnie do przecietnej pensji, że szok.
Nawet dla takiego Anglika. Oni na jedzenie mniej wydają.
Znałam też Niemca z erefniu. Firmę miał. Był ewidentnie pod wpływem - to ciągłe, depresyjne siedzenie z zapadnietą klatką piersiową, skrzyżowanymi rękoma i nogami. Nie dał rady w pewnym momencie.
Wśród przyjaciół sypał dowcipami, zabawiał. W domu mruk. Depresyjny.
Pani domu powiedziała, że z powodu plajty firmy to zrobił.
Tymczasem firma obecnie kwitnie !
Przejął ją syn jego kolegi z którym on tą firmę miał.
Tak to może być też.
Cóż.