Dzięki za info o Mentacie. Już się zaopatrzyłam
Coś o przyczynach depresji wg Alice Miller: Depresję uważa ona za formę wyparcia prawdziwego Ja (podobnie jak manię wielkości).
"Depresję możemy więc rozumieć jako bezpośredni sygnał utraty siebie, polegający na wyparciu własnych reakcji emocjonalnych i uczuć. Początkowo celem tego wyparcia było niezbędne dla zachowania życia przystosowanie, wynikające z lęku przed utratą miłości w dzieciństwie. Depresja wskazuje na wczesne zranienie. Już w okresie niemowlęcym miała miejsce utrata określonych objawów afektywnych, niezbędnych dla rozwoju stabilnego poczucia własnego Ja. Istnieją dzieci, które nie mogły swobodnie doświadczyć nawet najwcześniejszych wrażeń, takich jak np. niezadowolenie, gniew, złość, ból, radość z własnego ciała czy nawet głód. Czasami słyszymy, jak matki z dumą opowiadają, że nauczyły swoje niemowlę tłumić głód i spokojnie czekać na porę karmienia."
(A.M. "Dramat udanego dziecka")
Matki (oczywiście nie tylko one, ale o nie chodzi przede wszystkim) mogą uwarunkować emocjonalne życie dziecka, np. gdy niezadowolenie, gniew, bądź inne emocje dziecka budzą w matce niepewność, czy dobrze wypełnia swoją rolę, gdy na ból fizyczny dziecka reaguje lękiem („wydaje ci się, że boli”), jego zabawy z ciałem uznaje za powód wstydu przed innymi, zmusza je do jedzenia („nie” dziecka nie jest szanowane; a gdy „nie” dziecka nie jest szanowane, to nie będzie ono wiedzieć, co znaczy „tak”, nie będzie wiedzieć, czego chce), nie wierzy, gdy dziecko mówi, że jest głodne („niemożliwe, przecież przed chwilą jadłeś!”), ignoruje jego lęki („nie ma się czego bać”), nie pozwala się cieszyć „jak głupi”, ani płakać, gdy jest mu smutno („jak nie przestaniesz płakać, to dam ci prawdziwy powód do płaczu”).
W takiej sytuacji dziecko wypiera swoje emocje, potrzeby i zachowania, czyli traci kontakt z sobą prawdziwym.
Depresja to sygnał, że daleko od siebie odeszliśmy. Lekiem na to jest nawiązanie kontaktu z tą częścią siebie, która została wyparta.