kinga
)
Ja też chciałem wszystko poznać i myślałem że jak wszystko poznam, to będę szczęśliwy. I co jakiś czas, znajdowałem się w punkcie wyjścia, zresztą dalej tak jest, ale to jest fajne uczucie
Miałem dużo ciekawych wglądów, i stanów świadomości, fajnych doświadczeń, ale jakby nigdy nie mogłem poczuć tego smaku w ustach, tego czegoś nie wiem jak to powiedzieć... I dotarło do mnie że skoro wiem wszystko, to nie ma tutaj miejsca, na nic tak naprawdę na żaden smak, żadną głębszą zmianę, że życie które się zna całkowicie to życie ustalone, wzorcowe, papierowe. Z jednej strony się znało, i poznawało i doświadczało coraz to nowe rzeczy, z drugiej strony czułem w środku brak smaku, napięcie i gonitwę, że jeszcze to nie to, jeszcze trzeba dalej. I jak porzuciłem to wszystko, to dopiero poczułem smaki, trochę gorzkie trochę kwaśne, ale zaraz potem słodkie. I nawet jak poczułem smak cytryny, i w życiu zaczęły wychodzić problemy, to zacząłem czuć że w środku napięcie zaczyna się rozluźniać. I bardzo mi się spodobało to że gdy nie muszę wiedzieć, że w tym jest przestrzeń na smaki ponad nasze wyobrażenia. I myślę że jak nawet smakuje się różnych rzeczy, które lubimy, to z czasem nasz smak może się zmienić i możemy chcieć spróbować czegoś innego, możemy nie znać, nie wiedzieć, chcieć coś zmienić albo poznać na nowo, taka jest natura rozwoju
)
I myślę że etykietowanie jest mniej więcej tym samym co mówieniem nie podobasz mi się bo słyszałem że wcinasz jabłka na śniadanie, a według mnie...itd. nawet dalej jeśli będziemy w pełni akceptowani to mogą zacząć się wytyki o zmianę jedzenia, czy to było oszustwo, czy coś jest z nim nie tak, a to są nieznaczące błahostki, jeśli widzi się osobę która podróżuje, odkrywa, rozwija się, kosztuje i zmienia smaki, przecież była taka od zawsze i to się nie zmieniło.
PS. okej popłynąłem :]