99,9 ludzkiego spoleczenstwa jest zajete gra w pozycje. Pozycje zawodowe, rodzinne. Pozycje posiadania, mozliwosci bycia kims. Te 99,9 procent ludzi to istoty calkowicie pochloniete postawa gracza, ktory majac przed soba pionek, musi sprawnie przwidywac swoj kolejny ruch jak i ruch przeciwnika. To dlatego walka o pozycje oraz dobra materialne jest tutaj uwazana za cos calkowicie normalnego.
Tylko nieliczni umieja wyzwolic sie z tego absurdu i spojrzec na zycie z lotu ptaka. Jeszcze mniej liczbie takich istot przychodzi zyc w ten sposob w miare normalnych warunkach, a to dlatego, ze ich postawa jest powszechnie pogardzana spolecznie, nie sprawia bowiem, ze ci, ktorzy zajeci sa gra, dostaja cos w zamian od tych osob. Spoleczne oczekiwania oparte na ciaglym oczekiwaniu, ze cos komus sie nalezy z takiego czy innego tytulu to reperkusje kilkuset tysiecy rozwoju polegajacego na nieustannej walce o byt, o pozycje, o przetrwanie gatunku.
Wasza gonitwa za bogactwami jest tylko i wylacznie jedna z wersji tej gry, ktorej pogram jest bardzo silnie zakorzeniony. Nie zdajecie sobie sprawy, ile czasu i energii marnujecie na cos, co w obiektywnego punktu widzenia sbolutnie nie popycha Was w kierunku rozwoju. Zeby bylo jeszcze bardziej nieciekawie, odmowienie uczestnictwa tej grze niesie ze soba dosc wysokie ryzyko utraty wiekszosci tego, co sie posiada lub co chce sie posiadac, bowiem pozycja spoleczna jest budowana na siatce wielu zaleznosci, w tym zaleznosci nizej postawionych w hierarchii spolecznej od tych, ktorzy stoja w owej hierarchii wyzej. Jest to zmodyfikowana wersja systemu niewolniczgo, ktory przez wiele tysiecy lat trwania naszej cywilizacji byl bardzo powszechny i ktory, z pewnymi ulepszeniami, trwa do dzis dnia.
Czy potraficie wyobrazic sobie sytaucje, w ktorej nagle nie musicie o nic walczyc, o nic zabiegac, nie robic absolutnie nic, a przynajmniej nie robic niczego, co nie wiaze sie bezposrednio z tym, czego pragniecie, co chcielibyscie robic? Trudno to sobie wyobrazic, prawda? Moge sie zalozyc, ze wieksza czesc z Was wrecz boi sie takiej sytuacji, bo nie wiedzialaby za bardzo, co zrobic z tym ogromem czasu i mozliwosci, ktory bylby konsekwencja wynikla z takiej sytuacji.
Zaraz pojawia sie glosy krytyki, ze przeciez zaraz zalamala by sie cala gospodarka, stanelaby produkcja, handel, zapanowalby chaos. Otoz nie. Czlowiek sam w sobie ma wbudowana potrzebe starania sie, zabiegania, doswiadczania, dowiadywania sie, wiec nie byloby sytuacji, w ktorej wszystko lezaloby odlogiem a nawet, jesli by tak bylo na poczatku, glod, niebezpieczenstwo bezdomnosci czy owego chaosu szybko spowodowalyby powrot do sprawnej organizacji spolecznej.
W czym wiec tkwi problem w braku splenienia w posiadaniu owego bogactwa?
W jego dystrybucji, innymi slowy, w wadliwym, opartym na niewolnictwie systemie spolecznym, systemie kar i nagrod, w ograniczaniu dostepu bogactwa oraz w silnym przekonaniu, ze tylko posiadanie duzej ilosci rzeczy i atrybutow mozemy czuc sie szczesliwi.