"Odwaga" akurat jest też bardzo ważną rzeczą w całym tym wszystkim, ale to nie jest tak, że "różnie jest, no po prostu nic nie wiadomo, w różnym stopniu...". Nie widzę też możliwości dużych postępów w duchowości bez posprzątania swoich spraw psychologicznych i społecznych, a na pewno już nie w jakiś bardziej zaawansowanych jej stadiach... W ogóle nie sądzę, że to wszystko da się oddzielać.
Tak jak asertywność - najpierw ratowanie siebie, potem innych - jest przejawem dojrzałego zachowania i jest w pewnym sensie byciem sobie samemu matką, tak odwaga jest jakby byciem sobie samemu ojcem. To nie chodzi o to, żeby się nie bać, tylko żeby mimo strachu działać. Patrząc na życie z lotu ptaka, obserwując je z boku, możemy realnie ocenić swoje szanse, nie działać pod wpływem impulsu, kiedy jakiś "nieprzytomny" impuls podpowiada nam np. nic w ogóle nie robić. To spojrzenie z oddalenia jest tu wtedy ważne. Spojrzeć na sytuację bez emocji. Odwaga jest konstruktywnym wyjściem z sytuacji niepokoju, różnych tam może uzależnień, braku pewności siebie, bycia ofiarą, etc, itp. Czy po prostu sposobem na to, żeby iść do przodu. To jest robienie tego co jest słuszne, nawet jak się jest przestraszonym...