Dekrety są po to, aby te intencje zmienić na lepsze
Jeśli chodzi o afirmacje to osobiście uważam, że na początkowych etapach, kiedy człowiek jest w ciemnej d*pie to zawalanie się masą afirmacji może przynieść dobry efekt (ale może też zaszkodzić jeśli przesadzimy bądź nie podejdziemy do tego uczciwie), ale z czasem te ilości powinny się zmniejszać. Afirmacje są po to, aby przyzwyczaić pś do koncentracji na pozytywach. Jeśli pracujemy nad sobą tak jak trzeba, to pś rzeczywiście lgnie coraz bardziej do pozytywów, a coraz mniej do negatywów - a co za tym idzie - nie potrzebuje już takiej pracy z afirmacjami jak wcześniej, ponieważ samoistnie dąży w lepszym kierunku. Oczywiście mogą być jakieś kwestie, które wymagają intensywniejszej pracy niż normalnie, ale myślę, ze ogólne tendencje powinny dążyć w kierunku zmniejszania ilości afirmowania, a zwiększania czasu przebywania w medytacyjnym stanie.
Zarzuty o to, że afirmowanie to sztuczne programowanie wynikają chyba z niezrozumienia idei afirmacji - można oczywiście się nimi programować sztucznie i oddalać w ten sposób od prawdy w sobie, ale to wynika tylko i wyłącznie z nieprawidłowego korzystania z tego narzędzia. Ono musi być łączone z medytacją i otwieraniem się na intuicyjne rozumienie treści, które się afirmuje. Afirmacje trzeba rozumieć! Rozumieć co się afirmuje, dlaczego i jakie będą tego skutki.