Autor Wątek: Relacje z Rodzicami  (Przeczytany 17807 razy)

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 15:21:32 »
Aha i podobnie mam w relacjach z mężczyznami.

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 15:11:04 »
ciekawa sprawa, mam taki swój mini biznesik bardzo wygodny dla mnie, który nie przynosi mi kokosów, ale starcza  dla mnie na swobodne życie i daje mi przede wszystkim wolność, którą sobie bardzo cenię. Ma go juz 10 lat i zauważyłam, że jak jestem miłą i dobra szefową dbającą o pracowników to mam dość często problemy z klientami, natomiast gdy jestem wredna, nie wywiązuje się z umów, myślę tylko o sobie to klienci mnie zaczynają cenić i szanować, no paranoja :))

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 14:56:48 »
To ciekawe co piszecie o ojcach:))

ja swojego nigdy nie poznałam, a moja matka jest całe zycie wściekła na niego i robi z niego niezłego drania. Natomiast ja szefów mam wkurzających buców, których zwykle nie cierpię, natomiast gdy kiedyś wydarłam się po prostu na szefa, bo zachowywał się jak ostatni dupek oczywiście zaraz złozyłam wymówienie, on mnie błagał, żebym nie odchodziła. Ale dzięki tej dyskusjizaczynam sobie uświadamiać, ze jestem przeważnie wściekła na facetów tak jak była moja matka. Wow

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-08-21, 14:56:02 »
Edyta, no niezła jesteś.
Ja miałam spokojnego tatę,który był zamknięty w sobie troche.
Ja wole tez łagodnych facetów z takim bulterierem bym nawet nie zaczynała związku, bo nie umiem sie kłócić,krzyczeć i rozkazywać...nie jestem mocna w gębie, choć argumenty mam nie raz dałam sie łatwo pokonać, wiec wole na spokojnie.
W domu było tez spokojnie rodzice sie kłócili po cichu i nie było krzyków i awantur w ogóle. Jestem im wdzięczna za to choć nieraz było cieżko w świecie intryg, obłudy i manipulacji sie znaleść i zawalczyco swoje bo brak było praktyki hehe


Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 14:51:08 »
Jednak jak spotkam bulteriera młodego ( nie spokojnego)  to we mnie się też odzywa wewnętrzny bulterier wtedy idę na łby jak "facet z facetem", nie potrafię się powstrzymać, chce wygrać i zniszczyć gościa. Raz mnie zwolnili z pracy za krzyczenie na szefa :)))

no ładnie :))
Ja też walczyłam ze swoimi szefami :)) Tyle, że trochę innymi sposobami. W białych rękawiczkach. Zawsze chciałam im udowodnić, że jestem lepsza. A moi szefowie przeważnie byli słabi i mieli słabą pozycję w firmie. I ta strategia przynosiła mi korzyści w postaci awansów :)) Teraz po latach widzę, że nieźle dałam im w kość :)
Za to w innej firmie w otwarty konflikt weszłam kiedyś z szefową. I zwolniła mnie.

Ale nie chcę już walczyć ani nikomu niczego udowadniać. 

Edyta

  • Gość
[#]   « 2014-08-21, 14:27:14 »
z zaciekawieniem czytam o słabych ojcach bo ja jestem z tego pokolenia córek co miały ojców- bulterierów. Mój był taki własnie wściekły bulterier. Sama mam bardzo dużo męskich energii w sobie które bardzo lubię nawet pomimo tego że mi inne kobiety to niejednokrotnie wytykały. Zawsze fascynowali mnie mężczyźni spokojni - przeciwieństwo ojca. Tylko jakoś tak się dzieje że w różnych relacjach z mężczyznami (nie tylko związkowych) oni przy mnie bardzo mężnieją i ze spokojnych nawet wycofanych stają się coraz bardziej w kierunku mojego ojca :)))) 
Jednak jak spotkam bulteriera młodego ( nie spokojnego)  to we mnie się też odzywa wewnętrzny bulterier wtedy idę na łby jak "facet z facetem", nie potrafię się powstrzymać, chce wygrać i zniszczyć gościa. Raz mnie zwolnili z pracy za krzyczenie na szefa :)))
Teraz pracuję nad równowagą :)

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 13:53:08 »
Na początku rzeczywiście chyba szukałam kogoś kto mi da to czego od ojca nie dostałam. Ale okazało sie, że tak tego nie dostanę. Tym bardziej, że każdy stan zakochania był dla mnie odczuwany jako bolesny, przerażający i niebezpieczny. Przypuszczam, ze tu był m. innymi lęk przed utratą kontroli i jakieś wzorce odrzucenia. A może to dlatego, że czułam obojętność ojca wobec mnie i z góry zakładałam, że jak będzie mi na kims zależało to ten ktoś odpowie obojętnością.
Potem wpadłam na pomysł, żeby się raczej związać z kimś na kim mi niespecjalnie zależy. Na jakiś czas mi się udało, ale to było zupełnie bez sensu.

Potem doszłam do wniosku  (głównie przyglądając się związkowi moich rodziców :) ), że bycie z facetem jest niesamowicie męczące. Że trzeba się nim zajmować, myśleć za niego, prowadzić za rączkę. A kobiety w związkach zachowują się jak wściekłe. Nie czułam się na siłach nikogo prowadzić i nie chciałam być ta wściekłą więc odpuściłam sobie związki na kilka lat.
Na ten moment potencjalnego partnera postrzegam właśnie jako partnera. Jako kogoś kto będzie do mnie podobny i harmonijny. Wiem, że nie mam takich wzorców, więc nie bardzo jest się na czym oprzeć. Mogę tylko dać się prowadzić intuicji. A intuicja mówi mi, żeby uzdrowić relację z ojcem i docenić to co męskie. Na ten moment podchodzę do tego z taka ciekawością dziecka. Nie wiem co to jest, ale może podejdę i popatrzę. Zobaczę o co chodzi.
Tylko jakoś nadal nie wiem jak docenić mojego ojca...

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-08-21, 10:53:31 »
A jak postrzegasz potencjalnego partnera? Jakie masz podswiadome oczekiwania wobec niego? Czy np. masz tak, ze podswiadomie chcesz, aby partner zapewnil Tobie to, czego nie dostalas od ojca? Ja coraz bardziej uswiadamiam sobie, ze przyciagalem i wciaz przyciagam kobiety twarde i bardzo konkretnie podchodzace do zwiazku poniewaz podswiadomie ciagle brakuje mi ojca jako kogos, kto by ,,sprzedal" mi typowe meskie cechy i byc moze dlatego przyciagam kobiety, ktore dysponuja takii cechami choc tak naprawde pociagaja mnie dziewczyny, ktore nie maja az takiego parcia na budowanie tradycyjnego zwiazku.

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 10:34:06 »
Mam podobnie.

no to nie jestem sama :) Chociaż pewnie w przypadku syna inaczej to działa jak w przypadku córki...

Wybaczyłam mu że był taki słaby. Że nie obronił mnie przed agresją matki, że często matka była wściekła na niego, a ja obrywałam. Ale to wszystko mało. Nadal nie czuję, żebym miała kiedykolwiek ojca. W sumie nie mam z nim złych relacji. Nawet go lubię. Ale postrzegam go jako dziecko, a nie jako ojca. Jakieś 2 lata temu uczestniczyłam nawet w ustawieniach Hellingera, ale niewiele to dało. Było i pojednanie i pokłon i to wszystko co tam jest w ustawieniach. Dużo emocji i wrażeń. A efekt naprawdę niewielki.
Nie chcę tego przenosić na relacje z innymi facetami.
I wiem, że już jestem dorosła. I że już nie potrzebuję ojca. Ale trudno jest mieć szacunek do mężczyzn mając taką relację z ojcem.
Niedawno ktoś mi powiedział, ze  "wyrugowałam" męską energię z mojego życia. I to prawda. Tyle, że nie wiem co z tym zrobić. Wiem, że u mnie energia żeńska jest wielka i silna, a męska słabiutka.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-08-21, 09:56:02 »
Czy ktoś z was kiedyś uzdrawiał relacje z ojcem, który jest słaby i wycofany? Nie dorasta do roli ojca.
Przeważnie się uzdrawia relacje z rodzicem, który jest bardziej agresywny czy narzucający się.
Będę wdzięczna za wszelkie przemyślenia czy inspiracje.

Mam podobnie.

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-08-21, 09:09:14 »
Czy ktoś z was kiedyś uzdrawiał relacje z ojcem, który jest słaby i wycofany? Nie dorasta do roli ojca.
Przeważnie się uzdrawia relacje z rodzicem, który jest bardziej agresywny czy narzucający się.
Będę wdzięczna za wszelkie przemyślenia czy inspiracje.

Atlanta

  • Wiadomości: 1 407
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-06-16, 13:41:54 »
trzeba coś wymyślić żeby tego siostrzeńca wywalić z ich zycia
on nie zasługuje na takie miejsce

Inga

  • Gość
[#]   « 2014-06-14, 09:26:02 »
Od dawna zastanawiałam się jak to sie dzieje że życie mojego sisotrzeńca jest usłane różami, chcociaż jego wczesne dzieciństwo było trudne z powodu żarcia się miedzy sobą jego rodziców.
Jest on osobą kóra całkowicie spełnia oczekiwania mojej siostry i moich rodziców, którz są z niego dumni. Ja nie mam z nim konfliktów więc wiedziałam że to nie ja go karmię energią i to nie dzięki mnie tak mu się dobrze powodzi. Wg mnie on jest przeciętny pod każdym względem. Nawet jako małe dziecko miał ciało trochę zdeformowane  a teraz wygląda jak model.
I wreszcie udało mi się odkryć sekret jego szcześcia życiowego. To moi rodzice karmią go energią, bo tak bardzo chcą mieć kogoś z kogo byliby dumni. A ze swoich dzieci nie są.  Tak bardzo potrzebują czegoś pozytywnego, czegoś z czego mogliby się cieszyć że wybrali drogę stworzenia w ten sposób kogoś takiego. I nie miałabym nic przeciwko temu gdyby nie fakt że oni do tego wykorzystują energię moją, tę którą ja ich karmię. A do tego potrzebują poniżania mnie, uważania że ja jestem beznadziejna, przeciwstawiania mnie - jemu i porównywania ile  ja jestem gorsza od niego. To dlatego mama kazała mi się podlizywać siostrzeńcowi, wychwalać go.
Na razie czuję że rodzice są na mnie źli za to że to odkryłam a ja się boję że bez tego pozytywu poczują się gorzej i umrą.

Edyta

  • Gość
[#]   « 2014-04-26, 14:05:09 »
Zed1
poczytaj o tych metodach co pisałam ja i inni i zastosuj tak na luzie, może ten focusing najpierw http://www.focusing.com.pl/index.php?p=1_6_6-krok-w-focusingu

Wiesz Zedzie1 :) pomimo że trochę marudzisz masz całkiem miłe energie i jak trochę pooczyszasz to wyjdzisz na światło i lepiej się poczujesz w świecie :)
mi się wydaje że masz dużą świadomość skoro widzisz co w tobie jest, jaki rodzaj energii i potrafisz to nazwać :)


Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-26, 11:35:50 »
Cytuj
A teraz, dla pocieszenia:
wypalałem węzły dzieciom nauczycieli. Scenariusz był podobny:
"Ty kretynie, ty idioto! Jak możesz tego nie wiedzieć? Dureń z ciebie!"
To było oczywiscie, kierowane do dzieci mniej więcej 2 letnich (później się powtarzało regularnie). I oczywiście, tatuś - nauczyciel nie zadbał, by dzieciom cokolwiek wytłumaczyc. One miały to wiedzieć, choć.... on sam nie wiedział. 
Niezły sposób,by się dowartosciować i wyżyć.
Te dzieciaki były traktowane podobnie jak TY. Same musiały się dowiedzieć, wymyślić zrobić. A jak nie to opier.....
A więc trzeba wybaczyć rodzicom,że wymagali wiecej, niż powinni i niż  z siebie dali (niż sami nauczyli, niz sami umieli).

Kurde, az mnie ,,walnelo" jak to przeczytalem.

Teraz juz chyba wiem, skad u mnie ta niechec do nauki, pracy, osiagania wyzszej pozycji, krytyka osob posiadajacych jakis autorytet. Otoz moja matka zawsze byla osoba ambitna i zawsze powtarzala mi, ze aby do czegos dojsc, trzeba sie duzo i ciezko uczyc, podporzadkowywac itp.  im bardziej mi to walila, tym bardziej ja gdzies wewnatrz czulem porzebe uwolnienia sie od tego a czym jest lepsze uwolnienie sie jak zanegowanie i zbuntowanie sie przeciw czemus, co sie narzuca na sile... Czyli walila we mnie na sile wzorcami, ktore nie do konca byly tozsame z tym, co ja sam czuje i potrzebuje i czego chce (i do dzis nie za bardzo wiem, stad wylazi brak jakiegos konkretnego celu zyciowego, bo pewnie zostal mocno stlumiony przez presje matki). Podejrzewam, ze to stad (od jej presji) wziela sie ta cala niechec bo...wewnetrznie czulem na sobie presje (tak to teraz odbieram). Dodatkowo, zawsze wiekszosc klotni w domu byla wlasnie miedzy mna a matka a ojciec byl (i jest0 osoba stlamszona, malo sie odzywa, nigdy nie przejal ,,sterU' jak to powinno byc w rodzinie.

Jak mozna uleczyc ten obszar, bo czuje ze ciagle mam ten wzorzec wpisany w podswiadomosc. Jakas afirmacja czy ,,pobawic" sie w sesje regresingu czy jeszcze cos innego? Czuje tutaj, ze cos mocno siedzi, jakby zalega ataka ,,smola" wrecz.
« Ostatnia zmiana: 2014-04-26, 11:38:25 wysłana przez Zed1 »