To wspaniałe, że dziś obchodzimy dzień wolności. "Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem" jak śpiewał Bogdan. "Wolnością się najem" usłyszeliśmy od Janosika. Czyli jest to jedna z fundamentalnych wartości dla człowieka. Umożliwia realizację siebie i życie zgodnie ze sobą. Warto to uczcić.
Jednak, jak ktoś się przyjrzy uważnie, widzi, rozumie i czuje, że w szerszym, ponadjednostkowym ujęciu, to wolność lekko pozorna w tym kraju i wielu innych... Kto nadal tu rządzi i rozdaje karty widać aż nazbyt dobrze. I chodzi tu zarówno o tzw. polityków, stojące za nimi siły, jak i tzw. duszpasterzy. Z pewnej perspektywy to tylko ponurzy strażnicy systemu i ludzi, których zniewalają.
Jeżeli ktoś się jeszcze nie zorientował, że wszyscy członkowie jakiejkolwiek partii są przeciwko naszemu narodowi i naszemu dobru, to najwyższa na to pora. Jeżeli ktoś nadal nie zrozumiał, jaką rolę pełnił Bolek w tej bajce, to pora aby zmądrzał, albo przestał mylić innych. Jeżeli ktoś nadal uważa osoby jak Bartosz... za wartościowe, to niewiele wie o nich. Niestety Piłsudski też prawdopodobnie nie był tym, na kogo go wykreowano. Jeżeli ktoś gada o jakiejś konstytucji, nie rozumiejąc kto i po co oraz dla jakich i czyich celów ją ileś lat temu pozmieniał, to pora, aby się ocknął. Bo złapali się na ten haczyk zarówno młodzi jak i starsi, którzy ponoć wiele widzieli. Widzieli, ale czy zrozumieli? Taka wiedza czy świadomość też jest rodzajem wolności. Wolności od złudzeń czy też nieprawdy. Bo życie mitami zwłaszcza dobrymi, jest piękne, ale jeszcze piękniejsze jest życie prawdą o świecie czy wydarzeniach.
Często nie doceniamy wolności, jaką mamy teraz. Internet, telefony komórkowe. Wolność myśli. Tego wszystkiego nie mieli nasi rodzice. Możemy więcej... Przynajmniej teoretycznie. Bo wszystko się najprawdopodobniej notuje na wielkich serwerach. Kto ma do tego dostęp i do czego to użyje, można się tylko domyślać. Jeżeli ktoś uważa, że wszystko jest dla naszego dobra, to zwyczajnie nasiąknął niu ejdżową propagandą. Wszystko można wykorzystać do dobrych celów, to prawda, ale to jest zupełnie co innego.
Czyli często to, co wyzwala, równocześnie zniewala. Jest młode pokolenie wychowane na ogłupiających grach komputerowych (strzelanki, horrory), energia anten komórek nie jest obojętna dla zdrowia człowieka. Nawet internet bezprzewodowy nie jest taki przyjemny dla organizmów żywych. Dla osoby, która wie mało, to są jednostkowe, przypadkowe sytuacje. Dla osoby, która wie dużo, są to zaplanowane działanie zmierzające do... No właśnie...
Jaki z tego można wysnuć wniosek?
Jednym z większych, a może największym z wyzwań dla człowieka, czy też duszy przejawiającej się poprzez ciało materialne, albo świadomego umysłu, jest to, aby działać dobrze, z radością i poczuciem wolności oraz szczęścia, pomimo całej wiedzy i świadomości, że na tym świecie dzieje się naprawdę bardzo dużo, o wiele za dużo zła, głupoty i niepotrzebnych rzeczy na planie fizycznym i energetycznych.
Można oczywiście udawać, że się tego nie widzi, jak poleca część ścieżek duchowych czy też rozwoju osobistego, aby zająć się tylko tym co nas dotyczy i na co mamy bezpośredni wpływ, ale to nie jest to samo. Bo tamto to jest lekko hipnotyzujące, zaklinanie rzeczywistości. Dobre na początku rozwoju, aby pouwalniać się od traum. I wbrew pozorom mocno zawężające ogląd świata. Często wmawia parcie do przodu po sukces materialny i społeczny, bez rozglądania się na boki. A wtedy często natura jest niszczona, woda zatruwana a powietrze coraz gorszej jakości. Ale ludzie są zajęci "ważniejszymi" sprawami. Swoim indywidualnym szczęściem i powodzeniem. Niewielu postrzega, jak ich działania i działania im podobnych osób wpływają na szerszą perspektywę działań człowieka. I niewielu działa naprawdę dla dobra ludzi i natury. A z nią może być tak jak w tej przypowieści Indianina, że ludzie dopiero wtedy się zorientują, że pieniędzy nie można jeść, gdy zetną ostatnie drzewo. I wtedy nawet ci szczęśliwi i skupieni tylko na sobie mogą się ocknąć mocno zdziwieni.
Oczywiście część z liderów ruchów rozwoju osobistego też czasem się budzi z tego letargu, najczęściej jak zarobią sporo kasy. Albo wtedy zwyczajnie udają (co jest często trudne do odróżnienia) hojnych i zainteresowanych innymi, najczęściej dla dobrego PRu, bo tak im podpowiedzieli specjaliści od wizerunku publicznego.
Można też zachowywać się jak dziecko, które myśli, że wszyscy są tak kochający, jak rodzice, dziadkowie i najbliższe otoczenie (o ile takie ma). Widzimy często tę świeżość dziecka, które z ufnością lgnie do każdego. I to jest piękne. Otwiera ludzkie serca. Ale nie wszystkie... I jest nieświadome. To samo dziecko może wejść pod samochód, do klatki zwierzęcia, które może być groźne, pójdzie nie wiadomo gdzie i po co z nieznajomym za cukierka, czy też skoczy w przepaść, bo tak było na kreskówce.
To, o czym ja piszę, wymaga głębokiego zrozumienia, że tak jest i pozwolenia sobie na bycie tym, kim mógłbym się stać, gdyby tego złego w ogóle wokół mnie nie było. Gdyby nie było ograniczeń i uwarunkowań. Po prostu jesteś tym, co w tobie najlepsze. Przynajmniej na chwilę. Przynajmniej czasami. Ale i równocześnie, chociażby w małym stopniu próbuje działać dla dobra ludzi. Nawet, jeżeli tego do końca oni nie zrozumieją. Bo bez takich działań niewiele się zmieni. Z moich obserwacji wynika, że zmiana w ludziach następuje co około 10 lat. Tylko smartfony i komputery zmieniają się szybko
. Może to jest związane z jakimiś cyklami 9, 7 letnimi, a może po prostu z bezwładem podświadomości, którą ktoś nam stale zanieczyszcza. Zarówno my sami, swoimi nieświadomymi, negatywnymi wyborami, działaniami i intencjami, ale zdaje się, że i istoty z zewnątrz (o ile coś takiego jak zewnętrze istnieje) tego systemu. Ale to może kiedyś indziej.
I to dobre działanie z pozycji - "gdyby zła nie było" jest pierwszym etapem gry zwanej życiem na jego nieco wyższym, bardziej świadomym poziomie... Nie jest to łatwe, choć możliwe. I takiej wolności życzę sobie i każdemu. Bo w takim systemie póki co żyjemy. A potem życzę takiej wolności, gdy naprawdę jest wolność w sercu, umyśle, życiu, otoczeniu i kraju. A potem takiej wolności, gdy naprawdę jest wolność w każdym sercu, każdym umyśle, życiu, otoczeniu i kraju. Czy to możliwe? Nie przekonamy się dopóki nie spróbujemy, podobnie jak nie przekonamy się czy możemy przepłynąć jakąś rzekę lub staw, jeśli tego nie zrobimy.
Pora więc odetchnąć i pomyśleć w taki mniej więcej sposób. Taka mała modlitwa i medytacja:
"Pomimo tego, że ten świat jest taki, jaki jest (choć to nie zawsze jest miłe i dobre), pozwalam sobie teraz na bycie sobą, sobą, takim jakim jestem i jakim chcę być. Dobrym, wolnym, świadomym i uśmiechniętym. Przepełnionym szczęściem, uśmiechem i spokojem. Z czystym i spokojnym umysłem. Z czystym i spokojnym sercem. Wybieram wolność dobrych uczuć we mnie, myśli i czynów. Wybieram prowadzenie mnie na każdym kroku przez moją własną Wyższą Jaźń i Boga - Pierwotnego Stwórcę Wszystkiego. Wybieram radość i pewność poczucia wolności od wszystkiego, co mi nie służyło. Wybieram takie działania i przekonania, które wzmacniają i poszerzają moją wolność, siłę, mądrość i radość. I jestem wolny...na tyle, na ile potrafię i chcę. Otwieram się też na więcej tego, co we mnie i w moim życiu najlepsze... Pozwalam sobie na działanie ze swobodą, wolnością i radością pełną miłości. Pozwalam sobie na bycie w pełni dobrym człowiekiem. Oddycham wolnością. Działam z wolnością. Czuję wolność w swoich działaniach i myśleniu. Pozwalam sobie na działania pełne wolności, spokoju i radości. Dobrze mi z tym i dziękuję za to, że to się przejawia i będzie przejawiać we mnie i w moim życiu. Dziękuję za to, że to się ugruntowuje we mnie i umacnia. Czuję w sobie i wokół siebie coraz więcej mocy i swobody działań, myśli i uczuć. Wolność rozwija się we mnie, w moim sercu, umyśle i życiu, jak róża, winogron lub inna piękna roślina. Wzrasta i wzrasta coraz bardziej podlewana moim uczuciem, świadomością i przyzwoleniem na to. Bóg mnie w tym wspiera. Inne osoby mi to ułatwiają. Przyciągam teraz do siebie takie dobre, miłe osoby i sytuacje, zbiegi okoliczności, które mi ułatwiają budowanie mojego poczucia wolności, radości i swobody. Wolność jest moją integralną cechą i stanem świadomości. Wolność aktywnie przejawia się w moim życiu już teraz na każdym kroku. Pozwalam sobie na pełne wolności i spontaniczności działania i kontakty, relacje z innymi ludźmi. Pozwalam sobie i otwieram się już teraz na bycie z dobrą, mądrą partnerkę, której serce jest i staje się coraz bardziej pełne miłości, dobroci i wolności, co umożliwia jej, mi i nam coraz pełniejsze przejawianie się na każdym z aspektów, poziomów i planów życia oraz istnienia. Ta wolność promieniuje, wzmacnia się i wypełnia mnie tym, co najlepsze. Zarówno w nas, jak i wokół nas jest duża przestrzeń wolności, radości i miłości, w której możemy przejawiać się w piękny, mądry i dobry sposób, zgodnie z sercem i inspiracjami Wyższej Jaźni i Boga. Cieszę się i raduję, że coraz więcej osób i przestrzeni wypełnionych jest czystą, dobrą mocą i realną wolnością, która jest odczuwalna i przynosi dużo satysfakcji i pomyślnych, korzystnych działań i ich rezultatów. Jestem wolny, swobodny i dobrze mi z tym
".
"Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem"...