Martinus
I co im z tego wyszło, że tyle lat korzystają? Już pisałam o tych upadłych, zdegenerowanych cywilizacjach, które nic nie wniosły w przyszłość świata i rozwoju.
Potwierdziłeś tym wpisem obserwacje, o których pisałam 2015-06-28, 22:12:40
Równie dobrze mogłeś nic nie napisać, tak to napisałeś. Przed braniem ayahui. inaczej pisałeś.
Rób co chcesz ze swoim umysłem, życiem i ciałem. Sam odpowiadasz za siebie i żaden szaman, ani wywar tego nie zmieni.
Pytanie czy chcesz odpowiadać za decyzje innych (skutki) zachęcając ich swoimi wpisami.
Mnie swoimi wrażeniami zachęciła koleżanka i poczułem, żeby iść i jestem jej bardzo wdzięczny. Każdy dostanie to, co dostanie w zależności, jakie ma intencje. Bez przesady.
Piszę tu i tak rzadko. Jest tutaj kilku cwaniaków duchowych, którzy myślą, że wszystko już wiedzą. I jak się napisze coś inaczej, coś nowego, to zaraz próbuję ustawić człowieka. To zniechęca. W ten sposób jednak, to, co inne, jest tłumione i jak ktoś pierwszy raz wchodzi na to forum, widzi ogólnie Jedyną Prawdę. Bo inne jest albo wyśmiewane, jak nie ma się konkretnym argumentów, wtedy atakuje, ośmiesza się osobę, która coś napisała innego. Np. Leszek, żeby mnie ośmieszyć itd., nazwał mnie "zwolennikiem ćpania". Wrzucił mnie do jednego worka z tymi, co biorą kokę, heroinę itd. Czy to jest OK? Czy ja coś takiego piszę o nim? Dalej go szanuję, bo dzięki niemu zacząłem wychodzić z depresji ponad 10 lat temu.
Któryś raz to powtórzę. Ty, choć nie miałaś doświadczenia z Aya, szukasz ciągle czegoś w tym negatywnego. Ja, miałem doświadczenie, wielu moich znajomych też miało, i wszyscy mieli pozytywne. Oczywiście dla Ciebie, czy niektórych tu z forum, oczywiście taki jest skutek ćpania Aya, że widzi się pozytywne rzeczy, a nie widzi negatywnych, dopiero Ty, Leszek itd., zobaczyliby, jakie to robi spustoszenie w życiu. Tylko najlepiej byłoby jednak spotkać się osobiście, porozmawiać itd., pobyć ze sobą dłużej. Wtedy dopiero by się okazało, jaka jest prawda.
Żadna technika, metoda nie otworzyła mnie na serce i miłość tak, jak ceremonie Aya. Ciągle był dla mnie ważniejszy i ciekawszy umysł, serce, miłość nuda. Teraz mi się wszystko poprzestawiało.
Piszę tylko o swoich pozytywnych doświadczeniach. Czy napisałem kiedykolwiek coś ogólnie o Aya, że działa tak i tak? Zawsze wspominałem, że według mnie zależy dużo od prowadzącego, od intencji osoby, która uczestniczy w ceremonii itd.
Nigdy w tym, co napisałem w tym wątku, nie pisałem ogólnie o Aya, bo według mnie nie da się napisać tylko o Aya. Tak, jak niewiele da się napisać o leżącym na podłodze nożu, czy jest dobry, czy zły. Dopiero, jak ktoś go weźmie i użyje. Jeden do wbicia drugiej osobie w serce, inny do pokrojenia kiełbasy.
Byłem ukrytym rasistą, świadomie nie, ale jak przechodziłem koło murzynów tu w Nowym Jorku, pojawiały się automatyczne myśli typu: pierdolone czarnuchy itd. Walczyłem, tłumiłem je, ale wiadomo, reakcja podświadomości. Czułem się lepszy jako biały, wyższy od Meksyków itd. Po Aya, nie czuję w ogóle rasizmu w sobie. Miałem taką ceremonię wtedy, że czołgałem się po podłodze i przepraszałem wszystkich, ze wszystkich wcieleń, od których czułem się lepszy. Podobnie z kobietami, przepraszałem, że źle je traktowałem itd.