Spojrzenie na macierzynstwo.
Moja ukochana Maria Rodziewiczówna "Macierz", książka przy której płakałam jako nastolatka, jako młoda mama-studentka, i teraz
Główna bohaterka, przezywana Pokotynką, jest w ciąży. I zaczyna się jej walka o przeżycie. Bezwzględna walka o byt, o życie. Akcja dzieje sie na Kresach.
"Memu dziecku starczy macierz. Takie ci będzie miłowane i szkodowane, i chronione - jakby najwielmożniejsze. W borowych i pustynnych lęgach ino matki są, a przecie żyją i nie marnieją nawet wilczęta na kępie wśród błot, choćby i wilka ubito. Nie jestem trwożna wcale, ino nieszczęśliwa."
......
Ktoś do niej mówi :
"Będzie ci z dzieckiem, jak z kamieniem u szyi, a ty go szkodujesz."
Kobiecie nabiegły łzami oczy i ubarwiły się krwią policzki zapadłe, i rozwiązał jej się język, i dusza cała pełna szczęśliwości, wybiegła na usta:
"Nie wiem ci ja, jako innym jest ! Mnie się zda, że mi to dziecko będzie jako złota na głowie korona i jako śpiewanie niebieskie, i wiecie, by mi dali królową być miast matką, tobym ino się zaśmiała jako z drwin. Nie biednam ja ani głodna, ani smutek nie ma dla mnie przystępu, ani zajrzę komu. Dają ludzie chwałę i złoto, pierścienie ślubne i nazwę, i poważanie małżonkom, a macierzy nic nie trzeba, taką ma w sobie moc i szanowanie. Sama jestem w gnieździe, a przecie będzie moje dziecko i silne, i zdrowe, i nie dostąpią doń żądze złe i niedola, chyba przez mego trupa."
Tyle Magda, piękna szlachcianka, nieokiełznana i dzika dusza , Pokotynką przezywana.