StArfire,
piszesz "mówię sobie, że przecież to mi zapewni przetrwanie i nie jest niczym strasznym". Użyte słowa ("przetrwanie", "nic strasznego") brzmią mało przekonująco i zachęcająco. :-)
Jeśli chcesz swoją podświadomość do czegoś przekonać powinnaś stworzyć "wizję" tego co chcesz. Ale nie taką w której będziesz się cieszyć że udaje Ci się "przetrwać" i pocieszasz się "że stała praca to nic strasznego". :-) W tej wizji, która ma być czymś co realnie możesz osiągnąć i zarazem chcesz osiągnąć, zawrzyj obraz tego jaką fajną masz pracę, jak jesteś z niej zadowolona, jak dziękujesz Bogu że masz taką fajną pracę, jak sensownie masz ułożony dzień, że dzięki temu wszystko toczy się naturalnym rytmem, i jakie korzyści finansowe z tego odnosisz. Jak dzięki pieniądzom podnosisz komfort swego życia (lepsze ubrania, wygodniejsze/ładniejsze meble, samochód, mieszkanie, itp.) Podświadomość za coś lepszego jest w stanie zrezygnować z tego czego się trzyma. Postaraj się więc znaleźć też takie korzyści, które przekonają podświadomość do tego że warto wejść w nową sytuację dla tych właśnie korzyści.
Nie wiem co dokładnie kryje się za Twoimi "hipisowsko-anarchistycznymi" przekonaniami, trudno mi więc ocenić na ile to może rodzić opór. W każdym razie można świadomie wejść w "trybiki systemu", pracować na etacie, dobrze zarabiać, być szanowanym, i co najważniejsze pozostając sobą ze swymi przekonaniami być inspiracją dla innych. W każdym razie Arystoteles kiedyś rzekł "amicus Plato, sed magis amica (est) veritas". Jeśli więc Twoje przekonania staną Ci kiedyś na drodze do szczęścia, to możesz wzorem Arystotelesa przedłożyć prawdę nad swe przekonania. :-)