Większość UA była, jest i nadal będzie nieświadoma, że w materii działają te same prawa kreacji, aż do momentu, kiedy się zmęczą.
I będą niezadowolone z zejścia w materie aż do czasu, kiedy je to zamęczy.
I bedą obwiniać wszystkich, tylko nie siebie, aż do czasu, kiedy zrozumieją, że tylko przebaczenie i akceptacja zycia w materii może je wreszcie uzdrowić i stworzyć szansę na powrót do stanu pierwotnego lub na oświecenie.
Piotr
Ja to widzę inaczej, niż sugerujesz, jakobym widział. Zdecydowanie inaczej.
Dla mnie kolejne (ostatnie) zejście w materię było wynikiem świadomego wyboru, ale też wynikiem blędnych założeń. Dla tych, którzy przyszłi za mną, było aktem ślepego zawierzenia, że pewnie wiem, co robię. To wiele skomplikowało.
Dla UBA zejście w materię było aktem wiary, że to konieczność rozwojowa (trzeba rozszerzać spektrum poznania - doświadczeń, czyli mnożyć doświadczenia za cenę zaniżania ich wartości/ jakości). Zadziwiające jest przy tym, że UBA walczyły zaciekle z UNA, które ten sam program mnozenia doświadczeń realizowały z zachłanności na mnożenie mocnych wrażeń. Róznice między UNA a UBA dotyczyły więc intencji, a nie praktyki jako takiej. Przy czym najsilniejszą intencją wejścia w materię była tęsknota za połówkami (miedzy UNA a UBA). UNA, które zeszły wcześniej, swą tęsknotą przyciągały swe połówki pierwotne - UBA. W efekcie tego prawie wszystkim się pomieszało.
Powrót do stanu pierwotnego nie jest oświeceniem. Jest tylko powrotem do boskich, pierwotnych energii / wibracji. I jest to możliwe w świecie materii, a niemożliwe poprzez ucieczkę ze świata materii.
Oświecenie jest stanem nieco innym niż stan pierwotny. Jest pełnym skoncentrowaniem się na swej boskości (z wszystkimi konsekwencjami boskiej doskonałosci).