Wracając do tematu bogactwa - w ściśle finansowym aspekcie, zeby nie bylo, podziele sie z Wami paroma ostatnimi przemyśleniami:
-pojęcie bogactwa jest przestrzennie względne - w każdym kraju bogactwo oznacza coś innego - inną sumę pieniędzy czy stan majątku. W Australii, gdzie mieszkam, przeprowadzono ostatnio ankiete gdzie 3 na 5 osób stwierdziły, że posiadanie miliona dolarów (AUD - ok. 800 tys USD) to nie jest jeszcze bogactwo...
-pojęcie bogactwa zmienia się również czasowo - pamiętam jak mój dziadek opowiadał, że w jego dzieciństwie bogactwem był... rower. Kto dzisiaj uważa za bogatego posiadacza roweru?
Prawdopodobne, że co dzisiaj uważamy za luksus, za 1-2 pokolenia będzie standardem.
-powszechne posiadanie bogactwa przyzwyczaja do bogactwa - można zastanawiać się czy jest się bogatym, tymczasem - 1 na 10 osób na planecie nie ma dostępu do świeżej wody, 1 na 3 osoby - nie ma dostępu do toalet. mam wrażenie, że będąc odpowiednio urodzonym, nawet w kraju który nie jest uważany za większość rodaków za bogaty jak Polska, z zarobkami na poziomie średniej krajowej - z automatu trafiasz się do grupy 10% najbogatszych ludzi świata
-powyżej pewnego pułapu zarobków - w 2010 było badanie wyznaczające go na 75k USD na rok (dla USA), wzrost dalszy wzrost zarobków nie wpływa bezpośrednio na wzrost komfortu i zadowolenia z posiadanych rzeczy. mialem co do tego wątpliwości, ale pierwszy punkt z tej listy mi to ostatnio rozwiał - po prostu myślę, że ta granica jest różna dla różnych krajów, a pewnie nawet i grup społecznych
-pomijając już aspekt bogactwa, można też, w relacji do punktu powyżej, wyznaczyć granicę pewnego komfortu i bezpieczeństwa finansowego, czyli minimum pozwalającego na w miarę spokojne i bezstresowe życie. jak wyżej, jest to również indywidualna sprawa
-bogactwo to wolność wyboru - ale prawdziwego i nieskrępowanego wyboru. Doznałem w życiu biedy - i to na takim ekstremalnym poziomie, jako student dylemat - browar czy śniadanie był rzeczą prawdziwą i realną. Rozumiem dlatego ludzi, którzy kupują odzież używaną. Ale dopiero ostatnio zrozumiałem, że bogactwo to nie wybór między szmateksem A albo szmateksem B, ale między szmateksem a Armanim. Albo Versace. Albo czymkolwiek innym co zechcę - im bardziej jestem bogaty, tym szerszą mam gamę do wyboru.
-wewnętrznie dotychczas czułem, że będąc coraz bogatszy, hmm, może nie tyle muszę, co powinienem wybierać rzeczy z górnej półki. I właśnie zdałem sobie sprawę, że to sztuczna presja - nie wiem skąd takie przekonanie, ale nie musi ono być prawdziwe
-w sumie, wybór dóbr luksusowych - to nie tyle wybór dyktowany przez rzeczywistą wartością dodaną przedmiotu, co często przez status i prestiż jaki zakupiony przedmiot ma podkreślać. Rozumiem, że niektórzy czują się przez to dowartościowani, ale mając w miarę zdrową samoocenę i raczej nie demonstrując wielkiej chęci szpanowania, takie wybory są raczej zbyteczne
-druga, bardziej pragmatyczna sprawa, to fakt, ze dobra luksusowe - a przeanalizowałem ich kilkanaście głównych grup - prezentują kiepski stosunek wartości do ceny. Jaśniej - często kupujemy nie samą wartość użytkową, jakość czy materiały - które mogą być podobne do produktów znacznie tańszych, ale jak wspomniałem wyżej - prestiż, status, eleganckie opakowanie, kampanie marketingowe, wrażenie zakupu z przyjemnego miejsca, itd. Ciekawostka, owe dodatki to w niektórych dobrach luksusowych 80-90% ceny. Być może, te rzeczy mają dla kogoś wartość, hmm... Osobiście, chyba tylko w kilku przypadkach znalazłem prawdziwą wartość dodaną, za którą gotowy byłbym zapłacić więcej.
I to chyba na tyle w temacie, szanowni koledzy i koleżanki - życzę udanego weekendu