Autor Wątek: Co oznacza dla Ciebie bogactwo?  (Przeczytany 56457 razy)

healingintelect

  • Wiadomości: 713
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2017-09-17, 01:51:38 »
bubu

Bogactwo część główna

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-17, 01:41:53 »
Daniel,
bardzo fajne (i bliskie mi) przemyślenia :)

DarkAngelbubu

  • Wiadomości: 1 605
  • Płeć: Mężczyzna
  • Jacek Izdebski
  • Status: Ekspert
[#]   « 2017-09-16, 15:18:53 »
Wmawiacie sobie bo jesteście biedni. Wcale mi was nie żal :)

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-16, 10:58:18 »
Chyba nikt o tym nie wspominał, więc napiszę o skąpstwie bogatych ludzi. Nie znam badań na ten temat, może jakieś są, ale widać to gołym okiem. To tak często jest, że budzi to wręcz konsternację, że tak można funkcjonować i tak działać. Nie mówię o najbogatszych, przytoczę takich, których dochody są sporawo powyżej przeciętnej. Oj jak oni "szanują każdy grosz". Tacy często nie muszą w nic inwestować, bo wszystko odziedziczyli. W zyciu jak tylko sie da, to nie płacą, jak muszą, to rozliczają się co do grosza. Sępią, gdzie tylko sie da, najczęściej u dużo biedniejszych ludzi. Szukają okazji, gdzie można coś wygrać, skorzystać, dostać darmowe granty, dofinansowanie, śledzą promocje, obniżki, zbierają punkty, coś za darmochę, jakieś sponsorowane zabawy, wejściówki, festyny, itp.
Zauważyłem też że np. dzieci bogatych rodziców chcieliby tylko dostawać, natomiast dzieci bardzo przeciętnych dzielą się z innymi.
Nie wiem, jak w ich wypadku można mówić o komforcie życia wynikającym z bogactwa.
 
« Ostatnia zmiana: 2017-09-16, 11:02:27 wysłana przez Mateusz »

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-16, 10:46:53 »
Cytuj
bogactwo to wolność wyboru - ale prawdziwego i nieskrępowanego wyboru (...) im bardziej jestem bogaty, tym szerszą mam gamę do wyboru
bez zbędnego rozpisywania się:
http://bezuzyteczna.pl/static/content/5221db387b18453c0ab0.jpg

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-16, 10:02:11 »
Cytuj
-bogactwo to wolność wyboru - ale prawdziwego i nieskrępowanego wyboru.(...) im bardziej jestem bogaty, tym szerszą mam gamę do wyboru.
to jest dobra definicja bogactwa na poziomie światowym, bo na poziomie duchowości, gdy nie masz już pragnień to nie interesuje cię szerokość gamy, a jesteś wolny - dopóki  jest to oparte na pragnieniach i przymusach to wciąż jest związane z uzależnieniem, czyli zniewoleniem w sensie duchowym (zawsze gdy podstawą jest przymus, walka i lęk o przetrwanie, uleganie zmysłom, instynktom i pragnieniom etc.),

na przykładzie jedzenia - można  ograniczać swoje postrzeganie do tego że jest to przyjemne, a mając  pod dostatkiem środków wymyślać sobie wyszukane menu (bogactwo jako wolność wyboru i dostatek dóbr oraz środków, niektórzy dopatrują się w zmysłowej przyjemności  z tym związanej  zgodności z ich prawdziwą naturą...) i nie zauważać, że niezależnie od  skali i gamy tego rodzaju działań,  podstawa tego jest wciąż taka sama - podstawą  jedzenia jest przymus (głód) i  uzależnienie od zmysłowych wrażeń - często większy  wybór  mimo że systematycznie niweluje głód tak że go nie odczuwamy, to jeszcze bardziej pogłębia  uzależnienie od zmysłowych doznań,

czyli niezależnie jaka towarzyszy temu nadbudowa w postaci rozbudowanych wyobrażeń własnych, czy społecznych,  to podstawą jedzenia jest przymus:  głód i potrzeba jego zaspokajania,

podobnie jest z wieloma innymi rzeczami i działaniami (również z seksem) co do których pragniemy rozwijać wolność wyboru ( z punktu widzenia rd zbędną nadbudowę) i patrzymy na to pod kątem intensyfikacji przyjemności - ale gdy interesuje nas "prawdziwa" wolność to  warto patrzeć nie na to ile mamy możliwości, ale czy ma to jakieś ściśle określone i nieprzekraczalne ramy, które nas ograniczają i np. zmuszają do działania - oczywiście poszerzanie klatki o nowe możliwości wyboru  jest pewnym bogactwem i ma pewną wartość, ale wciąż jest to bogactwo względne i taka też jest tego wartość w życiu i rd : )
 
więc gdy patrzymy na gościa który wybiera jedzenie ze śmietnika, albo żebrzącego  o jedzenie i gdy patrzymy na kogoś kto zamawia potrawę za 100 tys. dolarów to pierwszego będziemy uważać za biednego, będziemy myśleć że robi to bo musi coś jeść a nie ma pieniędzy,  a gdy spojrzymy na  bogatego to pomyślimy że robi to bo lubi wykwintne jedzenie i go na to stać, więc ma upragnioną wolność wyboru - i to jest dobra definicja bogactwa i biedy -  ale podstawa tych zachowań  u obydwu wciąż będzie taka sama, więc w obu przypadkach trudno  mówić o prawdziwie wolnym i  nieskrępowanym wyborze przy czym ten pierwszy gościu może nawet być bardziej świadomy ograniczeń i przymusów którym ulega, a ten drugi może żyć wyobrażeniami o swojej większej wolności, wartości, czy wyższym poziomie rozwoju duchowego, związanych z poziomem doświadczanej zmysłowej wygody, komfortu i przyjemności, co jest kolejną nadbudową opartą na ... przymusie i uzależnieniu  : )   

stąd mistrzowie rozwoju duchowego demonstrują wolność i bogactwo związane z ograniczaniem pragnień (do poziomu niezbędnych do przeżycia) i kontrolą zmysłów, podczas gdy mistrzowie rozwoju osobistego (utożsamiający się z ciałem, zmysłami i opartą na tym utożsamieniu osobowością) są przykładami wolności i bogactwa związanych z  zaspokajaniem pragnień skupionych wokół własnego ciała, zmysłów i osobowości
 - ta pierwsza ścieżka związana jest z wolnością duchową i ścieżką uwalniania się od ograniczających więzów iluzji, a ta druga rozwija wolność wyboru (=zdolność zaspokajania pragnień) w ramach pewnych utożsamień, związanych z tym  ograniczeń, uwarunkowań i przymusów, które dzięki rozwiniętemu bogactwu materialnemu nie uwierają i często nie są zauważane (więc łatwo ulegają złudzeniu wolności)

przykład Buddy przed i po wstąpieniu przez niego na ścieżkę duchową jest tu typowy : )

Daniel

  • Gość
[#]   « 2017-09-16, 03:22:29 »
Wracając do tematu bogactwa - w ściśle finansowym aspekcie, zeby nie bylo, podziele sie z Wami paroma ostatnimi przemyśleniami:

-pojęcie bogactwa jest przestrzennie względne - w każdym kraju bogactwo oznacza coś innego - inną sumę pieniędzy czy stan majątku. W Australii, gdzie mieszkam, przeprowadzono ostatnio ankiete gdzie 3 na 5 osób stwierdziły, że posiadanie miliona dolarów (AUD - ok. 800 tys USD) to nie jest jeszcze bogactwo...

-pojęcie bogactwa zmienia się również czasowo - pamiętam jak mój dziadek opowiadał, że w jego dzieciństwie bogactwem był... rower. Kto dzisiaj uważa za bogatego posiadacza roweru? ;) Prawdopodobne, że co dzisiaj uważamy za luksus, za 1-2 pokolenia będzie standardem.

-powszechne posiadanie bogactwa przyzwyczaja do bogactwa - można zastanawiać się czy jest się bogatym, tymczasem - 1 na 10 osób na planecie nie ma dostępu do świeżej wody, 1 na 3 osoby - nie ma dostępu do toalet. mam wrażenie, że będąc odpowiednio urodzonym, nawet w kraju który nie jest uważany za większość rodaków za bogaty jak Polska, z zarobkami na poziomie średniej krajowej - z automatu trafiasz się do grupy 10% najbogatszych ludzi świata

-powyżej pewnego pułapu zarobków - w 2010 było badanie wyznaczające go na 75k USD na rok (dla USA), wzrost dalszy wzrost zarobków nie wpływa bezpośrednio na wzrost komfortu i zadowolenia z posiadanych rzeczy. mialem co do tego wątpliwości, ale pierwszy punkt z tej listy mi to ostatnio rozwiał - po prostu myślę, że ta granica jest różna dla różnych krajów, a pewnie nawet i grup społecznych

-pomijając już aspekt bogactwa, można też, w relacji do punktu powyżej, wyznaczyć granicę pewnego komfortu i bezpieczeństwa finansowego, czyli minimum pozwalającego na w miarę spokojne i bezstresowe życie. jak wyżej, jest to również indywidualna sprawa

-bogactwo to wolność wyboru - ale prawdziwego i nieskrępowanego wyboru. Doznałem w życiu biedy - i to na takim ekstremalnym poziomie, jako student dylemat - browar czy śniadanie był rzeczą prawdziwą i realną. Rozumiem dlatego ludzi, którzy kupują odzież używaną. Ale dopiero ostatnio zrozumiałem, że bogactwo to nie wybór między szmateksem A albo szmateksem B, ale między szmateksem a Armanim. Albo Versace. Albo czymkolwiek innym co zechcę - im bardziej jestem bogaty, tym szerszą mam gamę do wyboru.

-wewnętrznie dotychczas czułem, że będąc coraz bogatszy, hmm, może nie tyle muszę, co powinienem wybierać rzeczy z górnej półki. I właśnie zdałem sobie sprawę, że to sztuczna presja - nie wiem skąd takie przekonanie, ale nie musi ono być prawdziwe

-w sumie, wybór dóbr luksusowych - to nie tyle wybór dyktowany przez rzeczywistą wartością dodaną przedmiotu, co często przez status i prestiż jaki zakupiony przedmiot ma podkreślać. Rozumiem, że niektórzy czują się przez to dowartościowani, ale mając w miarę zdrową samoocenę i raczej nie demonstrując wielkiej chęci szpanowania, takie wybory są raczej zbyteczne

-druga, bardziej pragmatyczna sprawa, to fakt, ze dobra luksusowe - a przeanalizowałem ich kilkanaście głównych grup - prezentują kiepski stosunek wartości do ceny. Jaśniej - często kupujemy nie samą wartość użytkową, jakość czy materiały - które mogą być podobne do produktów znacznie tańszych, ale jak wspomniałem wyżej - prestiż, status, eleganckie opakowanie, kampanie marketingowe, wrażenie zakupu z przyjemnego miejsca, itd. Ciekawostka, owe dodatki to w niektórych dobrach luksusowych 80-90% ceny. Być może, te rzeczy mają dla kogoś wartość, hmm... Osobiście, chyba tylko w kilku przypadkach znalazłem prawdziwą wartość dodaną, za którą gotowy byłbym zapłacić więcej.

I to chyba na tyle w temacie, szanowni koledzy i koleżanki - życzę udanego weekendu

Gandalf Wesoły

  • Wiadomości: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-07-22, 14:46:57 »
Dziwne, z tego co wiem to we Wrocławiu ostatnio na dzienną archeologię przyjmują z pocałowaniem ręki, przynajmniej na 2 stopień.
A nawet jak nie na dzienne, to na zaoczne podejrzewam że przyjmują wszędzie, a nie wydaje mi się aby archeologia była jakaś szczególnie droga.

Na WRO nie opłaca się iść. To raz. Liczą się WA oraz KRK (dotacje). Dwa, że mnie ciągnęło na wschodnią / śródziemnomorską - tylko WA oraz KRK mają liczące się prace i stanowiska. Trzy, wbrew temu, co piszą na wiele wyjazdów terenowych trzeba mieć samemu hajs. Cztery, WA i KRK są dość mocno oblegane z uwagi na wysoki poziom i przynajmniej teoretycznie, na perspektywę dalszej pracy (doktorat etc.).

Zaoczne są bardzo mocno okrojone. Aby studiować archeologię tego typu, poza biegłą znajomością przynajmniej jednego z obcych języków praktycznie niemożliwe jest nie posiadanie wiedzy z łaciny, greki lub arabskiego. Ponadto, dochodzi mnóstwo przedmiotów / ćwiczeń (nie tylko terenowych) - tego na zaocznych nie ma. Nikt nie przyjmie na doktorat kogoś, kto nie uczestniczył we wszystkich zajęciach i już na studiach wykazywał się ponadprzeciętną wiedzą (są małe dotacje, stąd konkretny odsiew co dobre, bo trzeba tam specjalistów a nie niedzielnych magistrów).

Ale....mnie w tej chwili interesuje inna kwestia: nie powrót do czegoś starego tylko puszczenie blokady na nowe, na odfiksowanie się na niespełnieniu i pójście dalej, znalezienie sobie nowego celu itp.

Lynd Seagull

  • Global Moderator
  • Wiadomości: 2 120
  • Płeć: Mężczyzna
  • mój Nick moim Dziełem
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-07-22, 14:27:55 »
Dziwne, z tego co wiem to we Wrocławiu ostatnio na dzienną archeologię przyjmują z pocałowaniem ręki, przynajmniej na 2 stopień.
A nawet jak nie na dzienne, to na zaoczne podejrzewam że przyjmują wszędzie, a nie wydaje mi się aby archeologia była jakaś szczególnie droga.

Gandalf Wesoły

  • Wiadomości: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-07-22, 14:08:27 »
U mnie nie wchodzi w grę :). Geologia prehistoryczna / archeologia to ścisłe specjalizacje, w których trzeba już od momentu startu poruszać się na bieżąco w tematyce. Jest mało miejsc na uczelni a chętnych dość sporo, plus że trzeba mieć sporą kasę na wyjazdy, materiały i dokształcane się. Mam to obczajone dobrze, znam realia w PL w tym kierunku. Plus mój wiek. Bliżej czterdziestki niż trzydziestki więc to też działa już dość stresująco.

Dlatego znając to wszystko już jestem świadomy, że to nie moja droga. Ale chcę popracować nad poczuciem pustki, nad brakiem spełnienia bo wykonywać pracę, z której nie czerpię satysfakcji nie widzi mi się :P.
« Ostatnia zmiana: 2017-07-22, 14:15:37 wysłana przez Gandalf Wesoły »

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-07-22, 14:03:32 »
a teraz przyszło odczucie, że na to, co chciałem robić wcześniej jest za późno i pozostaje na przykład zajmować się czymś, co mnie osobiście nie kręci.


Odczucie to jeszcze nie musi być wyrocznia, może wynikać z błędnych przekonań.
Ja mam w sumie podobnie, ostatnie 2 tygodnie zastanawiam się nad studiami, wydaje mi się że za późno żeby zrobić dodatkowy kierunek , ale jak się zacząłem zastanawiać to w sumie nie jest głupi pomysł.
Dałoby mi to satysfakcje z nowych umiejętności, szersze spojrzenie na temat i mogłoby być przepustką. Jak to studia :) No i te plusy działają chyba niezależnie od wieku.
Studia online, ja na bezcelowe zaoczne zjazdy nie miałbym ochoty.

« Ostatnia zmiana: 2017-07-22, 14:06:03 wysłana przez dżonny »

Gandalf Wesoły

  • Wiadomości: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-07-22, 12:22:11 »
Tez się cieszę ale to nie wyjaśnia, jak mam teraz porzucić sferę komfortu jeśli już wcześniej tego nie zrobiłem a teraz przyszło odczucie, że na to, co chciałem robić wcześniej jest za późno i pozostaje na przykład zajmować się czymś, co mnie osobiście nie kręci.

Pewnie brak mi tutaj elastyczności, umiejętności otworzenia się na to, co oferuje rzeczywistość ale tak właśnie mam. Zafiksowałem się na poczuciu straty, niespełnienia w danej materii i jakby zamknąłem na wszystko inne.

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-07-22, 10:56:04 »
Ja nigdy nie pracowałem na etacie :).

rispekt ;-)

Gandalf Wesoły

  • Wiadomości: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2017-07-22, 10:25:44 »
Ja nigdy nie pracowałem na etacie :).

Ale OK jarzę już, o co biega z tą sferą komfortu i teraz uświadomiłem sobie, że w czasie, gdy powinienem był podjąć tego typu kroki w celu dojścia do tego, co chciałem, nie zrobiłem tego. Pozostało silne poczucie braku spełnienia. Teraz już nie zależy mi aż tak na tym, tym bardziej, że wiązałoby się to z ukończeniem specjalistycznego kierunku, a nie mam czasu na studiowanie dzienne (zaocznie nie wchodzi w grę, zbyt okrojony zakres przedmiotów aby później się doktoryzować itp.).

Czyli wyszło, że przed szczęściem hamuje mnie niespełnienie w danej kwestii. Co można z tym począć?

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-07-22, 10:11:57 »
Wpisz w google strefa komfortu będziesz miał lepszy opis :)

własciwie formalnie to wogole w PL na etacie nie pracowalem :D choc siedzialem w biurze jako podwykonawca na swojej dzialalnosci, z ludźmi, ktorych sobie nie wybierałem
« Ostatnia zmiana: 2017-07-22, 10:17:26 wysłana przez dżonny »