L,
W zasadzie większość ludzi w rozwoju chce urzeczywistnić swoje szczęście, i pewną dziecięcą wręcz spontaniczność i radość z życia, aby sobie po prostu istnieć radośnie i przejawiać się ... jak dzieci.
Poza tym gdzie nie gdzie mówi się że trzeba stać się dzieckiem aby wejść do królestwa bożego... czy tak jest czy tak nie jest, któż to wie ?
Natomiast wiem że przedwieczni, jak wody święconej unikają "dzieci", tudzież stosują wszelkie możliwe techniki aby zablokować, lub odciągnąć innych od przejawiania się, swojego wnętrza, lub też od każdej sensownej metody, która pozwoliła by komuś, połączyć się ze swoim wnętrzem, swoim wewnętrznym dzieckiem, czy istnieniem itd. Chodzi o takie rzeczy jak nie pozwolić dziecku na przeżycie swojego cierpienie, nie pozwolić mu płakać, co łatwo realizować poprzez kierowanie jednolitej przekazu opartego na poczuci winny, zawstydzaniu, i wyśmiewaniu. Idąc dalej także nie pozwala się mu przeżywać swoich chwili radości, a także odbiera mu się zazwyczaj wszystko co może sprawić że zacznie przeżywać swoje wewnętrzne stany szczęśliwości i radości, np. poprzez negowanie, umniejszanie, spłaszczanie, a także i wyśmiewanie.
I'm the Doctor, and I save people.
And if anyone happens to be listening,
and you've got any kind of a problem with that,
to hell with you!"
https://www.youtube.com/watch?v=5eyV5vU0dEU