Autor Wątek: Pytania dotyczące rozwoju duchowego  (Przeczytany 35171 razy)

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-29, 13:39:42 »
Feli jak milo, wiesz gdzie mieszkam :)
Ja wyladowalam najpierw w Aschaffenburgu (uwielbiam to miasto), potem mieszkalam pod Frankfurtem w Neu-Isenburgu. Kiedy poznalam Michaela zamieszkalismy w Michelstadt. Czuje sie tutaj jak w domu i choc bylam pod wrazeniem poludnia Niemiec (Allgäu) to uwazam, ze tutaj tez jest przepieknie.

Amelko...wielka szkoda, ze nie mieszkamy blizej...ale mozemy sie i tak wspierac...jak to Polacy na obczyznie. Teraz mysle,ze nie wazne kim jestem i gdzie mieszkam w jakim kraju, wazne co soba reprezentuje i czy jestem tam szczesliwa.

Albo uda nam sie wszystim kiedys spotkac w Polsce na jakims zlocie lub wakacjach albo warsztatach...byloby super nie?
Ja nigdy nie mowie nigdy....moze jutro juz bedzie mozliwosc do spotkania sie?
Dobrze jednak wiedziec, ze ma sie nowe znajomosci w Polsce i na swiecie....:)

Amelka

  • Gość
[#]   « 2012-06-29, 09:43:10 »
Jolus

dzieki wielkie za zaproszenie :-) moze kiedys skorzystam :-) moze kiedys skorzystasz Ty z mojego zaproszenia :-) no...z Niedersachsen to ja jakies 700 km do Ciebie bede miala...szkoda ze nie mieszkasz blizej mnie albo ja blizej Ciebie. Mnie osobiscie bardziej podoba sie poludnie Niemiec, bylam dwa razy w Garmisch Partenkirchen z mezem na urlopie i to w styczniu, sniegu o  po pas. Fajnie. Tu nie zawsze jest snieg.
Buziaki :-)

Felicite

  • Gość
[#]   « 2012-06-29, 00:23:32 »
Jola,
kiedyś często bywałam w Mannheim, bo mój mąż ma tam babcię, teraz mnie już tam nie ciągnie (ale nie ze względu na okolice, bo uwielbiałam tam jeździć; po prostu z babcią ciężko się mieszka ;). A w Michelstadt byłam na wycieczce :)))
Gdybym jednak kiedyś tam wróciła, to chętnie się z Tobą zobaczę :D

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-28, 19:02:59 »
Semira Skarbie

wiesz ja mieszam kolo Mannheim, dokladnie miedzy Darmstadt i Heilderberg. Niestety do Monachium mam jakies 370 km. Cieszylabym sie bardzo na spotkanie z Toba, jednak nie sadze abym mogla sie wyrwac do Monachium....szkoda , no chyba, ze Ty mialabys ochote do mnie skoczyc to zapraszam ;)))

Semira

  • Gość
[#]   « 2012-06-28, 13:55:53 »
Jolanta16

Jola a  to miasto gdzie mieszkasz jest daleko od Monachium bo moja siostra mieszka tam i jak ja bede odwiedzac to moze mala kawa by sie przydala?:)

Tulia

  • Wiadomości: 538
  • Płeć: Kobieta
  • Katarzyna Jezierna, www.zyciezaniolami.pl
  • Status: Regreser
[#]   « 2012-06-28, 13:45:28 »
Amelka, Jolanta

Trzymam kciuki za Wasze babskie znajomości!
Miejsce w gruncie rzeczy nie ma zanczenia - trzeba sie otworzyć na ciekawe znajomości i już. Ja mieszkam w Polsce a też odczuwam pewien niedosyt rozwojowych znajomości - damskich i męskich. Moje grono znajomych się mocno przerzedziło (odpadli dawni znajomi) a nowi się pojawiają ale w wolniejszym tempie niż tamci ubywają;-)
Otwierajmy się zatem......

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-26, 15:56:28 »
Amelka

Przyjezdzaj do mnie do Michelstadt (Odenwald) zrobimy sobie kobiece party !!!! :)
 
U mie jest tak, ze ja lubie ten moj spokoj ale i lubie troche babskich przyjazni. Dobrze, ze mam szwagierke mlodsza ode mnie  Melanie i moge z nia byc dosc blisko. Na poczatku bylo dretwo,
 bo ja nie chcialam sie narzucac i ona tez nie...ale dogadalysmy sie w koncu ;)
Moge na nia liczyc i ona na mnie tez. Pomoglam jej przypadkowo w ratowaniu zwiazku, bo uczylam sie na niej i trenowalam moj masaz refleksologiczny i  moglysmy sobie sie zwierzac do bolu. Ona stwierdzila- jestes jedyna osoba z ktora moge na ten temat porozmawiac i ktora moze mi skutecznie pomoc. Az cieplo mi sie na sercu zrobilo - pomyslalam - w koncu moge komus pomoc!

Jesli chodzi o to co pisze Mateusz to zgadza sie. Teraz nawet w Niemczech kobiety musza wiecej pracowac i ciagle jest malo. Moj maz pracuje duzo i intensywnie w biurze.
Ma bardzo stresujacy zawod i duzo odpowiedzialnosci. Jak wraca do domu chce sie odprezyc - miec swiety spokoj - odreagowac. Ale nie ma nic przeciwko, ze ja cos robie innego albo mam inne plany.
Tak jak u Amelki- ja z mezem mozemy rozmawiac na kazdy temat bez konca. Mamy duze zaufanie i opowiadamy sobie prawie wszystko.Ale zaden facet kobiecie nie zastapi kobiety!!!

Tak wiec pozostaje nam dalej kreowac i przyciagac i ufac ....ze jakas duszyczka nam sie przytrafi pasujaca do nas.


Amelka

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 16:10:38 »
Jolanta,

to co napisalas jest mi tak bliskie...ze az musze tez cos skrobnac. Ja w Polsce mialam bardzo duzo kolezanek, a wsrod nich kilka wartosciowych przyjazni. Dzieki temu czulam sie bezpiecznie, mialam oparcie psychiczne, wiele kol ratunkowych :-) Minelo 10 lat odkad wyjechalam. Zmienilam sie ja, zmienily sie one. W jakis sposob, i ten proces zmiany byl tak powolny i niedostrzegalny, ze nagle po tych 10 latach ja jestem w szoku...nasze relacje nadal trwaja ale nie ma juz tej bliskosci, nad czym strasznie ubolewam. Ja wiem ze w takiej sytuacji jest to normalne, ale i tak boli mnie, ze one tam znalazly sobie "zastepstwo", a ja nie. Bo jest mi o wiele trudniej i tak jak Jolka napisalas, albo ktos sie na przyjaciolke nie nadaje albo nie chce nia byc - dla mnie. Kiedys postanowilam ze sobie wykreuje tutaj kolezanke od serca i sobie wykreowalam :-) Poznalam ja bardzo naturalnie, niechcacy. Znajomosc sie zaciesniala....myslalam ze w koncu bede miala swoj "kobiecy komfort". Spotykamy sie jednak raz na 2-3 miesiace na 2 godziny :-))) a ja przestalam sie narzucac. Poza tym mam kilka innych baaardzo luznych znajomosci. No i dalam jeszcze ogloszenie nawet w internecie, ale...wielkie pudlo. Trudno sie mowi. Widocznie mam sie skupic na rozwoju duchowym. Z mezem tez rozmawiamy praktycznie o wszystkim(tym bardziej ze pracujemy razem), wiec mam do kogo sie wygadac, zreszta on mnie wspiera zawsze, nawet w moim rozwoju duchowym...nie krytykuje tego ani mnie nie zniecheca, choc sam trzyma sie z daleka od tematu. Najdziwniejsze jest to, ze on w wielu sprawach, mimo ze stoi twardo nogami na ziemi,ma takie "duchowe" podejscie, ze az mnie zatyka, skad on to czerpie.  Ale jednak przydalby sie ten kobiecy pierwiastek, wiadomo ze nie ma to jak kobieta z kobieta przy kawce usiada :-)) w realu! Bo do Polski dzwonie, a jakze! Chociaz tyle wyrywam dla siebie :-)

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2012-06-25, 16:04:15 »
Nie wiem jak w innych krajach, ale w Polsce po upadku komuny ludzie zaczęli coraz bardziej gonić za pieniędzmi. Może jeszcze się nie nacieszyli dobrobytem i nowymi rzeczami, dlatego często, jak się słyszy, kontakty ograniczają się do najbliższej rodziny. Ludzi nie mają czasu, są zapracowanie i przypadki, gdzie u kogoś w domu przewija sie mnóstwo ludzi jest rzadkoscią. Słyszy się też, że nie ma przyjaciół, są za to interesy. Dobrze jest jesli są choć uczciwe, bo bywa, że jest oszukiwanie i wykorzystywanie "przyjaciół".
Nie wiem, może to są tylko moje spostrzeżenia.
No na uzdrowienie relacji z ludźmi przyjdzie jeszcze czas:)

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 11:21:41 »
Rzeczywiście można tu pisać bezpiecznie, bez lęku że się zostanie skrytykowanym, niezrozumianym lub zaatakowanym. Niektórym to się kojarzy źle, ze sztuczną atmosferą miłości, ckliwością i ciągnie ich na wymioty, bo tu nie ma akcji i atrakcji. I tacy tu nie wchodzą.
Na Cudzie było dużo osób atakujących i tam nie było bezpiecznie.

Ja już przebolałam koleżankę, ale długo to trwało zanim ją dobrze poznałam i zrozumiałam że ona mnie tylko wykorzystuje, i wtedy mnie bardzo bolało, bo ja ją rzeczywiście lubiłam.

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-25, 09:48:45 »
Jesli chodzi o przyjaznie oraz podtrzymywanie znajomosci to jestem bardzo liberalna i nie daje sie naginac do poczucia obowiazku. Oficjalnie jest, ze moglabym wydzwaniac calymi dniami i byloby fajnie - cos by sie dzialo, akcje rewelacje, ploteczki, sprawy innych ludzi itd. Powiem szczerze nie chce mi sie- jak poczuje ochote bo zdaje sie na nadswiadomosc to dzwonie, jak nie to jeszcze lepiej. Moze jest cos we mnie- ze ludzie sie z reguly ze mna nie kontaktuja intensywnie...ale mam czas dla siebie i rodziny. Dzwonie czesto do mamy i wystarcza.
Jestem wybredna w kontaktach i wyczulona na wykorzystywanie. Nieraz myslalam, ze jak spotkam u siebie w poblizu polakow- to bedzie szansa na znajomosci- nic z tego, nie wszyscy sie nadaja i nawet nie chca.  Przerabiam lekcje pokory i ucze sie cierpliwosci. Powoli poznaje ludzi i jestem otwarta...ale nie zachlanna jak kiedys na przyjaznie. Moze to sie zmieni :) Byc moze mam cos do przerobienia w kwestii przyjazni. Pozyjemy zobaczymy.

Nie prowadzimy otwartego domu- gdzie ludzie sie przewalaja tlumami, raczej zacisze domowe- jest nam najlepiej ze soba i dom jest jak azyl, nie jak dworzec.

Co do mojej szefowej....to mysle, ze ona tez cieszy sie z mojej obecnosci i wczoraj zaproponowala mi jeszcze 3-4 spotkania w tm tygodniu, gdzie powinnam miec wolne ( czyli dodatkowe zlecenia) ciesze sie bo nie chodzi mi o kase...tylko o nowe doswiadczenia i moge sie u niej inaczej realizowac niz w innej monotonnej pracy i sprawia mi wiecej frajdy praca u niej.

Jestem naladowana pozytywna energia i " zycie jest piekne.....ale czy wszyscy to widza? Ja dzisiaj napewno.    ;)

Inga- ja tez spotykalam takich ludzi- ok nie czulam czy wyssysaja ze mnie energie ale czulam sie jak sluzaca i buntowalam sie. Zwyklam miec serce na dloni i sie dzielic nim. Dobrze, ze mi przeszlo i nie jestem tak naiwna jak kiedys. Mam kolezanke z ktora kiedys bylam bardzo blisko, jednak potem sie wszystko zalamalo, troche mi szkoda ale coz tak bywa...nie jestem smutna.

Inga nie badz smutna przez kolezanke.....ja Cie lubie choc niczego nie oczekuje w zamian. ;)

To forum to najlepsze co moglam znalesc w necie do tej pory jesli chodzi o rozwoj duchowy! To nie tylko wiedza, techniki rady ale i zrozumienie, wsparcie,wspolczucie, empatia ludzi pozytywnych i na poziomie. Wszystko profesjonalne i na wysokim poziomie z klasa!!! Czy to nie szczescie, ze mozna w tym uczestniczyc? ;))))

Inga

  • Gość
[#]   « 2012-06-25, 08:18:48 »
Jolanta
To znaczy że ona jest chętna do uzdrowienia relacji, do zmiany, i jej celem nie jest wykorzystywanie ludzi.
Mnie z moją koleżanką nie udało się uzdrowić relacji. Gdy tylko zaprzestałam przyjmowania jej syfów i oczyszczania jej, zrezygnowała ze spotykania się ze mną.
Byłam jej tylko potrzebna do tego aby jej pomagać. A twierdziła że mnie lubi i że to co nas łączy to przyjaźń.

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-24, 20:58:35 »
Amelka

wiesz, ja wlasnie pracuje nad tym aby sie rozluznic i nie byc jej tylko "hilfe" ale i czlowiekiem.Czuje respekt i szacunek do niej - bo kazdego pracodawce tak traktowalam i tak jestem wychowana.
Ale ona mnie troche faworyzuje i  ja sie ciesze bo lubie dostawac prezenty...i to cieszy. (nawet kreuje sobie, ze dostaje fajne rzeczy od ludzi, bo jestem tego warta).
Ze zdziwieniem zauwazam,ze chyba ja lubie bo coraz lepiej nam sie wspolpracuje.

Bylam ja masowac przed chwilka po raz 3 juz ale byl to pierwszy sukces. Ucze sie reflesologii i bedac przed 2 tyg.na kursie doswiadczylam pierwszy raz masujac moja nauczycielke uczucia spokoju i harmonii. 
Helga powiedziala- "masz sie odprezyc i pozwolic dzialac energii boskiej- zawierzyc sie calkowicie- nie ty pomagasz danej osobie - tylko Bog przez ciebie".
Dzis zastosowalam sie do tego, moja ps. byla zdziwiona ale nakazalam jej zachowac spokoj i poszlo jak z platka.
 Wczesniej bylam jak wyssana z energii, w brzuchu mi sie flaki trzesly i spocona jak szczur jechalam do lasu szybko sie doenegetyzowac. Dzis bylo super- szefowa powiedziala- ze czuje wszystko pobudzone (np organy wew.) i ze jej sie bardzo podobalo.
A ja podziekowalam za prowadzenie i ochrone i jestem happy.

Tak to mozna pracowac, balam sie, ze nie podolam ale Bog ciagle zaskakuje mnie na nowo pokazujac ile fajnego ma dla mnie jeszcze i moge sie dowartosciowywac. :)))

Amelka

  • Gość
[#]   « 2012-06-24, 12:20:21 »
Jolka,

mysle ze wlasnie akceptacja tej kobiety taka jaka ona jest jest dobrym kluczem. Ty jestes uczuciowa ( natomiast Niemki rzadko sa ) i bierzesz duzo do siebie, do serca.
Wiem dokladnie o czym mowisz...bo tez taka bylam, mialam serce na dloni, a jak przyszlo co do czego to cale moje cieplo ktorym obdarzalam  tych ludzi nie mialo po prostu znaczenia ) Chociaz oczywiscie nie nalezy przesadzac z tymi podzialami, bo w kazdym narodzie sa tacy i tacy, to jednak da sie odczuc roznice i to spora.
Co do prezentow to oni lubia dawac prezenty Polakom, bo wtedy czuja sie "panami". Nie chce tu demonizowac, ale pamietam ze przyszedl taki moment ze zmienilam swoja postawe ze sluzalczej na rowna - i to juz im sie nie podobalo. Ja natomiast czulam sie o wiele lepiej. Bezpieczniej jest nie oddawac im serca (mam na mysli oczywiscie wylacznie kontakty zawodowe!), bo oni tego i tak nie docenia. Lepiej zachowac wewnetrzna suwerennosc, a czulosc i empatie przeznaczyc dla rodziny.

Jolanta 16

  • Wiadomości: 710
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2012-06-23, 21:36:31 »
Wiecie co ....dzis mnie olsnilo....moze moja szefowa ma zakodowana tzw misje i ona musi po prostu to robic .....a w gruncie rzeczy moze byc nieszczesliwa w swoim obecym zyciu.
 Nieraz mysle, ze ona tylko takie pozory stwarza..."niech sie mnie boja - to wtedy beda mnie szanowac" ale to jej nie wychodzi....w sumie nawet ja lubie....zaakceptowalam jej szorstkosc i naprawde staramy sie byc mile dla siebie.
Mozliwe nawet, ze laczy nas wspolna karma i musimy cos dokonczyc razem. Ciekawa jestem co przyniecie przyszlosc....dostaje od niej prezenty codziennie....jakis sweterek albo nowa bluzke...
powoli sie przyzwyczajam do niej ....docieramy sie....choc wiem, ze ona jest delikatna i nieraz wsciekla na caly swiat....nie biore tego do siebie tylko sie usmiecham...albo ja wysluchuje z e zrozumieniem ...to dziala