Mam pytanie....moja szefowa bardzo ponoc uduchowiona zarzuca nam " ze zyjemy w materialnym swiecie" - zastanawiam sie czy to moja wina, ze zarabiam u niej pieniadze i przejawiam sie w materii i nie moge sobie pozwolic 90 % czasu oddawac sie zyciu na poziomie spiritualnym - jaki ona wiedzie i wywyzsza sie, bo majac duzo pieniedzy moze sobie na to pozwolic.
Akceptuje ja i w sumie nie mam jej za zle docinek - ale skoro ona zyje na materialej Ziemi - to i jak my wszycy zyje materialnie, fizycznie. ( albo ona jest jedynie wyjatkiem)?
Zastanawiam sie, czy jak oglaszajac swoje teorie sama w nie wierzy- szczerze zycze jej tego. Smiesznie bylo by - kiedy okazalo by sie, ze w cale ona nie jest madrzejsza od innych.
To,ze czyta madre ksiazki to nie znaczy,ze prawda jest, ze ona wie wszystko najlepiej.
Obserwujac ja mam wrazenie ze dopiero co spadla z Ksiezyca...jest jak nie z tego swiata. Napisala pare ksiazek na rozne tematy i opracowala diete polaryzacyjnego ryzu.
Obserwujac To Forum i wypowiedzi roznych ludzi ( ok.nie mam szerokiego rozeznania jeszcze) widze, ze daleko jej do Oswiecenia, a moze sie myle? Jak mozna twierdzic, ze to co ona mowi -
w to jedynie trzeba wierzyc? A jak ktos inaczej mysli -to sie myli. Ona nie przyjmuje racji innych ludzi. Jak mam poznac czy ona jest autentyczna, czy tylko tak sobie wmawia.
Ogolnie gardzi ludzmi i nie akceptuje prawie nikogo. Nieraz mi jej szkoda....bo sie odcina od wszystkich ludzi.
Najlepsze stwierdzenie- "jestes mloda i mozesz sobie pozwolic na marnowanie swojej energii" Nieraz nie wiem naprawde jak mam na nia reagowac....ona jest zagadka...