Mam na uwadze też to że o karmie, najwięcej mówią Ci, który zarabiają na jej uzdrawianiu. Nie mam nic przeciwko temu, jednak gdy tworzy się "karmę" aby potem brać pieniądze za uzdrawianie to już mam coś przeciwko.
Jest w tym ogromna hipokryzja, gdy w światku duchowym mówi się o BigFarmie, jak korporację trują ciała, lekami, które leczą objawy i że to wszystko dla pieniędzy i zysków. No ale przecież wiecie leku jest dobre, bo samopoczucie lepsze, co z tego że to pętla do wyłudzania pieniędzy. A nie leczenie.
Potem w tym samym światu duchowym guru, mąci i manipuluje energiami, tak samo stawiając na energetyczne leczenie objawów, bo musi się zmieścić w ramach 200-300zł, i lepszego samopoczucia i jakiegoś poruszenia energetycznego i tak to się kręci.
W tych ramach, "karma" ma tylko znaczenie komercyjne i to na ile da się na niej zarobić.
Tak samo jak grzech służył przed długi czas, religii, gdzie można było się z niego wyleczyć. A kto miał patent na leczenie z wmówionego grzechu? "kapłani", teraz nowa generacja białych kapłanów "uzdrawia" karmę, bardziej modnie i new age.
"karma" jest produktem powiązanym w ekosystemie etykiet "duchowości, oświecenia, świętości" oraz innych produktów "zabiegów, wglądów" itd.
tylko pewnych rzeczy nie da się ani kupić ani sprzedać, ani nie istnieją one w ogóle w takich kategoriach.
Inskrypcje karmiczne, którymi posługują się "jasnowidzący", "uzdrowiciele" są obarczaniem kogoś losem, który do niego często nie należy. Widzenie karmy, która jest kreacja i projekcją, która służy ekosystemowi. Często służące aby stworzyć hierarchię, oraz ustanowić się w niej wysoko.