Mariomar
Gratuluje odwagi, że się tak otwierasz.
Nie chce oceniać Twojej terapeutki i znam dokładnego kontekstu, ale nie podoba mi się że nazwała Cie gwałcicielem swojej żony. Rozumiem co chciała przekazać, ale w ten sposób to nie wiem czemu to miało służyć - chyba wpędzeniu Cię w większe poczucie winy. Z tą Twoją niechęcią do kobiet to może lepszy byłby dla Ciebie terapeuta mężczyzna?
Sytuacja jest ciężka, ale nawet z ciężkich sytuacji można się jakoś wykarskać - niekoniecznie będzie to łatwe i przyjemne, ale zawsze da się zrobić COŚ.
Przede wszystkim nie obwiniaj się za swoje potrzeby seksualne. Ja swoje frustracje seksualne też dość mocno przeżywałem i wiem jak silne to potrafi być. Związanie się z kobietą zamkniętą na seks, nie chcącą najwyraźniej zrobić nic w kierunku żeby jakoś to życie seksualne naprawić potrafi wykańczać. Twoja żona odczuwa ból w trakcie seksu dlatego, że jeśli nie jest to jakaś fizyczna dolegliwość to najpewniej po prostu się spina w trakcie i nie potrafi się rozluźnić. Jeśli jest jeszcze jakiekolwiek pole do manewru ratowania pożycia małżeńskiego to trzeba by kiedyś spróbować ją jakoś zrelaksować, zapewnić odpowiednio przyjemną grę wstępną, ale no to ona by musiała chcieć tutaj współpracować bo na siłę to nic nie da rady. Ty z kolei zaś musiałbyś podejść do niej z wyrozumiałością i dać jej przestrzeń.
Dobrze że pracujesz nad pokochaniem siebie i przebaczeniem sobie. To jest bardzo dobre na początek
Poukładaj sobie na początek relacje z samym sobą bo to bardzo ważny fundament. Nie przekreślaj jeszcze niczego w swoim życiu, bo wszystko się może wydarzyć. Jak się nie da poukładać małżeństwa to zawsze można zacząć od nowa. Zobowiązania jakoś można podzielić, poczucie winy również jest bez sensu - zastanów się czy lepiej trzymać się na siłę rodziny przez co narasta frustracja, która i tak wylewasz na nich czy lepiej sobie ułożyć życie i zrobić przestrzeń na to, aby wszystkim mogło być lepiej? Kto wie, może nawet do dziecka zapałasz większą miłością, gdy nie będziesz czuł że ono Cię w czymś ogranicza. Paradoksalnie jest taka możliwość, że po rozwodzie mógłbyś być dla niego lepszym ojcem.
Nie rób niczego pochopnie, ale przemyśl sobie temat i uwzględnij wszystkie możliwości. Niestety w niektórych kwestiach to jest już wybór między większym, a mniejszym złem, no ale co zrobić - trzeba zaakceptować to co jest i postarać się działać jak najlepiej z tym co się ma. Czasu nie cofniesz, ale zawsze możesz chociaż zmienić bieg rzeczy w bardziej pozytywnym kierunku. I tego Ci życzę, powodzenia