Pozytywne Inspiracje

Forum => Uzdrawianie duchowe i uzdrawianie karmy => Wątek zaczęty przez: Mariomar w 2016-12-10, 23:02:05

Tytuł: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-10, 23:02:05
Widzę,  że te 2-3 afirmacje, które mówię na głos, oraz dekret, który również mówię na głos, przestały we mnie wchodzić. Mimo całej przytomności i skupienia,jakie wkładam w ich mówienie, czucie i rozumienie, zaczynam tępieć i chyba się hipnotyzowac. Widzę, ze jak dłużej czymś się zajmuje duchowym - tą samą metodą,  tu: afirmacją, to ona przestaje działać.
I teraz po 2 miesiącach mówienia, tepieje. Staram się być jak najbardziej najbardziej w świecie realnym, ale mówienie afirmacji sprawia, ze chyba się hipnotyzuje. Albo to jest taki silny opór, ze ps nic już nie przyjmuje. Sam już nie wiem.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-11, 12:19:02
Chodzę na terapię grupową, dużo zaczynam rozumieć na poziomie psychologicznym, zaczynam widzieć, że jak bardzo ludzie są do siebie podobni. I wychodzę z poczucia wyjątkowości, że jestem kimś innym, bo rozwijam się duchowo i że jestem trochę ponad ludźmi którzy nie zajmują się rozwojem. Taki większy kontakt z rzeczywistością się pojawia. Powoli.


Myślę, że mógłby powstać wątek o psychoterapii. Jaki dział byłby najbardziej odpowiedni do takiego wątku?
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-11, 12:37:32
Osoba z zaburzeniami emocjonalnymi, która doświadczała w przeszłości dużo urazów, która nie doświadczała ciepła ze strony rodziców, taka osoba nie poradzi sobie sama. Może afirmować latami, ale na niewiele się to zda moim zdaniem. Potrzebna jest pomoc specjalisty. Lub specjalistów, kilku różnych, którzy pracują w różnych nurtach. Jestem za łączeniem różnych metod pracy nad sobą.

Mi też niewiele pomaga, takie mam wrażenie. Lęki znikają na jakiś czas, a za jakiś czas wracają. Mówi się, że ze swoimi wewnętrznymi demonami trzeba się zmierzyć. Stawić im czoło. Wydaje mi się, że tak zwane wewnętrzne demony, mogą powracać przez całe życie. Natomiast kiedy człowiek nauczy się sobie z nimi radzić, nauczy się z nimi rozmawiać, to nie będą one już przytłaczały aż tak bardzo.





Afirmacje są trochę jak autohipnoza, szczególnie jeśli stosuje się je regularnie w niezmiennej formie. Jak cały czas powtarza się to samo, to umysł w końcu może zacząć w to wierzyć, nawet jeśli nie jest to zgodne z rzeczywistością. Wtedy może powstać filtr przysłaniający rzeczywistość.

Tak nieco ironicznie o afirmacjach (trochę o sobie) : No bo przecież jestem bogaty! Nie mam problemów! Nie mam pracy bo Bóg mi jej jeszcze nie dał! Jestem bogaty (mimo tego że pustki w portfelu)! W odpowiednim momencie znajdę pracę swego życia, dobrze płatną. Pewnie za mało afirmacji. Zostało mi 3zł w kieszeni. Idę kupić nowy zeszyt do afirmacji, bo w gazecie z ogłoszeniami którą mógłbym kupić i tak pewnie nic ciekawego by się nie znalazło.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-11, 14:26:27
Tod, rozumiem Ciebie. Ja też od ponad roku chodzę co tydzień na terapię psychologiczną. I jest to temat na długie lata. Mam wrażenie, ze przez ten rok ruszyliśmy zaledwie czubek góry lodowej moich problemów.

Tylko ze trzeba żyć na codzień z tym strachem, który jest, a on nie znika i najbardziej wykańcza mnie w pracy. I jak nie zwariować ze strachu tu i teraz, skoro ten strach na terapii przepracuje do końca może za kilka lat? Bo przez rok terapii mój poziom strachu przed pracą, ludźmi i światem chyba się nie zmienił.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-11, 15:57:22
A zmiana pracy na mniej stresującą?



Żyłem przez lata w iluzji, że można pozbyć się całkowicie różnych negatywnych emocji z siebie. Myślałem sobie, że wystarczy regularnie stosować daną metodę, a w końcu życie się odmieni całkowicie i już się będzie wolnym w pełni od tych wszystkich problemów które doświadczało się kiedyś. To co czytałem w internecie w środowisku rozwojowym utwierdzało mnie w tej iluzji. Próbowałem cały czas uwalniać się od różnych negatywnych emocji, używałem różnych metod. Metody działały ale na krótko. Później wraz z zaprzestaniem stosowania tych metod, problemy powracały.
Cały czas pragnąłem zmienić siebie, stać się lepszą wersją siebie samego. Zazdrościłem ludziom z tego forum (wcześniej C.P.) czytając ich posty, że są tacy świadomi, że tak dużo o sobie wiedzą i że są tacy wrażliwi i tacy dobrzy. Utwierdzałem się cały czas w swoim poczuciu niższości.

Uciekałem od tego kim jestem teraz, cały czas skupiając się na tym kim będę w przyszłości, kiedy tylko będę sumiennie korzystać z danej techniki pracy nad sobą. Uciekałem od tego co czuję, nie chciałem tego, nie akceptowałem tego. Chciałem być kimś innym. I to właśnie różne metody miały mi pomóc stać się kimś innym...

Dziś przyszła mi taka myśl, że praca nad sobą polega nie na tym by siebie zmieniać, a na tym, by zwiększać swoją akceptację wobec tego kim się jest.

Ze wszystkimi niedoskonałościami, ograniczeniami i ułomnościami, które chciałoby się ukryć przed innymi ludźmi. Albo od których chciałoby się uciec wyrzucając je w jakiś sposób z siebie.

Już chyba nie chcę zmieniać siebie.
Chcę siebie pokochać i zrozumieć. Chcę przyjąć siebie jako tą osobę którą jestem. Chcę być ze sobą zarówno w chwili smutku, jak i w chwili radości.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-11, 17:37:12
Tod,  jakbyś pisał o mnie. Zgadzam się z Tobą. Bez wybaczenia sobie i pokochania siebie, uciekam od siebie w iluzję i szukam - jak to ładnie powiedziałeś  - lepzej wersji siebie, oraz lepszej wersji żony, lepszej wersji świata, lepszej wersji ludzi, lepszej wersji pracy, itd.

To fakt, nie lubię siebie, nie akceptuję siebie i uciekam od siebie. I nie mogę  sie pogodzic z tą wersją siebie, która jestem na codzień - zwykłym człowiekiem na zwykłym osiedlu w zwykłej szarej rzeczywistości. Gdzieś w głębi duszy pamiętam piękne, bardzo dawne czasy, i może.dlatego nie mogę się pogodzic z tym, kim jestem teraz, i z tym, co mam teraz.

P.S. każda praca mnie stresuje. Czy w dużej korporacji, czy w małej firmie. Wszędzie się boję odrzucenia, podłości ludzkiej i wygryzania mnie przez cwansze ode mnie osoby. Bo wg mnie dobre nie może trwać trwać nieskończoność i musi się prędzej, czy później skończyć.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Doktor-X w 2016-12-11, 19:56:50
Osoba z zaburzeniami emocjonalnymi, która doświadczała w przeszłości dużo urazów, która nie doświadczała ciepła ze strony rodziców, taka osoba nie poradzi sobie sama. Może afirmować latami, ale na niewiele się to zda moim zdaniem. Potrzebna jest pomoc specjalisty. Lub specjalistów, kilku różnych, którzy pracują w różnych nurtach. Jestem za łączeniem różnych metod pracy nad sobą.


Ja sobie poradziłem. Myśle że każdy musi poradzić sobie sam, główną robotę trzeba zrobić samemu, samemu przejść przez własną drogę korzystając chętnie z pomocy z zewnątrz.

Chłopaki piszecie na forum o rozwoju duchowym ale wasze medoty pracy jakoś nijak mają się do rozwoju duchowego.
Mariomar, ja miałem takie lęki że bałem się wychodzić z domu, pikawa mi waliła jak miałem wyjść do sklepu, w dzieciństwie czułem wszechobecne poczucie zagrożenia i zaszczucia, również w domu ojciec wróg karmiczny i zastraszona matka.
Jest ze mną o wiele wiele lepiej a od niedawna zacząłem medytować.
Kiedyś afirmowałem miesiącami, rok temu spaliłem 5 grubych zeszytów A4 całych zapisanych. Rzuciłem afirmacje bo nie przytomniałem jak piszesz, pierwze 2 tygodnie były okej, potem nie czułem tego co pisze. Najważniejsza jest zmiana świadomości, afirmacje jej nie zmieniają dlatego pisaniem afirmacji nie wyjdzie się z większych lęków.
Pamiętam jak jeszcze rok temu zawizięcie afirmowałem, nie szedłem spać jak nie poafirmowałem, robiłem to z wielką determinacją, wstawałem z łóżka i brałem do ręki długopis, często płakałem z całego tego zawzięcia i przysięgałem że sie nie poddam, szkoda mi siebie z tamtego kresu jak sobie pomyśle. Było kiepsko.
Od niedawna zacząłem medytowanie, relaksowanie się przy oglądaniu różnych filmików przedstawiających odgłosy natury i krajobrazy.
W takim stanie można nareszcie realnie rozwijać poczucie bezpieczeństwa i inne cechy, KONTEMPLOWAĆ to co chce sie w sobie rozwijać. To wspaniała technika, całe życie sie przed nią broniłem, dopiero teraz wziołem na poważnie swoje marzenia, nie chce by pozostały tylko marzeniami, chce by się stały faktem. Dlatego polecam ci relaksacje, medytacje bez względu na to co mówi Leszek czy inni, jeśli intuicja ci podpowiada ciepło że to jest dobre i powinieneś w to iść to zrób to. Głos intuicji zawsze będzie na pierwszym miejscu, jest przeznaczony dokładnie dla nas, dopasowany do naszej sytuacji i zmagań. A no i medytacja, relaksowanie się jest o tyle super że zbliża do Boga, dobrze też jednocześnie czytać coś wartościowego.

Co kolwiek byś wybrał, nie łam się, nic nie trwa wiecznie, wieczna jedynie jest miłość, także w przypadku nas wszystkich to tylko kwestia czasu zanim osiągniemy pełny spokój i zrealizujemy siebie. Nie wiem jak u was ale ta myśl zawsze mnie uspokaja gdy mam kryzys, więc się dziele.

Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Clint w 2016-12-11, 20:42:17
Cytuj
Już chyba nie chcę zmieniać siebie.
Chcę siebie pokochać i zrozumieć. Chcę przyjąć siebie jako tą osobę którą jestem. Chcę być ze sobą zarówno w chwili smutku, jak i w chwili radości.
Super :) I to właśnie jest fundament dla zdrowego rozwoju :)

Czemu wcześniej chciałeś zmieniać siebie? Ponieważ siebie nie akceptowałeś, nie pasowało Ci to jaki jesteś. Przewodnią intencją Twojej pracy nad sobą była nieakceptacja, niechęć do siebie. Z tego nie mogło wyjść nic dobrego.

Jeśli człowiek pracuje nad akceptacją siebie, polubieniem i pokochaniem siebie w całości to zmiany osobowości, sposobu bycia czy myślenia przychodzą same. Ich się nigdy nie wymusza, to ma być naturalny, niewymuszony efekt zdrowej pracy nad sobą :)

Stań się swoim najlepszym przyjacielem, kochaj siebie całym sercem i nie odrzucaj niczego co w Tobie jest, a nigdy nie zbłądzisz w pracy nad sobą :)

Miłość do siebie jest najlepszym i najskuteczniejszym przewodnikiem na duchowej drodze :)
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-11, 21:53:28
Doktor, dziękuję za wsparcie i trzymam za Ciebie kciuki. Ale gdy ja zaczynałem się relaksowac i medytowac,  to pojawiała się taką skrajną panika w życiu codziennym, i z każdą medytacją się poglebiala, ze... zacząłem uciekać od życia życia medytację.  A relaks sprawiał, ze nic mi się nie chciało robić w domu, nic sprzątać, a tym bardziej iść do pracy. Po prostu zaczynałem sie przygotowywać do opuszczenia,  jako dusza, tego świata. Czyli do swojej śmierci.

Eh, w moim przypadku jakieś błędne koło. Wiem, ze sam musze stawić czoła własnemu strachowi, ale w tym wcieleniu brakuje mi już na to sił. Depresja i nerwica osiągają już monstrualne rozmiary,  a strach pcha mnie wprost do obłędu.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Jajko w 2016-12-11, 22:06:10
@Mariomar

Musisz być już strasznie zatruty. Ale spokojnie, też już miałem ataki paniki i z tego wyszedłem, a niektórzy już na mnie prawie krzyzyk postawili. Na Twoim miejscu pomyślałbym o głodówce (jest bardzo dużo sposób odtruwania, wiec jeżeli masz opór do głodówki, to coś innego znajdziesz bez problemu). Zdrowe odżywianie, to trochę za mało w takim stanie. Depresje na tym poziomie są niestety na porządku dziennym. Ja bym tutaj tylko zastosował głodówkę i modlitwę. Ale to tylko moja delikatna sugestia. Jeden głos. Trzymaj się.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-12, 23:41:22
Pewne rzeczy niekiedy trzeba zrozumieć na poziomie psychologicznym, metody duchowe w tym nie pomogą.

U mnie tak zwane metody duchowe to raczej wsparcie, a nie coś na czym opieram swoją terapię czy pracę nad sobą.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Doktor-X w 2016-12-13, 12:31:26
Mariomar
Widzisz, w takim wypadku potrzebujesz znaleźć dla siebie odpowiednią praktyke. Nie urodziłeś sie po to by w tym zyciu byc paraliżowany strachem lecz doświadczać przeciwienstwa tego stanu. A skoro tak właśnie jest, jest też wyjscie z twojej sytuacji. Też trzymam kciuki i życze powodzenia na twojej drodze
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-13, 16:56:32
Doktor, dzięki za wsparcie.

Tod,  chyba masz rację. Ileż można uciekać w techniki RD. Wiem, ze pozostaje mi tylko zmierzyć się się moim strachem, przyznac się przed ludźmi w pracy ze jestem wrażliwy i nieśmiały,ze się boję. Tylko boję się ze jak mój ojciec, wówczas ludzie mnie wykorzystają takiego naiwnego i bezbronnego. :(
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: Sylvia w 2016-12-13, 21:54:47
Chodzę na terapię grupową, dużo zaczynam rozumieć na poziomie psychologicznym, zaczynam widzieć, że jak bardzo ludzie są do siebie podobni. I wychodzę z poczucia wyjątkowości, że jestem kimś innym, bo rozwijam się duchowo i że jestem trochę ponad ludźmi którzy nie zajmują się rozwojem. Taki większy kontakt z rzeczywistością się pojawia. Powoli.

Zgadzam się z tym, że budowanie wyjątkowości na "bo rozwijam się duchowo" prowadzi w iluzję lepszości i separacji, czyli wykluczenia innych. Bez uzdrawiania osobowości nie ma sensownego rozwoju duchowego. Jak ktoś ma być w kontakcie ze sobą i z innymi przez ja prawdziwe, gdy samoocena jest oparta na fałszowaniu jej u podstaw. Każdy jest na swój sposób wyjątkowy, ale każdy jest też równy wszystkim ludziom. Takie podejście wyklucza konkurowanie i umniejszanie lub wywyższanie siebie lub innych. Przepracowanie tematu "jestem równy wszystkim ludziom w tym świecie" jest możliwie dzięki narzędziom, które proponują różne terapie. 

Natomiast afirmacje mogą nie być autohipnozą. Zależy jak je się stosuje. Jest sporo technik stosowania afirmacji. Nawet poprzez taniec:)

Też jestem za łączeniem różnych metod, bo to daje najlepsze efekty.
Tytuł: Odp: Odp: Węzły i krzyże karmiczne
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-13, 22:10:42
Mariomar, nie wiem czy to dobry pomysł by przyznawać się do swojej wrażliwości przed ludźmi z pracy. Chyba że są to zaufani ludzie... Nie wiem gdzie pracujesz, są różne środowiska pracy...
W niezdrowym otoczeniu faktycznie może dojść do tego, że ktoś będzie chciał wykorzystać osobę która okaże swoją słabość.



Bez uzdrawiania osobowości nie ma sensownego rozwoju duchowego.
Wychodzi na to, że terapia (jeśli ktoś potrzebuje) powinna poprzedzać zajmowanie się duchowością.
(Kiedyś myślałem że naprawię swoją osobowość metodami duchowymi...)

Ken Wilber w którejś ze swoich książek pisał, że wielu popularnych nauczycieli duchowych poddawało się gruntownej terapii, tylko że zazwyczaj niechętnie się do tego przyznają.

Wilber fajnie pokazuje, że są różne płaszczyzny i są różne metody związane z danymi płaszczyznami. Jak ktoś choruje fizycznie to najlepiej, żeby zastosował coś co będzie bezpośrednio dotyczyło ciała (przykładowo zioła) zamiast pisania afirmacji o tym że się zdrowieje (afirmacje powiedzmy że to płaszczyzna mentalna). Tak samo jak komuś 'choruje' psychika to najbardziej będzie wskazana terapia na której można dążyć do zrozumienia mechanizmów psychologicznych, a medytacja w tym przypadku nie byłaby zbyt trafnym wyborem bo poszukiwanie spokoju wewnętrznego i wyciszenia na niewiele się zda, kiedy ignoruje się swoje emocje.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Sylvia w 2016-12-13, 22:21:41
Terapia może poprzedzać rozwój duchowy, albo może być równoległa. Ważne, żeby nie mylić tego, że jak stosuje się jakieś techniki duchowe, to jest się w terapii lub po terapii, bo ma się świadomość duchową. Można wpaść w iluzję ego-samooceny duchowej jeśli nie ma odpowiedniej weryfikacji. Bez zdrowej osobowości, trudno mówić o postępach w rozwoju duchowym od pewnego momentu, bo te dwie sfery są nierozłączne. Jeśli ktoś je przeciwstawia, tzn., że jest do przepracowania jeszcze jakiś wewnętrzny konflikt, rozdzielenie. 
Akceptacja siebie takim jakim się jest, jest konieczna, żeby móc siebie zmieniać pozytywnie. Często dzięki kontaktowi ze swoimi uczuciami z teraz, ze słabymi i silnymi stronami, okazuje się, że jest mniej do zmiany, a więcej odkrywa się siebie prawdziwego. Następuje integracja siebie.
Umysł lubi tworzyć iluzje życia przeszłością, projekcji na otoczenie, wyparcia się, obrony ego, dlatego terapia tak naprawdę przyśpiesza rozwój duchowy, daje zdrowsze podstawy i intencje, gdy on jest głównym celem, czy intencją na to życie. Jednak wszystko w swoim czasie.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-13, 22:34:13
Faktycznie dobrze to ujęłaś - można łączyć równolegle terapię z rozwojem duchowym. I chyba właśnie po części tak właśnie robię, przynajmniej się staram.

Cytuj
Bez zdrowej osobowości, trudno mówić o postępach w rozwoju duchowym
No właśnie, zdrowa osobowość to podstawa...
Świadomość swoich emocji, znajomość swoich granic...
Pod tym względem jestem trochę w przedszkolu, ale jeśli chodzi o świadomość duchową to wydaje mi się że mam całkiem wysoką.

Tylko co mi z tej świadomości duchowej jak w normalnym życiu jestem... jakby to ująć... nieudacznikiem.
(Nie znalazłem lepszego słowa niż nieudacznik choć ma ono raczej negatywny wydźwięk.)


Sorry za narzekania, może to i nie na miejscu, narzekać na forum o przytomnym rozwoju.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Karina w 2016-12-14, 11:37:49
tod - zacznij od polubienia siebie
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Tom w 2016-12-14, 14:43:10
Faktycznie dobrze to ujęłaś - można łączyć równolegle terapię z rozwojem duchowym. I chyba właśnie po części tak właśnie robię, przynajmniej się staram.
...

Pisałem już to samo tutaj: http://przytomnyrozwoj.pl/index.php?topic=1316.msg92693#msg92693
ale skoro pojawił się ten wątek, to wklejam fragment:

...
Rozwój duchowy powinien być naturalną konsekwencją rozwoju osobistego, a czasem jest tak, że ktoś wskakuje w rozwój duchowy pomijając, albo słabo przerabiając rozwój osobisty. Inteligencja finansowa, przedsiębiorczość, zaradność itp. to głównie domena właśnie rozwoju osobistego, niestety lekceważonego w życiu człowieka już od szkoły podstawowej, gdzie ważniejsze jest robienie z uczniów maszynek do rozwiązywania testów, niż kształtowanie ludzi potrafiących być szczęśliwymi.
Rozwój osobisty i duchowy oczywiście się przenikają i uzupełniają, więc spokojnie można zajmować się nimi łącznie. Ale to i tak nie zmienia zasady: najpierw rozwój osobisty i „sprzątanie” podstawowych życiowych problemów, a potem rozwój duchowy. (chodzi mi tutaj raczej o nadawanie priorytetów, a nie o kolejność w czasie)
...

Krótko mówiąc: rozwój osobisty to podstawa, która powinna solidnie wspierać rozwój duchowy
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-14, 18:52:34
Tom, Ty mówisz o rozwoju osobistym, ja mówię o psychoterapii.

Tod,  mam to samo. Mam świadomość duchową, a w życiu słabo sobie radzę. I tez czuję się jako niedudacznik w porównaniu do tych,  co mają domy, pracę i samochody. Odstaję.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-14, 18:56:31
Dlaczego tytuł wątku zmienił administrator z psychoterapii na terapię. Leszek dobrze to nazwał - po imieniu. Czyżby portal wstydził się, ze na rozwoju duchowym pojawiają się osoby z psychoterapii?

Ja staram się łączyć RD z psychoterapia. I coraz mniej wstydzę się psychoterapii. Ale mam wrażenie, ze część osób nie chciałaby widziec tu osób, co mają problemy ze sobą. Czuję, ze chce się na siłę oddzielić ziarno od plew, czyli RD od psychoterapii, nazywając ją nawet terapią.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-14, 19:04:11
Dzięki psychoterapii widzę, ze mam silny problem w kilku aspektach:
- skrajnie silnego strachu,
- który powoduje z kolei we mnie silną agresję,
- seksu, na którego punkcie mam mnóstwo frustracji,  żalu, złości i agresji, bo w zasadzie seksu nie mam, a parcie na niego mam olbrzymie,
- spapranego dzieciństwa - olbrzymi żal i agresja na ojca,
- bardzo niskie mniemanie o sobie, wręcz nieśmiałość w kontaktach z ludźmi, plus nie akceptowanie siebie.
Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: kopergamin w 2016-12-14, 20:44:00
"terapie" to termin zbyt szeroki, moim zdaniem, dlatego popieram pomysł zmiany tytułu tego wątku na "Psychoterapia a rozwój duchowy"
Tytuł: Odp: Terapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: AlohaState w 2016-12-14, 21:54:22
Wątek ma w tytule terapie, żeby było szerzej, niż psychoterapie. Są jeszcze socjoterapie, muzykoterapie, arteterapie, kulturoterapie, terapia Lowena przez ciało i inne. Wszystko odnosi się do tego samego obszaru pracy ze sobą różnymi metodami.

Dodana będzie psychoterapia w tytule, jednak nie można zawężać pojęcia terapii tylko do niej.

Tytuł: Odp: Terapie a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Tom w 2016-12-14, 22:06:32
Tom, Ty mówisz o rozwoju osobistym, ja mówię o psychoterapii.
...

Mariomar, faktycznie - masz rację, może to, co napisałem jest zbyt ogólne...
Ale chodzi mi o to, że psychoterapię warto traktować jako wsparcie w rozwoju osobistym (oczywiście kluczowe są tutaj: kompetencje i podejście terapeuty). I chyba najlepiej jest jak rozwój osobisty płynnie przechodzi w rozwój duchowy.


Jeśli chodzi o łączenie psychoterapii z rozwojem duchowym, to dobre efekty może przynieść porozpuszczanie lęków.
Wtedy pozytywne efekty psychoterapii powinny pojawiać się szybciej.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-15, 17:52:35
Almighty, dzięki.

Tom, a czym konkretnie r ozpuszczac ten strach? I czy robić to samemu, czy zdać.się na terapeutę?
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-15, 17:58:46
Ja teraz widzę, ze kompletnie nie umiem się odnaleźć w relacjach z ludzmi,  zwłaszcza w grupie. Czuję się tak źle,  jakby odrzucony.

Widzę też, ze nie umiem tworzyć żadnych relacji z ludźmi. Dlatego ta terapia unpsychologa jest mi tak potrzebna. Wydawało mi się ze jestem wielce oświecony, ale tak naprawdę to stronie od ludzi.

I najgorsze są u mnie te silne wzorce odrzucenia, które zwlazcza w pracy, w grupie ludzi w pokoju, są nie do zniesienia. Tak się czuję wtedy źle  i nielubiany, ze najchętniej wybiegł bym z pracy i nigdy do niej nie wrócił. Kiedyś ten wzorzec pojawiał się w nowej pracy gdzieś po pół roku. Teraz w nowej pracy pojawił się u mnie juz po tygodniu. I już mi do wydaje ze mnie nikt tu nie lubi i ze zaraz mnie zwolnią. Chore.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-15, 19:44:38
I cały czas wraca mi pamięć, jak zostalem wyrzucony przez anioły z aniolkowa.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Michał486 w 2016-12-16, 07:36:01
Marimor nie wiem jak tam było, ale podejrzewam, że dałeś się wyrzucić z stamtąd, a raczej sam się zgodziłeś na to. Popracuj nad swoim poczuciem winy,jesteś niewinny jaki jesteś, nad zasługiwaniem i nad swoją wolną wolą.
Pamiętaj, że masz prawo być tam gdzie jesteś i że o sobie i o swoim życiu decydujesz wyłącznie ty.  Otrzymałeś od Boga niezbywalny dar wolnej woli i nikt za ciebie nie ma prawa decydować czy zasługujesz aby gdzieś być czy nie.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Tom w 2016-12-16, 20:24:25
...
Tom, a czym konkretnie rozpuszczać ten strach? I czy robić to samemu, czy zdać.się na terapeutę?

Mariomar
Zawsze możesz spróbować samemu. Miej tylko na uwadze, że rozpuszczanie lęków może spowodować lękowe wywalanki, które mogą być demotywujące do dalszego działania. Czyli mogą się pojawić podświadome wnioski w stylu: "niby uwalniam się od lęków, a czuję je mocniej, więc wolę tego nie ruszać". Czyli jest ryzyko rozgrzebania tematu bez jego doprowadzenia do końca. A paradoksalnie to zwykle na końcu uzdrawiają się najgłębsze warstwy podświadomości i pojawiają największe efekty. To tak, jak przy kopaniu studni... gdy trzeba wykopać 10 metrów, to kluczowy do otrzymania wody jest ostatni metr, ale aby wykopać ten ostatni, trzeba wcześniej wykopać 9 wcześniejszych :)

A jaką metodą?
Na pewno taką metodą, która pozwala wykorzystać czystą energię w ukierunkowany (intencjonalny) sposób.
Skoncentrowana energia z intencją rozpuszczenia lęków i ich źródeł musi trafiać w określone miejsca szczególnie w ciele astralnym (emocjonalnym). Ja do takich celów polecam i stosuję Reiki, a mogą się też sprawdzić np. kamertony, ThetaHealing, czy dobra bioenergoterapia.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-20, 08:58:14
Uswiadomilem sobie, ze ja wogole nie akceptuję świata fizycznego.

Zauważyłem, ze weekendy spędzam w swoim świecie duchowym - uciekam od materii w astral. A jak kończy się weekend i muszę wyjść z domu do pracy, to odbieram to jako zejście ze świata duchowego w materię. To tak, jakbym co poniedziałek rano rodzilbym się na nowo,  w sensie schodził z astralu w świat fizyczny.

Widzę, ze ja chyba nigdy nie pogodzilem się z zejściem w materię przed tysiącami lat. Nigdy nie zaakceptowalem świata fizycznego i zawsze chciałem od niego uciec. I to dotyczy chyba tylko mojego pobytu na Ziemi. Na poprzednich planetach chyba tego nie miałem, nie chciałem uciekać, ale mogę się mylić.

Nie mogę się pogodzić, ze ja - taki oświecony, uduchowiony, z wyżyn astralu - muszę znosić taką karę,  jaką jest dla mnie kolejny pobyt w świecie fizycznym na Ziemi. Zwłaszcza ze na Ziemii, w swiecie fizycznym, od ludzi spotkało mnie tyle przykrości i traum, ze pobyt tu traktuję jak kolonie karną.

Dlatego zacząłem sobie od kilku dni pokazywać i uświadamiać, coś co zresztą ostatnio mówiła mi Basia M, ze materia  to też świat duchowy, ze materia aż wibruje Energia. Już przecież sam Einstein udowodnił, ze materia rozpedzona do predkosci  światła, staje się Energią.

Dla mnie to ważna lekcja - że świat fizyczny jest również jednym ze swiatow duchowych, w tym sensie,  że jest cały wypełniony Energia, ze przenika go również Świadomość. I jak to mi Basia M ładnie powiedziała, ze Świadomość jest wszędzie - w drzewie, ale też i w cegle, w ścianie domu, w powietrzu, a nawet i w odchodach czy w śmieciach. Wszystko w materii jest zbudowane ze Świadomości, ze materia jest tylko iluzją, mająca za zadanie trochę przykryć Energię i Świadomość.

I patrząc w ten sposób, mogę wreszcie odpuścić i przestać walczyć ze światem fizycznym i od niego uciekać, gdyz bedac w materii na Ziemi, jestem W DOMU. Już mi o tym jakieś 2 lata temu mówiła Olga S., tylko nie chciałem tego słuchać.

Wiem, ze jestem gdzieś na początku drogi z oswajaniem się ze światem fizycznym, ale dla mnie powyższe odkrycie jest bardzo ważne.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-21, 01:47:53
Mariomar, Połowa polaków ma tak samo, schodzi ze świata fizycznego w piątek po pracy, a wraca gdzieś w niedzielę po południu kiedy zaczynają odczuwać stres przed kolejnym tygodniem pracy. Akurat tu nie jesteś żadnym wyjątkiem ;-).

Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Sylvia w 2016-12-21, 12:58:34
"Polsce przydałby się psychoterapeuta"
http://opinie.wp.pl/bogdan-de-barbaro-polsce-przydalby-sie-psychoterapeuta-6071039245206657a (http://opinie.wp.pl/bogdan-de-barbaro-polsce-przydalby-sie-psychoterapeuta-6071039245206657a)

Trafne uwagi na temat wzrastającej agresji i dojrzałości do akceptacji różnorodności na poziomie społecznym.

Jest tez kilka spostrzeżeń np. na temat mechanizmu przyciągania i utrwalania przekonań i emocji przez osoby dominujące energetycznie lub z powodu przyjętej roli:
"Można powiedzieć, że jedna osoba ma poczucie krzywdy. I ta osoba przyciąga tę część społeczeństwa, które ma poczucie krzywdy. A to jeszcze pasuje do wzorca kulturowego pod tytułem: „My Polacy, naród krzywdzony”.
Na tych trzech piętrach: indywidualnym – jednostkowym, grupowym i kulturowym coś się sprzęga i wtedy działa."

To co jest ważne, to, że jak ma być skuteczna terapia i zdrowa, empatyczna komunikacja, to lepiej nie brać przykładu z polityków czy atmosfery w tej dziedzinie. Moim zdaniem to samo co obszaru terapii, dotyczy też rozwoju duchowego.

".....dla terapeuty rodzinnego dobrem jest rozwiązanie konfliktu i uzgodnienie opowieści. Natomiast dla polityków dobrem może być trwanie w konflikcie i pokonywanie przeciwnika. To są dwie, w gruncie rzeczy dość rozłączne perspektywy."

Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-21, 17:14:16
Jak się zaglebiam w siebie, to wychodzi ze mnie, ze jestem wściekły na ten świat, ze muszę tu być, ze muszę kooperowac z ludźmi w pracy, ze mogą po mnie jeździć, a jak się postawię, to mnie zwolnią z pracy.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-21, 17:30:48
Na terapii wychodzi też, ze moim największym problemem, poza strachem i olbrzymią złością, jest uzależnienie od seksu.

Historia mojego życia jest taka, ze od dziecka byłem bardzo nieśmiały wobec kobiet, wręcz się ich panicznie bałem. I nigdy nie umiałem znaleźć sobie dziewczyny - w sensie odwazyc się pokazać dziewczynie, ze mi na niej zależy  i ze chce z  nią chodzić. A z drugiej strony marzyłem, aby mieć dziewczynę.

Suma summarum, dopiero w wieku 28 lat poznałem moją pierwszą dziewczynę - moja obecna żonę i wówczas pierwszy raz uprawialem seks. A o seksie marzyłem od dzieciństwa, w zasadzie 2x dziennie się masturbowalem.

Ciężko mi się to pisze, gdyż to moja największa tajemnica.

Na domiar złego, moja żona nie lubi seksu, seks ją fizycznie boli i nic się nie zmieniło po dziś dzień, a upłynęło 12 lat naszego związku, a na dodatek nigdy sama nie zainicjowała seksu.

Seks z moją żoną, przez jej cierpienia, mimo ze ograniczał się w zasadzie donpoyzcji klasycznej,  obrzydl mi. Jeszcze usłyszałem od mojej terapeutki,  ze jestem gwalcicielem mojej żony, gdyż uprawialem z nią seks za jej zgodą werbalna, ale wbrew temu,co jej ciało mówiło przez ostatnie 12.lat.

I teraz chyba najważniejsze :

W głębi ducha nie nawidze kobiet, gdyż zszedlem tu, aby uprawiać seks, a bez kobiet nie da się tego robić, natomiast mam olbrzymi problem w nawiązaniu relacji z kobietą.  Skoro nie mam kobiety, to nie mam seksu, to wpadam w olbrzymią frustrację. A cieszy mnie w tym życiu jeszcze tylko seks.

Doszło do tego, ze okazało się na terapii, ze kobiety traktuje mechaniczne - marzę o idealnej partnerce, ale.w życiu codziennym nie mam cierpliwości budować nowego związku z kobietą, gdy mi się chce seksu tu i teraz.

I doszło do tego, ze jak spotykam w życiu ładne kobiety,  to marzę tylko o tym, by z nimi uprawiać seks. A ze to są moje niespelnione marzenia, frustracja we mnie narasta i jeszcze bardziej nienawidzę kobiet.

Na domiar złego, moja terapeutka zabronila mi uprawiania seksu z moją żoną. Jakaś ostatnia iskierka nadzieji, która trzymała mnie na tej Ziemi, właśnie zgasla. Nic mnie już tu nie cieszy.

Chciałem się z Wami tym podzielić.bo już nie mam siły dalej ukrywać.tego w sobie.  A i może to komuś pomoże z podobnymi problemami do moich.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Michał486 w 2016-12-21, 17:38:41
Mariomar.
Podziwiam twoją odwagę.
Wyobrażam sobie, że nie było to łatwe podzielenie się tym tu na forum.
Mam nadzieje, że znajdziesz sposób na uzdrowienie tego tematu, i że tak też się stanie.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-21, 17:46:19
Injeszcze jedna ważna rzecz.

Ja nigdy nie chciałem mieć dziecka. Moja żona, ultrakatoliczka, nie wyobrazala sobie związku bez dziecka. I się  zgodziłem. Ale jak.zaglądam w.siebie, to mam olbrzymi żal i frustrację,  ze jak pojawiło się dziecko, to moja żona - i tak zimna i bez uczuć na codzień - w ogóle się ode mnie odsunela. Najważniejsze stało się dla niej katolickie wychowanie dziecka wg schematu: szkoła, piątki w szkole,komunia, itp.

No i nasz seks, i tak żałosny,zakończył się: w dzień nie można, bo jest dziecko, wieczorem nie można, bo moja żona zasypia przed dzicleckeim, w nocy zona śpi, rano nie mozna, bo w.dzień roboczy żona spieszy się do pracy,  a w weekend - dziecko wstaje przed żoną.

Odbieram to jakby dziecko odebrało mi cały seks - ostatnią radość życia.

Taki mam olbrzymi problem z seksem i na punkcie seksu. Frustracja do granic możliwości i niepogodzenie się z tym. W skutek tego, ponad rok temu złość we.mnie tak narosla, ze wyladowalem na terapii dla osób stosujących przemoc w rodzinie. I od ponad roku regularnie chodzę.na tą terapię, ale dopiero teraz zaczynamy powoli docierać do moich największych problemów.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariomar w 2016-12-21, 17:49:11
Michał,dzięki.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Kornel w 2016-12-21, 18:41:53
Mariomar - Ty musisz sobie afirmować wysokie poczucie własnej wartości. Jak najwięcej. Z kobietami to nir tylko Ty masz problem , niestety - w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało naraz. To wychowanie , dom rodzinny zony sprawił ze jest lodówką. A przy lodówce się nie ogrzejesz. Trzeba pieca.
Weż się mocno za dekrety Clinta - cudownie działają. Możesz wiele wyprostować . Wiesz chyba ze tego kwiatu jest pół swiatu.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-21, 18:48:54
Kornel, dziękuję.

Na razie próbuje z kilkoma afirmacjami M.in. na przebaczanie sobie i kochanie siebie. Mówiłem w strone okna, teraz zacząłem mówić na głos, patrząc na siebie w lustrze. To jest najgorsze.

Może Clint miał rację, ze niektórzy nie chcą do Boga, tylko marzą o seksie z przycpana dziewczyna. To pewnie tez i o mnie...
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-21, 18:58:54
I tak sobie myślę, ze miał ktoś rację, kto mi powiedział, ze nieźle sobie spapralem karmę, skoro tak się uwiklalem w małżeństwo z.żona, której nie kocham i nie mam z nią seksu, w dziecko, którego w.głębi duszy nie.chce, w kredyt mieszkaniowy na 30 lat i wspolne mieszkanie, ze uwolnic się było by ciężko. I jeszcze gigantyczne poczucie winy, które by mnie zjadlo już pierwszego dnia po wyprowadzeniu się od żony i od synka.

A i problemy z dziewczynami sprawilyby, ze nową dziewczynę udałoby mi się poznać za jakieś 20 lat. A wtedy to już nawet na seks będzie za późno.

Dlaczego pisałem o Andrzeju i Krzysku z Wrocławia? Bo może jestem podobny do nich.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Clint w 2016-12-21, 20:16:00
Mariomar

Gratuluje odwagi, że się tak otwierasz.

Nie chce oceniać Twojej terapeutki i znam dokładnego kontekstu, ale nie podoba mi się że nazwała Cie gwałcicielem swojej żony. Rozumiem co chciała przekazać, ale w ten sposób to nie wiem czemu to miało służyć - chyba wpędzeniu Cię w większe poczucie winy. Z tą Twoją niechęcią do kobiet to może lepszy byłby dla Ciebie terapeuta mężczyzna?

Sytuacja jest ciężka, ale nawet z ciężkich sytuacji można się jakoś wykarskać - niekoniecznie będzie to łatwe i przyjemne, ale zawsze da się zrobić COŚ.

Przede wszystkim nie obwiniaj się za swoje potrzeby seksualne. Ja swoje frustracje seksualne też dość mocno przeżywałem i wiem jak silne to potrafi być. Związanie się z kobietą zamkniętą na seks, nie chcącą najwyraźniej zrobić nic w kierunku żeby jakoś to życie seksualne naprawić potrafi wykańczać. Twoja żona odczuwa ból w trakcie seksu dlatego, że jeśli nie jest to jakaś fizyczna dolegliwość to najpewniej po prostu się spina w trakcie i nie potrafi się rozluźnić. Jeśli jest jeszcze jakiekolwiek pole do manewru ratowania pożycia małżeńskiego to trzeba by kiedyś spróbować ją jakoś zrelaksować, zapewnić odpowiednio przyjemną grę wstępną, ale no to ona by musiała chcieć tutaj współpracować bo na siłę to nic nie da rady. Ty z kolei zaś musiałbyś podejść do niej z wyrozumiałością i dać jej przestrzeń.

Dobrze że pracujesz nad pokochaniem siebie i przebaczeniem sobie. To jest bardzo dobre na początek :) Poukładaj sobie na początek relacje z samym sobą bo to bardzo ważny fundament. Nie przekreślaj jeszcze niczego w swoim życiu, bo wszystko się może wydarzyć. Jak się nie da poukładać małżeństwa to zawsze można zacząć od nowa. Zobowiązania jakoś można podzielić, poczucie winy również jest bez sensu - zastanów się czy lepiej trzymać się na siłę rodziny przez co narasta frustracja, która i tak wylewasz na nich czy lepiej sobie ułożyć życie i zrobić przestrzeń na to, aby wszystkim mogło być lepiej? Kto wie, może nawet do dziecka zapałasz większą miłością, gdy nie będziesz czuł że ono Cię w czymś ogranicza. Paradoksalnie jest taka możliwość, że po rozwodzie mógłbyś być dla niego lepszym ojcem.

Nie rób niczego pochopnie, ale przemyśl sobie temat i uwzględnij wszystkie możliwości. Niestety w niektórych kwestiach to jest już wybór między większym, a mniejszym złem, no ale co zrobić - trzeba zaakceptować to co jest i postarać się działać jak najlepiej z tym co się ma. Czasu nie cofniesz, ale zawsze możesz chociaż zmienić bieg rzeczy w bardziej pozytywnym kierunku. I tego Ci życzę, powodzenia :)
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: kopergamin w 2016-12-22, 02:20:20
Mariomar

nie wiem, czy i jaki masz stosunek do wspólnot 12-krokowych -- wywodzących się od AA, i których celem jest "dzielenie się siłą, doświadczeniem i nadzieją" przy zmaganiu się z najróżniejszymi formami uzależnień i nałogowych sposobów regulowania uczuć -- ale są w naszym pięknym kraju co najmniej dwie takie wspólnoty, gdzie wątkiem przewodnim jest seks: SLAA (https://www.google.pl/search?q=wsp%C3%B3lnota+SLAA) oraz SA (https://www.google.pl/search?q=wsp%C3%B3lnota+sa) -- które (podobnież) różnią się przede wszystkim definicją abstynencji, bo w tej pierwszej wspólnocie każdy sam dla siebie to określa, zaś ta druga wspólnota jest bardziej radykalna, bo zero masturbacji, a seks tylko z żoną/mężem, oraz zakonspirowana, bo lista mitingów nie jest dostępna publicznie (a dopiero po rozmowie telefonicznej)

więc jeśli nie masz uprzedzeń i mieszkasz w jakimś większym mieście, to może warto spróbować?
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-22, 20:44:13
Przecież Mariomarowi potrzeba dobrego seksu a nie jakiś anonimowych seksoholików. Nie wiem do czego kopergamin dążysz. Jak człowiek jest długo wyposzczony to sie może wydawać ze jest uzależniony od seksu.

Mariomar, a moze by tak spróbować z panienkami za kase? Frustracji na pewno ulży. Żonie raportu zdawać nie musisz. Skoro zbliżeń i tak nie ma to i jej nie zarazisz jakąś chorobą weneryczną...

https://pl.wikipedia.org/wiki/Flibanseryna

Ten lek mógłby pomóc twojej żonie, niestety nie jest dostępny w Polsce.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-22, 20:49:12
Jaskier, dla mnie seks za kasę to dno.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-22, 21:03:16
No ale romans jest zbyt ryzykowny....

Faktycznie nieciekawa sytuacja.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: ontoja w 2016-12-23, 01:00:46
Mariomar
Wreszcie tu ktoś coś sensownego i prawdziwego napisał .

Nie traktuj swojej sytuacji jak wyroku dożywocia bez możliwości apelacji.Takie problemy jak Ty to ma tysiące ludzi .
To co Ci pozwala tak myśleć to Twoje poczucie winy i odpowiedzialność ...za co ,za kogo? Za dziecko?No i jeszcze lęk ,że teraz to przynajmniej coś masz ,bo jakbyś został sam to nie miał byś nic.
Ja rozumiem ,że odpowiedzialność potrafi cholernie mocno wiązać .Mimo wszystko jednak nic dla innych kosztem siebie ,tak jak nic dla siebie kosztem innych.Inaczej przeżyjesz życie w pogłębiającym się rozgoryczeniu.I jak dla mnie to dla Twojego dziecka będzie znacznie gorsze ,gdybyś odszedł ,był szczęśliwy i miał z nim kontakt i płacił na jego utrzymanie.Nie namawiam Cię też do rozwodu .
Popracuj nad poczuciem niewinności ze swoimi potrzebami i nad zasługiwaniem na zaspokojenie ich ,może i żony nastawienie się wtedy zmieni.Spróbuj z nią pogadać i powiedzieć co czujesz i że tak być nie może .Może powinieneś zaproponować wspólną terapię.
Masz prawo wybrać swoje szczęście !
Twoja terapeutka to mentalnie chyba trzyma stronę Twojej żony .No i kurde to normalne ,że jak Ci brakuje seksu to na kobiety patrzysz w tym kontekście ! Nie daj się zwariować ,ze jesteś przez to kimś nienormalnym, nie wpadaj w poczucie winy z tego powodu.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: kopergamin w 2016-12-23, 05:00:00
w telegraficznym skrócie, bo świąteczna wyżera sama się nie zrobi

- terapia dla par to super pomysł

- życzę koledze możliwie szybkiego i bezbolesnego uzdrowienia lub wyzwolenia się z tego toksycznego układu

- w cywilizowanych społeczeństwach (na zachód od odry), by seks nie był nazwany gwałtem, musi być poprzedzony wyraźną i entuzjastyczną zgodą
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: kopergamin w 2016-12-23, 05:40:40
kolego jaskier, dążę do tego, że przyjdzie pora i na "dobry seks", ale tymczasem, wg mego wglądu i forumowej diagnozy, koledze Mariomarowi najpierw potrzeba wyzwolenia się od obsesji seksu, a na tym polu 12-krokowe wspólnoty odnotowują (podobnież) pewne sukcesy
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-23, 16:23:23
Kopergamin, Ontoja, dziękuję za slowa wsparcia.

Odnośnie dziecka, to boję się go opuścić, bo to jedyna osoba w moim życiu, która mnie lubi i chce ze.mną być (jako syn z ojcem). Bo ja nie jestem lubiany, mam zaledwie 1-2 kolegów, z czego z jednym rozmawiam przez telefon raz w tygodniu, a z drugim - raz na pół roku. Obaj również silne DDA.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-23, 18:08:23
Kopergamin,
To są spotkania dla osób uzależnionych od  kompulsywnego seksu którzy np muszą chodzić na dziwki żeby rozłdować silny popęd. Mariomar ma obsesje bo dawno seksu nie uprawiał. I tyle! Miałem podobnie jak miałem duże zmiany bielacze na skórze. Po dobrym seksiku frustracje i obsesje znikają jak sen złoty.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-23, 18:29:56
Mi się marzy jedna dziewczyna lub żona, która będzie chciała za mną uprawiać seks, która będzie lubila seks i również sama  inocjowala pożycie.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: kopergamin w 2016-12-24, 04:04:04
"Po dobrym seksiku frustracje i obsesje znikają jak sen złoty. "

a po dobrej wódzie lepszy jestem w dżudzie
   
frustracje i obsesje nie są skutkiem lecz przyczyną braku dobrego seksu
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-24, 07:44:25
Kopergamin

Przecież Mariomar pisze że nie ma partnerki z którą mógłby uprawiać seks a żona jest oziębła. Problem jest w tym że Mario nie ma Z KIM.

"frustracje i obsesje nie są skutkiem lecz przyczyną braku dobrego seksu"

U mnie było na odwrót, wyleczyłem się z bielactwa, zacząłem randkować i uprawiać seks. Frustracja i obsesje znikneły. Więc mówię z własnego doświadczenia. Problem u mnie też tkwił w tym że nie miałem z kim, czy raczej przy chorobie nie mogłem czuć się komfortowo w sytuacji intymnej.

Także obstaję przy swoim, ale też uważam ze w tym przypadku terapia dla par byłaby wskazana.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Clint w 2016-12-24, 08:15:39
jaskier
Jest ogromna różnica między młodym człowiekiem, którego seksu nie miał w ogóle albo bardzo mało i potrzebował się otworzyć na niego, a osobą która tego seksu już trochę doświadczyła przez lata. Ten pierwszy może i puści jakąś frustracje jak w końcu zazna tego seksu i otworzy się na to, że może więcej, itp. Ten drugi nie potrzebuje jednorazowego numerku, bo to mu nic nie da. Mariomar praktycznie wprost napisał, że chce ciepłej, kochającej kobiety z którą będzie mógł sobie żyć, która będzie obdarzać go bliskością, uczuciami i chętnie będzie się z nim kochać. Tej potrzeby nie zaspokoi żadna wizyta u prostytutki, a wręcz odwrotnie - może tylko wpędzić w poczucie winy i zaszkodzić budowanego poczuciu szacunku do siebie.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-24, 08:36:51
Póki nie miałem ostrego rzutu bielactwa zaznałem sporo seksu w trzech różnych związkach.
Frustracja i obsesja narastała kiedy z powodu choroby nie mogłem uprawiać seksu.

Myślę że podobnie może być z Mariomarem, zaznał trochę tego seksu, spodobało mu się ale obecnie ma zablokowaną możliwość realizacji w tej sferze przez związek z oziębłą kobietą. A to potrafi doprowadzić do szaleństwa i nie jest to jego wina! W tym wypadku chodzenie na grupy wsparcia dla seksoholików mija się z celem.

Tu potrzeba zbudowania relacji ze zdrową umysłowo i duchowo kobietą, problemem jednak jest dobro dziecka.

A i pisząc "obstaję przy swoim" nie miałem na myśli polecanie Mariomarowi korzystanie z usług prosytutek, tylko moją wersję diagnozy mówiącą że brak seksu spowodował obsesje a nie na odwrót.

Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Clint w 2016-12-24, 09:14:49
Cytuj
Tu potrzeba zbudowania relacji ze zdrową umysłowo i duchowo kobietą, problemem jednak jest dobro dziecka.
Akurat dobro dziecko nie jest tutaj problemem, ponieważ dla dziecka będzie największą trauma to, że mamusia z tatusiem trzymają się siebie i nienawidzą tylko z jego powodu. Dla dziecka to duże poczucie winy i ciężaru, a dzieci takie rzeczy czują podskórnie.

Z tym, że Mariomar takiej relacji potrzebuje to się zgadzam. Problem w tym, że póki nie przepracuje pewnych rzeczy to może mu być trudno stworzyć taką dobrą relację (chociaż niczego nie wykluczam, bo wszystko jest możliwe). A dopóki nie stworzy dobrej relacji to albo ma do wyboru byle jaki seks z byle kim (co problemu nie rozwiąże) albo poradzenie sobie jakoś ze swoimi potrzebami póki nie poukłada sobie w życiu.

jaskier - z Tobą jest ta różnica, że Ty się zablokowałeś z powodu choroby i potrzebowałeś poczuć że mimo niej możesz ten seks mieć. Wcześniej byłeś otwarty seks i jak sam piszesz - miałeś go sporo. Mariomar zaś potrzebuje od podstaw zbudować swoje poczucie własnej wartości jako partner i kochanek. Potrzebuje poczuć że on w ogóle zasługuje na dobry seks, na dobry związek i bycie kochanym.

On nie widzi w swoim życiu na ten moment sensownych możliwości tego, aby ten seks mieć więc rady, żeby sobie pokorzystał nic nie dadzą w tym przypadku. Szczególnie, że dopóki jest w związku to zwykła uczciwość wyklucza wszelkie skoki bok :P
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-24, 10:12:19
Jak czytam o jego oziębłej żonie to budzi się we mnie mój mały nastoletni moralny relatywista ;-).

To tak a propo skoków w bok ;-).
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-25, 20:42:30
Przyznaje, ze już całkowicie gubię się w relacjach z ludźmi - chyba kompletnie nie umiem odczytywać ich intencji, zwłaszcza intencji wobec mnie.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-25, 20:46:17
Na tą chwilę, prawie każdego człowieka odbieram jako mojego wroga, jako osobę mi zagrazajacą.

A jednocześnie, prawie w ogóle nie zależy mi na jakichkolwiek relacjach z ludźmi. Jestem odludkiem, lubię być sam i żyć w samotności. Lubię, jak ludzie dają mi tzw. święty spokój. Nie lubię ludzi. Muszę tu za karę żyć na tej Ziemi, żyć wśród ludzi, których kompletnie nie akceptuję.

Zupełnie nie rozumiem, po co są relacje z ludźmi.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-26, 02:20:00
Mariomar, trochę jakbyś o mnie pisał.

Jestem samotnikiem, a przebywanie wśród ludzi często bywa dla mnie męczące. Choć niekiedy czuję też przyjemność jak jestem wśród niektórych osób, ale są to pojedyncze osoby.

Taka niechęć do ludzi może być związana z jakimś rodzajem stanu depresyjnego. Takie zniechęcenie do świata.
W sumie to mam tak od dzieciństwa. W okresie szkolnym przez jakiś czas czułem się dobrze wśród innych, było to głównie w klasach 1-3 podstawówki. A później to już coś się zmieniało.
Wydaje mi się, że moje zamykanie się w sobie mogło być związane z pewną trudną sytuacją jakiej doświadczyłem jak miałem 10 lat, nie mogłem z nikim podzielić się tym co wtedy czułem i trzymałem to w sobie, a napięcie we mnie rosło.

W ogóle moje dzieciństwo było nieco dziwne, tak mi się wydaje. Z rodzicami raczej niewiele rozmawiałem. Oni sami  chyba są samotnikami, to i ja na takiego wyrosłem. Jak oni są na jakichś spotkaniach rodzinnych to wtedy gadają, ale mam wrażenie że nie są sobą i udają i na siłę chcą być towarzyscy. No i nie mają żadnych znajomych, z nikim się nie spotykają, tylko w pracy widzą się ze znajomymi. A kontakt utrzymują jedynie ze swoim rodzeństwem.


Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-26, 08:04:10
Tod,

Ja zaś miałem terror.w domu rodzinnym - ojciec bil mnie i moja mamę, darl się na nas, robił awantury - najgorsze były te nocne, gdy godzinami pastwil się nad moją mamą, głównie seksualnie, a moja mama płakała, a rano np miała podbite oko. Wówczas ja się całe noce trzeslem ze strachu, a że byłem wychowany w rodzinie ateistycznej, nawet nie wiedziałem, ze mogę się chociaż pomodlić.do Boga o pomoc.

I jak to bywa wśród.sąsiadów - wszyscy wiedzieli o rzezi wnnaszym domu, ale nikt nie interweniował, nikt nie zgłaszał na - wówczas - Milicję. Ja w przedszkolu i w szkole też głęboko głęboko sobie ukrywalem ten terror domowy, bo dzieci i tak się by ze mnie śmiali.

Do domu bałem się wracać po szkole. Nigdzie więc.nie czułem się bezpiecznie.

Bałem się najbliższych mi ludzi, więc jak straszni musieli być inni ludzie -.tacy z życia całodziennego.

Dlatego te wszystkie emocje z dzieciństwa stlumilem w sobie. Głęboko.

A teraz rozwala mnie głęboka depresja i nerwica.

Każdy mi tu coś doradza, jakieś techniki - dziękuję im za to, ale one na mnie nie działają. Przez 25 lat je testuję i chyba nic.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-26, 09:40:22
Tod

Ostatnio wyczytałem na plakacie przed gabinetem mojego psychologa,ze obecnie co 4(!) Polak chodzi lub wkrótce będzie chodził do psychologa.

Więc.nie jest z nami tak źle :) - problem jest olbrzymi w skali całego kraju. Zresztą polscy psycholodzy biją na alarm, ze coraz młodsi ludzie - już nastolatkowie, zgłaszają sie na terapię, gdyż sobie nie radzą radzą świecie, a tym bardziej przeraża ich myśl o rozpoczęciu pracy zawodowej.

I nie są to moje pesymistyczne obserwacje, jak napisał jeden z Forumowiczów, lecz suche wyniki badań terapeutów w Polsce.

P.S. Co 4. Polak = 9,5 mln ludzi.

Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Mariusz w 2016-12-26, 12:17:47
"nastolatkowie, zgłaszają sie na terapię, gdyż sobie nie radzą radzą świecie, a tym bardziej przeraża ich myśl o rozpoczęciu pracy zawodowej."

Takie są skutki ciągłego zwiększania niepewności w gospodarce. Dla niepoznaki ekonomiści nazywają to konkurencyjnością
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: jaskier w 2016-12-27, 22:09:23
"Ostatnio wyczytałem na plakacie przed gabinetem mojego psychologa,ze obecnie co 4(!) Polak chodzi lub wkrótce będzie chodził do psychologa."

O taaak, na pewno, czekałem chyba 5 miesięcy na jedno spotkanie z psychologiem na nfz. ( a jestem pewien że prywatnie również Polacy nie chodza bo ich najzwyczajniej nie stać.)
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-28, 16:27:55
Dużo osób potrzebuje terapii, ale nie zdają sobie z tego sprawy.
A na terapię idą ci co już im ciężko ze sobą wytrzymać (ale i tak nie wszyscy).

Polska patrząc na to co działo się w ubiegłym stuleciu, potrzebuje terapii jako kraj. Patologia się działa.
Nasz kraj jest w dużym stopniu naznaczony alkoholizmem. Jak jest alkoholik w domu to cała rodzina jest tym w jakiś sposób dotknięta.

Wydaje mi się, że w Polsce terapia to temat tabu. Wielu ludzi wstydzi się korzystać z terapii, bo jest wiele stereotypów. Trochę jest taka obawa że zostanie się uznanym za wariata, albo że ludzie zaczną krzywo patrzeć.





Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-28, 17:50:06
Tod, myślę że masz rację, ze to temat tabu, oraz ze potrzebuje terapii wielu Polaków na skutek wychowania M.in w rodzinach alkoholowych.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: JenKa w 2016-12-29, 21:13:48
Dawno mnie tu nie było, uczęszczałam na terapię, leczyłam zmęczone permanentnym napięciem ciało, wszelkimi dostępnymi sposobami starałam się pożegnać ze złymi wspomnieniami związanymi z moim pożyciem małżeńskim. Widzę, że ND skierowało mnie tu ponownie, jak zwykle, we właściwym momencie:)

Mariomar, przeczytałam to, co napisałeś o swoich odczuciach w małżeństwie, o niezaspokojonej potrzebie sexu, o oziębłej żonie. I o tym, jak bardzo zabolało cię to, co powiedziała twoja terapeutka. Tylko...czy rzeczywiście tak to sformułowała, czy też zadziałała tu twoja interpretacja? Bo może raczej próbowała, wierzę, prawdopodobnie w niewłaściwy sposób, uświadomić ci, jak sytuacja wygląda ze strony twojej żony? A to zupełnie co innego...
Prawdziwa seksualna oziębłość jest cechą niezwykle rzadką - zazwyczaj wynika z niedopasowania oczekiwań partnerów względem sexu, sposobu wyrażania uczuć, albo powstałych na skutek złych doświadczeń, blokad. Ultrakatolickie wychowanie jest jedną z form tworzenia takich blokad. Być może również chłód panujący w domu rodzinnym żony powiększa trudność w otwarciu się na satysfakcjonujący seks, a twoja presja, nawet nie okazywana bezpośrednio, prawdopodobnie jeszcze bardziej ją na to doświadczenie zamyka.
Być może oboje jesteście DDD, tylko jedno z domu naznaczonego agresją aktywną, a drugie - pasywną i , nieświadomie, uczestniczycie w tworzeniu błędnego koła, które pozostawione same sobie doprowadzić może jedynie do...rozpadu związku. Uświadomienie sobie wzajemnych - nierealnych - oczekiwań, jest szansą na powstrzymanie i odwrócenie jego biegu.

Piszesz również, że to małżeństwo jest dla ciebie wyrazem karmicznej kary. Oj, co za błąd w rozumowaniu! Czy nie byłoby mądrzej - dojrzalej - widzieć je jako lekcję do odrobienia? I szansę by nauczyć się innego sposobu okazywania miłości i odczuwania bliskości niż sex? Bliskość to również przytulanie, głaskanie po włosach, całus na dzień dobry i dobranoc, a przede wszystkim całkowita i bezwarunkowa AKCEPTACJA.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ wiem, co czuje kobieta, której mąż wciąż i wciąż i wciąż wywiera na nią presję uprawiania sexu. Już-nie-mój mąż zniechęcił mnie w ten sposób tak skutecznie, że z osoby, która uwielbiała tą formę bycia blisko ukochanego, zmienił mnie w uciekającą przed jakimkolwiek dotykiem ofiarę PTSD.

Mariomar, wierzę, że jeśli istnieje w tobie gotowość, by przepracować blokady na porozumienie i bliskość w związku, to możesz dokonać tego już w tym małżeństwie. Jestem pewna, że twoje starania będą również w stanie sprawić, że i twoja żona zacznie sex postrzegać jako przyjemność, a nie przykry obowiązek ;)
I tego, wam obojgu, z całego serca życzę :)
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Gość583 w 2016-12-30, 20:30:39
Jenka

Dziękuję za Twój wpis, bo w wielu kwestiach mówisz jak moja terapeutka.  Zabronila mi seksu, bo.mój seks pewnie był kompulsywny.

Ale z drugiej strony, moja żona nigdy,  od początku naszego Poznania, nie chciała uprawiać.seksu.

No i się "dobralismy".

Gdzies, kiedyś, w poprzednich zywotach, zgwalcilem moja obecna żonę, ale ilez można można tego powodu cierpieć?

Obecnie nie uprawiany już żadnego seksu, przestrzegam zakazu, za wcześniejszą podpowiedzia mojej psycholog, wyprowadzilem sie na stałe z sypialni małżeńskiej i śpię w osobnym pokoju. Trochę tez po złości, na zasadzie "to ja Ci teraz pokażę ".

Ale widzę, ze przez tą wyprowadzke oddalamy się z żoną od siebie coraz bardziej. Ja wycofalem się z czułości i przytulna, żona mnie nigdy sama nie przytulila i nie pocalowała, tak jest zamknięta, ze suma summarum, nastała zupelna zima między nami. Rozmawiamy ze soba grzecznie, ale żona mi zupełnie obojetnieje i przez ten brak seksu, już zupełnie przestaje mi na niej zależeć. Jest jakiś.wielki impas,  co w połączeniu z moją depesja i moim dda, sprawia że żyje w takiej toksycznosci, jako w czymś naturalnym.

I widzę, co najgorsze, ze lepiej mi sie śpi samemu, bo już nie muszę patrzeć z obrzydzeniem, jak moja żona "cierpi " podczas seksu.

Widzę,  ze lepiej mi sie żyje zdala od ludzi , a nie wśród ludzi. Moje małżeństwo się rozpada, kiedyś mi zależało na tym, aby je ratować, a teraz żona zupełnie mi zobojetniala. Żonie nigdy nie zależało.na szczerej rozmowiemze mną, na tym, by ratować nasz związek - ona ze wszystkim sie godzi w pokorze,  jak ultra katolik, więc jesteśmy jak 2 tonace statki.

Ale widzę,  ze przez to uwalniam się od toksycznego przebywania przy zonie przez 24 godziny na dobę. Ze daje sobie czas dla siebie - bo już mi tak na zonie nie zależy.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Użytkownik583 w 2016-12-30, 20:41:14
Nie wiem co sie dzieje.

Od ponad roku regularnie modlę się aż do skutku o uzdrowienie moich podstawowych intencji dotyczących mnie, ludzi, świata i życia.

Dodatkowo, od jaiegos czasu mówię na głos kilka afirmacji, odnośnie pieniędzy, a ostatnio wybaczanja sobie, kochania siebie, niewinności i bezpieczeństwa.

Stosuje kamertony, wahadlem atl wypalam wzorce, więc teoretycznie koncentruje się na pozytywach, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy kilka razy zmieniłem pracę i z każdej grozi/groziło mi zwolnienie mnie. Coś jest nie tak.

Czy to rzeczywiście tak się dzieje źle, bo ruszyłem temat kochania siebie, wybaczania sobie, oraz bezpieczeństwa i niewinności? Coś, co jest największym problemem mojego życia? Depresja z nerwicą również się znacznie nasilily, a może dlatego, ze docieram do siebie prawdziwego, od jakiego.ucieklem - zdolowanego, smutnego, cierpiącego i mocno przerazonego chłopca?
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: tod w 2016-12-30, 21:42:22
JenKa, sporo można zrozumieć jak się czyta co piszesz.

Mariomar, nie wiem czy koncentrowanie się na pozytywach jest wystarczające jeśli chodzi o pracę nad sobą. Dążenie do prawdy o sobie przy poznawaniu siebie jest często nieprzyjemne, a kompulsywne skupianie się na pozytywach może blokować przed przyjrzeniem się jakimś częściom siebie, które można by było uznać za niepozytywne.

Cytuj
może dlatego, ze docieram do siebie prawdziwego, od jakiego.ucieklem - zdolowanego, smutnego, cierpiącego i mocno przerazonego chłopca?
Odkrywam w sobie ostatnio tą swoją mocno zdołowaną odsłonę. Dużo udaję przy innych ludziach, uśmiecham się nawet jak jest mi smutno. Wypieram się smutku, bo jego pokazanie kojarzy mi się z ujawnieniem swojej słabości, a jest we mnie obawa, że jak pokażę swoją słabość to inni to wykorzystają.
A może raczej, że jak pokażę swoją słabość, to inni będą mogli poczuć się ode mnie silniejsi? I może to mnie tak boli, że będę tym słabszym. Tym który jest na dole a nie tym który jest na górze.

W relacji słaby-silny jest strona uległa i strona dominująca. Kiedyś w młodszych latach byłem często uległy a później jak zaczęła do mnie docierać świadomość że byłem wykorzystywany to pojawiła się we mnie wściekłość i to ja chciałem dominować nad innymi i ich wykorzystywać.
Teraz nie potrafię pokazywać swojej słabości.


Kiedyś myślałem że wystarcz dojść do jakiegoś wspomnienia, albo do jakichś wspomnień i je sobie uświadomić i przeżyć ponownie. Lub odreagować jak się to mówi w regresingu. Przez lata próbowałem używać różnych technik. Afirmacje, EFT i różne inne metody które wypróbowywałem i które działały na mnie na krótką metę choć początkowo wydawało się, że są to świetne metody dzięki którym uwolnię się od wszystkich swoich problemów.

Teraz dzięki terapii powoli zaczynam sobie uświadamiać, że moje spojrzenie na pracę nad sobą opierało się na niewłaściwych tezach. W przypadku mojej niedojrzałej psychiki odreagowywanie traum z przeszłości jest niewystarczające. A może nawet niekorzystne.

Wydaje mi się, że bardziej jest mi potrzeba obecność zdrowych osób i rozmowy. tak mi się wydaje.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Użytkownik583 w 2016-12-30, 22:00:50
Tod

Dziękuję za.Twoje wpisy. Lubię je czytać.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Karina w 2017-01-03, 13:22:31
http://zwierciadlo.pl/psychologia/programy-eichelbergera/jak-polubic-glodne-tygrysy-2
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Użytkownik583 w 2017-01-03, 21:52:54
Mój strach jest już tak duży, ze jest nie do wytrzymania. Jest on gdzieś na granicy szaleństwa i obłędu.  :(
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Użytkownik583 w 2017-01-03, 21:54:52
Cały czas boję się, ze mnie zwolnią z pracy, a zarazem panicznie się boję, ze mi kolejny raz dołożą roboty i się nie wyrobie lub będę musiał zostać w pracy po godzinach.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Sylvia w 2017-01-03, 23:39:54
Mariomar
Kamertony robisz?:)
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Sylvia w 2017-01-03, 23:56:10
Polecam osobom chcących pracować metodą Lowena w domu http://grzegorzbyczek.com/zestawy-cwiczen (http://grzegorzbyczek.com/zestawy-cwiczen)

Regularnie ćwiczone - dobre na lęki, stany obniżonego nastroju i brak ugruntowania.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Użytkownik583 w 2017-01-04, 21:22:35
Sylvia, robię. Zwłaszcza te na punkty akupunktury. Inaczej bym już chyba zwariował że strachu. Ostatnio, już nawet jedna sesja na wszystkie 24 punkty nie pomaga. Muszę robić drugie powtórzenie po kilku godzinach.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Użytkownik583 w 2017-01-04, 21:35:30
Dzięki za tę ćwiczenia Lowena. Ja się boję krzyczeć i bić w tapczan, jak w ćwiczeniu Rakieta.  Boję się swojej złości i agresji. Ale może spróbuję poćwiczyć.

Bo rzeczywiście,  joga dynamiczna z KY jest dla mnie fajna, ale nie ma w niej kontaktu ze swoim wrzaskiem i wyrażeniem złości. Ćwiczenia są bowiem ciche.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: tod w 2017-01-04, 21:57:56
Mi dużo dały filmiki tego pana co Sylvia dała linki

Walę rękami w łóżko (a raczej poduszki na łóżku żeby było bardziej miękko) - czasem przy tym warczę, czasem lekko krzyczę, a czasem nie wydaję żadnego szczególnego dźwięku. To ćwiczenie pomaga mi poczuć swoją złość, przypominam sobie podczas ćwiczenia różne sytuacje w których czułem lęk a teraz patrzę na tą sytuację z innej perspektywy.

Ogólnie to Lowen pisał że tak na dłuższą metę lepiej jest jak człowiek czuje gniew niż lęk, bo w gniewie ma więcej energii do działania i ma więcej siły do zmian. A niektóre z tych ćwiczeń wyzwalają we mnie dużo gniewu, zaczynam czuć się pewniej.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Sylvia w 2017-01-05, 21:33:05
Ogólnie to Lowen pisał że tak na dłuższą metę lepiej jest jak człowiek czuje gniew niż lęk, bo w gniewie ma więcej energii do działania i ma więcej siły do zmian. A niektóre z tych ćwiczeń wyzwalają we mnie dużo gniewu, zaczynam czuć się pewniej.

To się zgadza.
Wg poziomów świadomości opracowanych przez Hawkinsa gniew i złość jest bliżej miłości i radości, niż lęk. Wprawdzie po drodze może nastąpić jeszcze duma, która prowadzi do upadku, ale nie musi, gdy w jakimś sensie równolegle do gniewu i złości, a inaczej jako jeden ze stanów bycia doświadcza się już wyższych stanów świadomości.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Leszek.Zadlo w 2017-01-07, 23:14:14
10 sposobów na kontakt z Duszą
http://kochanezdrowie.blogspot.com/2016/08/10-sposobow-na-kontakt-z-dusza.html
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Leszek.Zadlo w 2017-01-08, 10:30:04
Jak religia i psychologia zabija miłość | Robert Rient | TEDxToruń
https://www.youtube.com/watch?v=X95EgGz99pk

Krótkie rozprawienie się z mitami religijnymi i psychoterapeutycznymi.
Tytuł: Odp: Terapie, psychoterapie, socjoterapie, a rozwój duchowy
Wiadomość wysłana przez: Leszek.Zadlo w 2017-01-08, 10:39:22
Czy jesteś krzesłem? O bezwarunkowym szacunku | Konrad Kruczkowski | TEDxToruń
https://www.youtube.com/watch?v=u6p5EZ54ts8