Kiedys pracowalem z muzulmaninem. Chlopak fajny,prosty, ale jak wielu z ich tradycji praktykujacy swoja religie. Otoz dowiedzialem sie od niegoze zyjemy tylko raz i potem koniec. Jakos nie chcialem w to wierzyc ale rzytaknalem by nie urazic jego wierzen. w koncu to jego wybor w co wierzy i komu. No, ale tylko jedno zycie i potem nic ? Tylko wojownicy jihadu skorzystaja bo znajda sie w niebie u boku pieknych dziewic. Kobiety to juz nie maja szansy. Czyli nie warto sie starac, wystarczy byc mezczyzna i zabijac niewiernych w imie Najwyzszego.
Swiadkowie Jehowy pukali do moich drzwi zawsze wtedy gdy bylem w jakims przelomie/ uzdrowieniu duchowym. Jakos telepatycznie wiedzieli kiedy przyjsc ze swoja oferta nauk. Sluchajac ich (a nie chcialem byc jak ojciec ktory na ich widok chwytal za miotle) nie moglem pojac dlaczego tylko 144 tysiace wybranych znajdzie sie u boku Stworcy. A cala reszta to co ? Ma sie starac ale pozostanie tylko kasta wybranych. Czemu wiec sluzy misja szerzenia nauk i pozyskiwania nowych czlonkow ? Konkurencja, walka o wplywy, pieniadz ? Osobiscie nie lubie sie przepychac w tlumie wiec chyba marne szanse. Moze jednak mam szanse na zbawienie bo jestem mezczezna. Kobieta w tej religii powinna przeciez byc posluszna swojemu mezczyznie.
Buddyzm. Pamietam, jeszcze z czasow Buddy. Fajnie,; medytacja, posty. Mozna sie oczyszczac ale ta ciagla reinkarnacja. Jakies bledne samonapedzajace sie kolo. Troche za duzo duchowosci a za malo materii. W koncu chce sprowadzic duchowosc tez do materii. Chce jesc, chce seksu, chce polubic moje materialne cialo. No i za malo tych oswieconych gwarantujacych sukces praktyki.
Chrzescijatwo dobrze mi pokazalo czego nie robic; wyznawac wine, byc niegodnym, wierzyc w grzech pierworodny. Jakkolwiek to lubie idee rytualu mszy swietej. W moim rozumieniu jest to rytual pojednania z Bogiem, troche podobny do Huny. Jest wiec wyznanie grzechow i zadoscuczynienie ( w Hunie oczyszczanie sciezki), wyznanie wiary (przekonanie Nizszego Ja) i komunia, przyjecie Boga (nawiazanie kontaktu z Wyzszym Ja)
W kazdej religii widze istnienie Boga, jednak za zadna nie musze podazac by sie z Nim spotkac.