Jak zacząłem rozpracowywać moje lęki, to widzę, że za nimi kryją się siły ciemności.
Widzę, że największe obciążenia i największe spustoszenie w mojej psychice mam z różnych stref astralu:
1. najgorsze sito ze mnie uczynili Przedwieczni,
2. oraz szefowie Atlantydy,
3. nie wiele mniejsze - władcy piekła, wraz z demonami,
4. a następnie szefowie i strażnicy z pozostałej części astralu,
5. oraz hierarchowie kościoła katolickiego.
Natomiast zniszczenie szło od powyższych 5 sfer astralu poprzez ludzi i istoty na ziemi - to ich się najbardziej boję.
Mechanizm był prosty:
1. Najpierw różne strefy astralu, aby mnie zwerbować, potęgowały we mnie uczucie strachu, aż do skrajnej paniki i przerażenia - bardzo często przez swoje sługi na Ziemi - różnych ludzi,
2. Następnie, gdyż koszmar strachu sięgał zenitu, a był to głównie strach, związany z moim przetrwaniem - czy w astralu, czy potem tu - na Ziemi, zaczynałem tak się bać, że mnie zniszczą i zabiją, że ze strachu, zaczynałem prosić np. przedwiecznych, astral czy kościół, aby mnie ochronił i uratował. No i poddawałem się mu.
3. No i wtedy - w imię mojej ochrony - następowało zniszczenie mnie, mojej osobowości, mojej duszy i mojej psychiki. Ze strachu stawałem się posłuszną marionetką władców różnych sfer astralu. Owszem, miałem z tego pewne korzyści - władzę, możliwość zabijania ludzi, seks, ale więcej było wad.
4. I w ten sposób, poprzez skrajnie silny strach, wszystkie w/w strefy astralu miały/mają nade mną panowanie.
Oczywiście, będąc marionetką astralu, przedwiecznych czy kościoła, miałem oddawać swoją energię, być swoistym generatorem energii, no i miałem nic nie mówić o Prawdzie, jaką wiele razy widziałem.
Bo nikt z ludzi, zwłaszcza na Ziemi, nie miał się dowiedzieć, jak jest naprawdę, że ponad siłami ciemności, które sprawują władzę na Ziemi od wieków, jest Światło. Jak wielu "światłych" ludzi na Ziemi czerpie swoją "moc" z sił ciemności - o, to była największa tajemnica.