Pewnie masz racje Jolanta.
Zastanawiałem sie tak wczoraj w tym temacie.. że być może gdyby nie pomoc Boga to miał bym o wiele gorszy hardcore w rodzinie i w życiu, że być moze Bóg odcedzał moje życie wiele razy przez takie karmiczne sitko które zabierało odemnie część cierpienia żeby było mi łatwiej.
Trudno mi oddzielić co jest moją zasługą a co zasługą Boga.
Co sam dokonałem afirmacjami, myśleniem a co Bóg zrobił.
Mimo katastrofalnego kontaktu z bogiem zawsze miałem taką dziecięcą naiwność że i tak Bóg mnie prowadzi. I w sumie wiele razy mi się udawało o włos dawać sobie rade z różnymi rzeczami.
Np. prawo jazdy było takim doświadczeniem
Zgasł mi 3 razy na górce, przejechałem na czerwonym co jest niedopuszczalne, źle zaparkowałem, zgasł mi 4 raz na krzyżówce i prawie rowerzyste potrąciłem a i tak zdałem.
Typowe szczęście głupka
Jak to poźniej opowiadałem znajomym to niedowierzali jak mogłem zdać.