Polędwica, wiadomo że oczekiwania odnośnie osób mających zagrać jakąś rolę w naszym są OK
Problem robi się dopiero gdy próbujmy wtłoczyć konkretną osobę w konkretne oczekiwania, w które ona nie chce.
OK, więc myslę sobie czego oczekuję:
(nieco burzomózgowe)
Niezależności.Uległość jest nudna, ciągłe prowadzenie zawsze jest nudne. Nawet jeśli razem robimy fajną i nieprzewidzianą rzecz, to jeśli ja ją muszę wybrać po raz setny ("jak chcesz"), robi się to męczące. Tyle że niezależność nie oznacza stawania okoniem wobec każdego pomysłu. Ja mam swoje, ty masz swoje i razem ustalamy co chcemy. Fajnie jest czasem wybrać się do miejsca którego nie znam, i obserwować swoją partnerkę jak naturalnie lawiruje przez nie, podczas gdy ja rozglądam się i nieśmiało stąpam jak słoń w składzie porcelany
A to prowadzi do kolejnego punktu:
Inteligencji i wiedzy. Umysł jest dla mnie ważny, nawet bardzo ważny, a większość życia się go wypierałem
Natomiast inteligencja jest dla mnie jedną z najbardziej atrakcyjnych cech u partnerki. Zwłaszcza jeśli jest wykorzystywana, jeśli ma jakieś swoje pasje, które nie muszą być moimi, ale są dla mnie też interesujące. Czyli np. jakieś wyszywanie, historia czy piłka nożna (
) nie byłyby dla mnie interesujące bez naprawdę dużego rozciągnięcia umysłu -- tylko zazwyczaj kontakty na tym poziomie nie są warte wkładu energetycznego. Natomiast jak najbardziej mogą być rzeczy, które ciekawią mnie z wspólnych podstaw, a którymi wcale lub prawie wcale się nie zająłem. Zwłaszcza jeśli wie mnóstwo w temacie, który mi jest prawie obcy, (psychiczne) lędźwia płoną!
Stylu. Nie chodzi mi o wpasowywanie się modę, boże, absolutnie. Tym bardziej nie o makijaż, nie lubię. Styl może przejawiać się ubiorem (choć do pewnego momentu, kiedy staje się niepraktyczny zaczynam mieć wątpliwości), ale najbardziej jest to cecha... znów umysłu? I wysokiej samooceny. Gustu, wybredności. To też umiejętność posługiwania się słowem i gestem dla podkreślenia pewnych naturalnych cech. Stylu nie można się nauczyć (tzn można, ale da się zauważyć że jest sztuczny), natomiats można się na niego otworzyć. Chyba nie wszyscy go mają. Tu akurat kłaniają się moje elfie tendencje;)
Pozytywnej troski. Takiego nawet czasem półzabawowego opiekowania się drugą osobą, kiedy np. jest chora. I jak najbardziej działa to w obie strony, fajnie jest też jest poopiekować się taką osobą. Chodzi też o świadomość, że czasem jedno może nie mieć siły albo ochoty, a wtedy drugie go wesprze, nawet w drobnych rzeczach. Póki żadne tego nie nadużywa, jest OK.
To kilka rzeczy które mi się nasunęło
Wiadomo, jest tego trochę więcej, starałem się tylko spojrzeć z bardziej niekonwencjonalnego punktu widzenia.
Są jeszcze inne rzeczy, już bardziej moje osobiste, np bardzo atrakcyjna jest dla mnie androgyniczność (wyglądu i zachowania, i u obu płci), szczupłość czy wręcz chudość (sam nigdy nie przekroczyłem 18 BMI, a długo tego nie akceptowałem u partnerek bo też nie akceptowałem u siebie) (aha, i naturalna! z przemiany materii, nie że jakieś jedzenie tylko ziarenek i selera, fuj), szybkie mówienie;), spontaniczne zachowania, nawet te "niekobiece" (gdy styl jest autentyczny, to nie problem), przynajmniej zainteresowanie grami video i inne tam
Edit: aha, i jeśli do pierwszych 2 cech doda się "samodzielność", na zasadzie tego że kobieta nie boi się wziąć do ręki młotka i samodzielnie powiesić obrazek, to wyjdzie trójnia cech wbrew pozorom baardzo atrakcyjna dla wielu mężczyzn (przynajmniej tych z w miarę zdrową samooceną).