Ja po sobie widze, ze mam tendencje do zakochiwania sie w osobach, w ktorych szukam tego, czego mi "brakuje". To znaczy wydaje mi sie, ze te osoby maja cos, czego ja nie mam. Najczesciej te urojone "braki" sa zupelnie zakamuflowane, i dopiero po oprzytomnieniu (co czasami wymaga porzadnego "potrzasniecia") zauwazam, ze byla to proba zrekompensowania czegos (czasem sa to rzeczy zaskakujace). Totez im bardziej proces uwalniania sie od zludzen na swoj temat postepuje, tym przytomniej i prosciej mozna postrzegac egzemplarze plci przeciwnej. Czyli powinno byc latwiej zobaczyc czy przyciagnac te wlasciwa osobe. Zreszta, to wszystko dosc oczywiste. Tyle, ze proces jest w toku i konca nie widac;)