Mariusz
Podatność na ataki energetyczne bazuje nie tylko na poczuciu winy. Bazować może na poczuciu odpowiedzialności, strachu, zagrożenia, kontroli telepatycznej, ale przede wszystkim na TRAUMIE z przeszłosci, kiedy ktoś padł ofiarą takich ataków.
Do czasu uwolnienia się od skutków tych intencji oraz wydarzeń, dobrze jest używać ochrony energetycznej.
Oczywistym jest, że kiedy mamy świadomość bożej opieki i ochrony, nie docierają do nas skutki ataków psychicznych i energetycznych. Ale nawet taka świadomosć nie chroni nikogo przed techniką otaczania go wibracjami, które mają go zakryć przed innymi, by stał sie dla nich niewidoczny, albo przed techniką otaczania go negatywnym myślokształtem, by większość ludzi postrzegała go zupełnie inaczej, zgodnie z intencjami osoby tworzącej myślokształt.
W tym kontekście wspomnę, że od lat wiele osób nie związanych z regresingiem zaangażowało się w tworzenie astralu regresingowego. Osoby te nie miały pozytywnego nastawienia wobec regresingu, a ... udało im się stworzyć taki zestaw urojeń okołoregresingowych, w które nawet uwierzyła część regreserów.
Tak samo działa grupa osób usiłujacych (jak się okazuje, od wielu lat!) stworzyć astral okołoleszkowy, oparty na ich własnych urojeniach. Niektóre z tych osób tak bardzo intensywnie się zaangażowały, że wierzą już tylko w swoje urojenia ignorując rzeczywistość i ewentualnie dorzucając kolejne urojenia
A wydaje im się, że są bardzo świadome; na pewno bardziej niż ci, którzy tego ich astralu nie widzą i nie podzielają ich opinii.
Pora zmobilizować się i ten astral rozwalić. Będzie bolało jego twórców, bo taki jest mechanizm. I będzie kwik, jaki to jestem zły, okropny, niereformowalny itd.
Dodać należy, żw wśród osób zajmujących sie rozwojem duchowym czy ezoteryką są też osoby opętane (podobnie jest też z właścicielami różnych urządzeń psionicznych).
Czy rzeczywiscie ataki przydarzają się wyłacznie osobom, które są podatne?
Nie do końca tak jest. Przypomnijmy sobie Buddę, kiedy już był oswiecony. Czy oświecony przyciąga ataki?
Nie ma takich intencji, ani prowokacji. A jednak.... Budda przez wiele lat był atakowany i zwalczany przez swego szwagra! Budda na tym nie ucierpiał. Za to jego szwagier i owszem. No ale to on "miał rację i czynił dobro" wg swego widzimisię.
Wniosek:
Jak ktoś chce sobie popsuć karmę, to wykorzysta każdą okazję. Oczywiście, to "chcę" może być całkiem podświadome, albo narzucone przez opętujące duchy.
Zauważyłem też, że
czasami ataki na innych są podświadomym wołaniem opętanego o darmowe egzorcyzmowanie go.
Tu radzę atakować innych, bo ja takiemu szantażowi nie ulegam. Szczególnie jeśli opętanego stać, by za egzorcyzm zapłacił.