"Ofiara to dla mnie taki sam agresor jak jawny kat."
Ja tutaj się nie zgodzę. Wiem o czym piszesz, też nie lubię gdy ktoś mnie prowokuje i rozdrażnia.
Ale widzę że jest bardzo bardzo wiele negatywnie nastawionych i zaślepionych osób. Z bardzo różnymi i dziwnymi zaślepieniami, intencjami. Które nastawione są
na walkę, na to by coś osiągać, poprzez ataki i poniżanie, oraz manipulacje wszelkiego rodzaju, prowokacje. One tak funkcjonują, bo tak się nauczyli. Mają takie nastawienie i "styl" bycia, bo uważają to za zaradność, moc, przebojowość, są bojowo nastawione na zapas, wierzą że mogą tylko w ten sposób coś osiągnąć, albo nie dać się oszukać.
Poza tym widzę często sytuacje, gdzie są obok mnie 2 osoby i jedna jest negatywnie nastawiona na drugą, tamta ją drażni, ma ochotę ją z tego powodu zaatakować. A ja wcale nie widzę i nie czuję, by ta osoba w jakikolwiek sposób była w tym momencie drażniąca, nieprzyjemna, wręcz przeciwnie, odbieram ją bardzo dobrze. Za to widzę obok nakręcającego się agresora, któremu coś się roi. I być może w tym wypadku wystarczy tej pozytywnej osobie brak świadomości Boskiej ochrony, poczucie niemocy wobec takich ataków, albo jakaś słabsza kondycja którą wyczuje agresor by padła ofiarą tej pomieszanej i rozeźlonej ( być może zupełnie z innego powodu) osoby.