Mniej smieszne, ze w niektorych rozwinietych krajach publiczne wyrazenie takiej opinii byloby traktowane jako "hate speech", powaznie.
Tak, masz rację, to nie jest śmieszne, to jest tragiczne, że istnieją kraje "rozwinięte" w manipulowaniu słabymi umysłami i że ludzie tak łatwo ulegają tym manipulacjom.
Natomiast bardzo się cieszę, że nie mieszkam w takim kraju.
Bo gdzie tu mowa nienawiści? Czy chodzi o to, że nie chcę zadawać się z ludźmi, którzy mi nie pasują, którzy mnie dyskryminują z założenia? To moje święte prawo.
Czy może o to, że teksty z koranu uważam za bzdety?
W sumie to teraz widzę, że użyłam niewłaściwego słowa. Bo "bzdety" to za łagodne określenie na to, co można tam przeczytać. Tak naprawdę nie są to więc bzdety, tylko prawdziwa mowa nienawiści. Bo jak inaczej nazwać teksty z koranu nawołujące do zabijania niewiernych, czy o tym, że kobiety są gorsze od mężczyzn i powinny być im podległe i mogą być karane, gdy zasłużą? Toż to drugie to jawna dyskryminacja ze względu na płeć. Jestem opisywana jako ktoś gorszy i nie mogę wyrazić swojego oburzenia, ani nazwać tego bzdetami (albo jeszcze czymś gorszym)? A to niby dlaczego?
Posądzanie kogoś, kto zauważa, że jest to mowa nienawiści właśnie o... nawoływanie do nienawiści jest, nawet nie wiem jak to nazwać, chyba po prostu głupotą, albo nawet celowym szkodzeniem. Jest to typowe postawienie naturalnego porządku na głowie, robienie z ofiar katów, pozbawianie tych potencjalnych ofiar możliwości obrony, paraliżowanie ich.
Ja nikogo nie dyskryminuję za względu na rasę, płeć czy kolor skóry (moja ocena ludzi pod względem możliwości zaszkodzenia mi, dotyczy tylko i wyłącznie wyznawanych przez nich poglądów mogących mi zaszkodzić lub nie). A moja reakcja wynika z mojego niezbywalnego prawa do obrony siebie.
I tak, gdy widzę Cygana to mocniej ściskam torebkę, a gdy widzę Mozlema, to mocniej ściskam pośladki. To naturalna ludzka reakcja i nie zamierzam się ani tego wstydzić, ani wypierać w imię nawet nie wiem czego, nowoczesności?
Oczywistym jest dla mnie fakt, że nie każdy Cygan to złodziej, ani też nie każdy muzułmanin to gwałciciel, ale nie zamierzam pozbywać się możliwości ochrony siebie tylko z tego powodu, żeby kogoś nie urazić.
Bo zasadniczo dla Cygana to zasługa, że oszukał Gadzię, a dla islamisty, że dał nauczkę niewiernej, np. poprzez gwałt.
Co do Japonczyków - a cóż takiego mogą mi zrobić? Zdjęcie?
))
Nota bene - na moim ślubie miałam pół kościoła Japońców, a Chińczyk robił mi wesele. Nie czułam się zagrożona
I jeszcze jedno. Musisz koniecznie i obowiazkowo znienawidzic wszystkich Japonczykow i Koreanczykow. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak przedmiotowo traktowane sa kobiety w owych kulturach. Powaznie - w mojej skromnej opinii, zdecydowanie ponizej tego co widzi sie powszechnie w krajach islamskich.
Hahaha, to taki argument w stylu: "Skoro nie lubisz Niemców za to, że w tak bezwzględny sposób popełniali zbrodnie ludobójstwa (w czasie II wojny św.), to musisz koniecznie i obowiązkowo znienawidzić wszystkich Japończyków, bo oni popełniali takie zbrodnie z prawdopodobnie jeszcze większą bezwzględnością".
Nie trafiony
Właśnie dlatego, że wymieniłeś Japońców.
Też ich nie lubię (jako narodu), ale nie dlatego że mają skośne oczy, czy nawet ze względu na ich bezwzględność w popełnianiu zbrodni ludobójstwa (to tylko skutek tego, o czym za chwilę napiszę). Nie lubię ich ze względu na wyznawane wartości (m.in. dobro ogółu ponad dobrem jednostki, czy obowiązek ponad wszystko) i wychowywanie w duchu tych wartości, które to rzeczy skutkują właśnie przedmiotowym traktowaniem kobiet w tej kulturze.
O Korei się nie wypowiadam, bo nie mam żadnych danych na ten temat, ale podejrzewam, że gdybym się im przyjrzała, to też by mi się nie spodobali (skoro mówisz, że u nich jest to samo).
Tyle że mnie to nie rusza, w sensie że się tym nie emocjonuję. A to dlatego, że Japońce nie wbijają do Europy na chama, a gdy już przyjeżdżają, to kulturalnie robią focie i tyle. Nie czuję więc zagrożenia z ich strony.
A co oni tam sobie wyprawiają na wyspach to ich sprawa. Dopóki nie wchodzą ze mną w interakcję, nic mi do tego.
Co do kotkow... haha... wiesz, ze gdzies widzialem statystyki, w Tajlandii 5% zenskiej populacji to prostytutki? Jak to wpisuje sie w europejskie badania?
Nie mam pojęcia o co Ci chodzi, Daniel. Ale wiesz co? Nie będę dopytywać, bo nie mam ochoty i trochę szkoda mi czasu na rozmowę na ten temat z osobą, która - w moim odczuciu - daje sobą manipulować i jest zamknięta na wszelkie zdroworozsądkowe argumenty.