Moc napewno nie bierze się z wciniania cukru, ale ... to nie przeszkadza nikomu aby tego cukru nie sprzedawać, jako uzdrawiające ziele.
Biznes oparty na cukrze rozkwita. W sumie można wiele nazw wymyślać dla samozwańczych oświeconych - sprzedawców cudów i wianków, w tym cała magia. Redukując całą skomplikowaną maszynkę, do robienia dusz w konia, dzisiaj to przysło mi tak do głowy - o!!! sprzedawcy cukru.
Wysłodzenie ego, wysłodzenie iluzji, dobrego samopoczucia, pozatym jeszcze opróżnienie kogoś energetycznie i finansowo. Tony cukry w sprzedarzy, pod etykietą rozwoju duchowego/oświecenia lub jakiej kolwiek nowej modnej frazy która krąży aktualnie w powietrzu.
Kilka trendów językowych, które przestały się dobrze sprzedawać więc wypadły ze słownika przez ostatnie lata - erd, regresing, anioły i inne dziwy. "bóg" astralny został, bo opiekuńczy rodzica zawsze dobrze się sprzedaje, dla styranych podróżą dusz.
Nowo-moda, która ostatnia zainfekowała świat "duchowego" marketingu, to przekonywanie wątpliących nieco profilaktycznie, że tutejsza duchowość jest bez curku. Ludzie trochę coś tam sobie uświadomiają że coś chyba nie do końca to się kleji kupy, więc już zapewnienia są aby wątpliwości rozwiać, a cukier sprzedawać dalej.
Cola zrobiła to pierwsza, inne firmy także. W eko modzie, wszystko jest zdrowe i bez cukru. Chociaż skład świadczonych usług się nie zmienił? Hęę...
W sprzedaży u handlarzy cukier bez cukru
Ego dalej nasycone z każdej strony, a dusza zgubiona, kto jest temu winny, w zasadzie my wszyscy, albo też nikt... nie wiadomo.
Ja nie mam nic przeciwko cukierniom, które słodzą podniebienie, ale zdecydowanie widzę coś oszukańczego i złego w reklamowaniu czegoś w sposób zwodniczy aby kogoś oszukać.
Bo przecież nikt by cukru dla ego nie kupywał, gdyby to wiedział. Dowiedzieć się musisz człowieku sam, bo sprzedawca Cię tego nie powie, zapewni Ci 3x razy że ta duchowość jest czysta, boska, jedyna i prawdziwa i bez cukru. Wiadomo przecież.
Kilka lat, może wcieleń kto wie - człowiekowi wypadają zęby a on się dziwi, dlaczego? Skąd zęby popsute? Jak to się stało, przecież jego dusza żywiła się nektarem przebudzenia u wielkich oświeconych tej ziemi.
Sprzedawanie przyjemności ego, karmienie go słodyczami wszelkiej maścy, zapewniając że to najzdrowsza dieta, która postawi każdego ducha na nogi.
Zdrowie upada, duch upada. A sprzedawcy rozkładają ręcę - i mówią, najwidoczniej to ciężka karmą była - odwracają się i sprzedają innym dalej.
Zatrucie ducha, jakiego można dostać od korzystania z zabiegów duchowych pozorantów, jest tragiczne ale do wyleczenia w tym pozytyw, ale niesmak pozostaje...
Czy nieszczenia innych, drogi innych, zwodzenie, oszukiwanie dla osobistych zysków jest w jakiś sposób moralne. Chyba nie, ale czego się spodziewać po płaszczyźnie przetrwania swojego i swojej pozycji w kolektywie.
Nie ma tam intuicji duchowej, jest jedynie skan osoby i karmienie jej tym co mniej więcej powinna usłyszeć, aby trzymać pozory tego duchowego teatrzyku.
Nie podziękuje za tą lekcję, bo nie uważam aby to była lekcja, ani nie mam komu. To niczemu nie służy po jednej stronie jest zmarnowany czas, po drugiej nażarci sprzedawcy cukru. Fragment rzeczywistości komiczny tak że mógłbym być i powinień być częścią cyrku.