Autor Wątek: Grupa wsparcia dla cierpiących bądź skrzywdzonych  (Przeczytany 11222 razy)

Mariomar

  • Gość
[#]   « 2016-02-13, 23:19:18 »
To powiedz mi Mateusz taką rzecz:

Masz przyzwolenie na krzykniecie na inną osobę, a to już agresja, ale nie robisz tego.

Czy w takim razie masz przyzwolenie na pobicie kogoś czy zabicie kogoś, bo to też jest agresja? Bo ja nie mam.

A zarówno krzyczenie na kogoś, bicie go lub zabicie, to wszystko jest CZYNIENIE KRZYWDY DRUGIEJ OSOBIE, A WIĘC AGRESJA.

Pytasz, jak to było u mnie? Zabiłem tysiące ludzi, bo byłem okrutnym człowiekiem. Wtedy myślałam, ze mam luz i przyzwolenie na zabijanie. Dziś nigdy bym już tego nie zrobił i nie mam luzu i przyzwolenia na to.

A w tym wcieleniu, gdy pisałem afki, to też myślałem, ze mam luz i przyzwolenie na krzyk, a zatem na agresję. I dopiero jak mnie kilka razy pod rząd wyrzucono z pracy, otrzezwialem. Dziś wiem, ze nie mam luzu i przyzwolenia, aby na kogoś krzyczeć, bo to jest krzywdzenie innych, a więc agresja.


Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-13, 23:06:28 »
A wiedzę, że ego nie pozwoli Ci się przyznać do tego, że czepnąłeś na wyrost nie doczytawszy dokładnie. To dlatego zacząłeś z innej beczki.


Mariomar

  • Gość
[#]   « 2016-02-13, 22:59:14 »
Czyli nie masz, więc teoretyzujesz.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-13, 22:52:10 »
A ja zapytam:
Mariomar, nigdy nie zdarzyło Ci się krzyknąć? 

Mariomar

  • Gość
[#]   « 2016-02-13, 22:45:23 »
Mateusz,
Jeszcze raz zapytam - masz dzieci?

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-13, 22:43:49 »
Mariomar
Jeszcze raz. Napisałem: "mogę nakrzyczeć - oczywiście chodzi o luz psychiczny" - gdzie tu widzisz praktykowanie krzyku i agresję.
Samo danie SOBIE pozwolenia wcale nie oznacza robienia tego. Do tego napisałem że chodzi o wolność w tej sprawie. Ja mogę krzyczeć, ale nie muszę krzyczeć. Tu chodzi o dystans do samego siebie a nie kurczowe trzymanie sie reguł. Tak właśnie jest, że wielu psychologów nauczy się reguł i w kółko powtarza: nie wolno, bo to agresja. I tak się pilnują i kontrolują, a tu nagle, nieoczekiwanie zdarzy im sie krzyknąć. Nie opanowali się i co wtedy? Katastrofa. To jest przejaw agresji, a co za tym idzie bezradności, a dalej oznacza, nie są dobrymi rodzicami, nie radzą sobie. Do tego trzeba dodać, że takie kontrolowanie się i piętnowanie prowadzi napięć i nerwicy.

Mariomar, nigdy nie zdarzyło Ci się krzyknąć?

Widzę, jak psychologowie bezradnie próbują stosować wyczytanie reguły a efektów nie widać. W każdej szkole jest pedagog, psycholog a uczniowie zachowują się co raz gorzej.
Można nigdy nie krzyknąć i ponieść porażkę w wychowaniu.
Bo w wychowaniu chodzi o ZUPEŁNIE coś innego.
« Ostatnia zmiana: 2016-02-13, 22:50:29 wysłana przez Mateusz »

Mariomar

  • Gość
[#]   « 2016-02-13, 21:53:59 »
Mateusz
Masz dzieci? Bo to, co piszesz o krzyku do dziecka, to AGRESJA. Każdy psycholog Ci to powie.

Muszka
Mój Synek też miał cesarke, a nie jest leniwy, tylko pracowity. Bo to kwestia wychowania. Żona bardzo dużo poswiecala mu cały czas uwagi, i to widzę teraz procentuje.

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-02-13, 21:26:29 »
Póki utożsamiamy się ze skrzywdzeniem, a szczególnie kiedy uważamy, ze zostaliśmy skrzywdzeni w wyjątkwy sposób, tym samym zamykamy się na mozliwość uzdrowienia. Dopiero zaakceptowanie, że inni byli w podobnej sytuacji i że nie jesteśmy jakikmis wyjątkami na skalę kosmiczną, otwiera przed nami możliwośc uzdrowienia!

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-02-13, 21:21:31 »
medżikowsky
Nie rozumiem, czemu dostałeś ostrzeżenie? Może Admin poczuł, że to, o czym piszesz, "krzywdzi" go jako nieuzdrowione dziecko?

Muszka
Kiedyś zamieszkała u mnie lokatorka z 2 dzieci. 4 i 5 lat. No, ale to były dziewczynki. I to moze byc róznica, choć nie musi.
Dziewczynki potrafiły sobie ugotować herbatę, podgrzać mleko, a nawet inne potrawy, łacznie ze zrobieniem jajecznicy. Potrafiły też posprzątać po sobie, umyć naczynia i sztućce. Tylko krojenie chleba im nie wychodziło. Ale to akurat mogła zrobić ich mama, albo ja. Poza tym były wspaniale samodzielne, a mamusia medytowała nad ich szczęściem, zamiast się nimi zajmować, czy nie daj Boże, je niańczyć :)

Inna historia z nimi:
Mama chciała dzieci wychowywać bezstresowo, tylko że one nie mialy najmniejszej ochoty jej się odwdzięczać. Kopaly się, gryzły, targały za włosy, opluwały, szczypały, nawet pod oczami. Raz jedna, raz druga skarżyła. Matka była bezsilna. I tak było kazdego dnia od rana do wieczora.
I teraz napiszę coś, co rozsierdzi toda i innych skrzywdzonych, a nie uzdrowionych.
Poradziłem jej, żeby wzięła kawałek plastykowego węża i obiecała dzieciom, że  jak znów będą sobie robiły krzywdę, to przyleje obu bez pytania, kto zaczął. Zapanowała konsternacja, dzieciaki trwożnie popatrzyły na mamę, czy mówi poważnie i na kawałek węża w jej ręce. Caly dzień był spokój, zgodnie się bawily.
No, ale, jak to dzieci, postanowiły wypróbować stanowczośc mamusi i już następnego dnia zaczłęy sobie wyrzadzać bolesną krzywdę i skarżyć na siebie na wzajem. Wtedy mama spełniła obietnicę, przylała jednej i drugiej i, jak łatwo się domyślać,... "w domu zapanował terror nieolmal jak w obozie dla uchodźców!"?
Nie, to nie ten scenariusz! Zupełnie nie ten.
Dzieci twórczo się bawiły, przy okazji miały mnóstwo świetnych pomysłów, które im wcześniej w ogóle nie wpadły do głowy, gdy były zajete wajemnym krzywdzeniem się.
Jednakże pociąg do zabaw sprawijących ból i cierpienie tkwił w nich nadal. Czasami namawiały mnie, żebym zdjął z szafy kawałek węża i schował go tak, by mama nie znalazła go. Ale nie dawałem się przekupić.
Marzenia jednak się spelniają, a dzieciom dość szybko. Po miesiącu dziewczynki pojechaly na kilka dni do babci. Wróćiły w świetnych nastrojach, bo babcia bezstresowo przyzwoliła im na wzajeme bicie, kopanie, szczypanie, plucie itd.
Tym razem zapanowanie mamy nad szaleństwem dzieci zabrało 3 dni, a ostatniego jednak w ruch poszedł wąż. I znow był spokój aż do kolejnej wizyty u babci. Jednakże po tej wizycie dzieci już wiedziały co je czeka. I szybko wróciły do twórczych zabaw bez krzywdzenia sie.
Straszne, nieprawdaż?

furyah ma rację. :)
Bez przesady i nie obwiniaj się, bo dzieciek to wykorzysta przeciw Tobie!
« Ostatnia zmiana: 2016-02-13, 21:23:34 wysłana przez Leszek.Zadlo »

furyah

  • Wiadomości: 571
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2016-02-13, 20:53:32 »
Muszka, nie musisz być idealną matką. To, że od czasu do czasu krzykniesz na synka to nie koniec świata, najważniejsze że on czuje miłość od Ciebie. Wymagaj stosownie do wieku i dużo chwal:)

medżikowsky

  • Gość
[#]   « 2016-02-13, 19:38:36 »
Dostałem ostrzezenie od Admina, proszę o wsparcie...

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-13, 19:32:57 »
Mateusz

Krzyczenie na innych, w tym na dziecko, to ZACHOWANIE AGRESYWNE! Więc nie powinno mieć miejsca. Bo swoja złość można wyrażać BEZ AGRESJI.

A pod zachowaniami agresyenymi zwyczaj kryje się własna bezradność.

Mariomar, czytaj uważniej.
Cytuj
mogę nakrzyczeć na dziecko, moge od niego wymagać, mogę sie nim nie zajmować - oczywiście chodzi o psychiczny luz,
To jest tak jak z akceptacją.

Nie będą wspominał co ja afirmowałem, żeby kogos nie zbulwersować, ale zadziałało świetnie.

JenKa

  • Wiadomości: 287
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2016-02-13, 17:45:42 »
Muszko, spokojnie dasz radę nauczyć syna wszystkiego, co będzie jemu i tobie w przyszłości potrzebne. Przede wszystkim miej na uwadze,  że dzieci uczą się przez powtarzanie i naśladowanie.  W toksycznych domach istnieje ogromna rozbieżność pomiędzy tym, czego rodzice wymagają i oczekują od dziecka, a tym, co robią sami i dla siebie NAWZAJEM. A dziecko to widzi i - nie robi nic. Bo nie wie, które zachowanie jest właściwe.
Więc najważniejsze,  to pracować nad tym RAZEM z dzieckiem, wymagać,  ale i tłumaczyć,  i rozmawiać.  I nie oczekiwać od dziecka tego, czego nie wymagałabyś od siebie samej. Np zrobienia czegoś co przekraczało by twoje umiejętności,  zdolności lub siły.  A reszta sama się dopasuje :)

tod

  • Wiadomości: 261
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2016-02-13, 17:05:34 »
TAK to prawda, ale staram się i ponoszę konsekwencje swoich działań. Krzyknęłam i już. Stało się. Przeprosiłam syna, powiedziałam,ze to moja wina a on jest niewinny. TO ja jestem odpowiedzialna za to co robię z naszą relacją.
Ja jakbym był rodzicem to też właśnie chciałbym mieć taką postawę. Na pewno popełniałbym masę błędów, ale chciałbym brać za nie wszystkie odpowiedzialność. Jak bym skrzywdził dziecko, to chciałbym je przeprosić.
Nie wiem jak by było w rzeczywistości, czy potrafiłbym się tak zachowywać, ale na pewno bym do tego dążył.


Leszek
To co opisałeś kilka postów niżej o tej matce i 'wałkoniu' którego wychowywała, to przykład niezdrowej relacji rodzicielskiej. To jest przykład nadopiekuńczości. Matka wyręczając swego 'synalka' wyrządzała mu jednocześnie krzywdę, bo nie pozwalała mu na naukę brania odpowiedzialności za siebie.
O czym my mówimy....

muszka91

  • Wiadomości: 668
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-13, 16:12:02 »
ale się dyskusja wywiązała :) jest wiele szkół wychowywania.. mam wiele teorii za sobą, ale jak człowiek jest zaburzony i stara się poradzić sobie sam ze sobą to ciężko wszystko ogarnąć przy dziecku.. ktoś by powiedział trza było wiedzieć z czym się wiąże posiadanie dzieci.. TAK to prawda, ale staram się i ponoszę konsekwencje swoich działań. Krzyknęłam i już. Stało się. Przeprosiłam syna, powiedziałam,ze to moja wina a on jest niewinny. TO ja jestem odpowiedzialna za to co robię z naszą relacją. Na szczęście potrafię przeprosić i pracować nad sobą ,żeby było takich zachowań jak najmniej. To prawda ,ze pod krzykiem jest bezradność, cierpienie . Chodziłam rok ta terapię dla DDA i teraz na pewno jestem lepszą matką niż kiedyś. Być moze jeszcze skorzystam z terapii dla siebie. Całe szczęście ,nie jest jeszcze za poźno by było ok i po wprowadzeniu kilku korekt będzie ok. Mój syn jest dzieckiem z cesarki wiec ma wzorzec - kto inny zrobi to za mnie, czeka aż ktoś za niego wykona robotę. Przez kanał nie musiał się przeciskać. U mnie w domu obowiązki były narzucane siłowo- stąd nie dość dobrze mi się kojarzą. Ale wszystko koło siebie umiem ogarnąć. Sama się garnę do prac domowych itp. Muszę to przemysleć jak w sposob pozytywny zaszczepić w nim obowiązkowość itp :) ma dopiero 5 lat wiec nie wszystko stracone, pasożyta nie chcę:)