Autor Wątek: Grupa wsparcia dla cierpiących bądź skrzywdzonych  (Przeczytany 11229 razy)

jaskier

  • Wiadomości: 908
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2016-02-16, 18:32:22 »
"Generalnie ten system wychwawczy, oparty na demonstracji siły i przewagi, działał dobrze i skutecznie. Znalazł się tylko jeden wiecznie skrzywdzony, który walczył o swoje prawa i przez kilka lat niczego nie wywalczył. Kiedy skończył szkołę, od razu wstąpił do Solidarności, gdze awansował w strukturach miejskich, a potem nawet powiatowych. Jednak, kiedy wreszcie się na nim poznali, pozostał z niczym, a pracować mu się nie chciało. Już nikt nie potrzebował jego buntu i skrzywdzenia i nikt więcej nie chciał mu za to płacić! "

A co zrobić żeby chciało mi się pracować?

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-02-16, 15:52:34 »
Dochodzą mnie słuchy, że we współczesnej szkole to nauczyciele są poddawani procesowi wychowania przez uczniów i ich rodziców!
No i ma to przełożenie na atmosferę na Forum :(

Tess

  • Wiadomości: 2 607
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-16, 15:24:44 »
Leszek
Myślę, że w dzisiejszej szkole też byś sobie świetnie radził :)

Leszek
Uczniowie wbrew pozorom chcą silnej osobowości, tak naprawdę chcą, żeby ich zmotywować, zmobilizować i wymagać.
Zdają sobie sprawę, że sa leniwi i często im się nie chce, ale też wiedzą, że przydałoby się nauczyć np. tego j. angielskiego, i wtedy zdają się mówić: nauczycielu, pogoń mnie do nauki, bo samemu mi się nie chce.


Agreed ;))

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-02-16, 15:14:57 »
JanKa
Tatuś, jako osobnik niedoskonały, został przegoniony.

JenKa

  • Wiadomości: 287
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2016-02-16, 09:31:11 »
Mam pytanie do pana Leszka w związku z tą "najlepszą matką na świecie" (wpis z 13.02) : gdzie był ojciec tego "wałkonia"? Też "umarł sobie" czy tylko "nie wytrzymał"? Bo z powodu braku opisu tego elementu cała ta historia wydaje mi się dość niespójna :(

Frisky

  • Wiadomości: 5 792
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-15, 19:33:02 »
wspierające rady poety z drugiego końca świata:
"Moje małe dziecko - biegaj i baw się! Nie jest dobrym pozostawać bezczynnym i leniwym na tym świecie. Ciało zawsze powinno być zajęte, ale umysł powinien być spokojny. Moje maleństwo! Najlepiej jest zawsze bawić się wspólnie z innymi dziećmi. Nie wykluczaj nikogo i nie faworyzuj wybranych przyjaciół. Nie krzycz i nie  bądź agresywne wobec innych dzieci. Bądź jak mały wróbelek latający dookoła. Zadawaj się ze wszystkimi ptaszkami. Inne dzieci są jak kolorowe ptaki różnych rodzajów. Każde dziecko ma swoją własną osobowość. Bądź przyjacielskie wobec nich. Wspólnie spożywaj posiłki i baw się z nimi w duchu jedności. Uczyń zasadę harmonii częścią swoich zabaw i działań.
 
Wrona żywi się tym co ukradnie. Nie bierz z niej przykładu, ale miej dla niej miłosierne współczucie. Krowa daje nam mleko, jest dobrym i łagodnym stworzeniem. Pies jest wiernym towarzyszem - zaprzyjaźnia się machając ogonem. Koń ciężko pracuje ciągnąc  wóz, wół pomaga orać pole, a koza wierzy, że zawsze będziesz ją karmić. Bądź uprzejme wobec innych stworzeń i rozwijaj  cechę ufności. Moje maleństwo!  Mam dobrą radę na całe twoje życie. Najlepszym czasem na naukę jest rano , a wieczorem najlepiej jest słuchać piosenek, które przynoszą umysłowi  spokój. Zawsze pamiętaj, że nie powinno się dzielić ludzi na różne poziomy. Prawdziwym grzechem jest mówić, że niektórzy są wyżej, a inni niżej. W oczach Boskości wszyscy są równi. Jednocześnie są tacy, którzy są bardziej dojrzali - są to ludzie którzy stali się ucieleśnieniami najwyższej wiedzy, wykształcenia, prawa i miłości.

Dziecko, potrzebujesz kochać wszystkie żyjące istoty.  Urzeczywistnij w sobie to,  że Bóg w istocie jest Prawdą. Miej silne serce podobne do twardego i doskonałego diamentu. Moje maleństwo, oto jak powinna wyglądać droga twego życia!"
Bharatiyar

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-15, 16:07:11 »
Z cyklu "konsultacje e-mailowe z G.Sz".

Bezradność dziecka (wewnętrznego) należy utulić i wycałować, ono jest bezbronne, natomiast bezradność w obliczu ciężkich spraw, losu, wielkich trudności, choroby i uwiklania to coś cennego, nie każdego na nią stać.

Moc i potega są wywyższane w dzisiejszych czasach.... tak naprawdę, to od bezradności zaczyna się ruch, ku prawdziwej wewnętrznej sile.

Proszę uszanować swoją bezradnosć dobrze? Tę część, która nauczyła Panią pokory, skromności, wyrozumiałości, wrażliwości na innych, taktu.
Na coś to bylo, niech nie pójdzie na marne.

Myślę, że bardzo ważne, że Pani jednak dziala, jak Pani widzi, "działanie obdarowuje".


G.Szatkowska

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-14, 15:01:53 »
Leszek
Myślę, że w dzisiejszej szkole też byś sobie świetnie radził :)

Leszek
Cytuj
Generalnie ten system wychwawczy, oparty na demonstracji siły i przewagi, działał dobrze i skutecznie.

Uczniowie wbrew pozorom chcą silnej osobowości, tak naprawdę chcą, żeby ich zmotywować, zmobilizować i wymagać.
Zdają sobie sprawę, że sa leniwi i często im się nie chce, ale też wiedzą, że przydałoby się nauczyć np. tego j. angielskiego, i wtedy zdają się mówić: nauczycielu, pogoń mnie do nauki, bo samemu mi się nie chce.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-14, 14:28:52 »
Lilliole
O to chodzi: « 2016-02-14, 00:55:09 »

Mariomar
Mówiąc o krzyku wcale nie miałem na myśli, że mam się wyżywać na innych. Proszę nie podkładać własnych skojarzeń i wyobrażeń, bo tak wyjdą z tego zupełnie inne rzeczy, które mi nawet na myśl nie przyszły. Jeżeli w kimś "wolność" wywołuje samowolę i krzywdzenie innych, to niech sobie myśli, mi nic do tego, ale niech nie narzuca innym swoich wyobrażeń.
Natomiast jak ktoś ma z czyms trudności i chce dobrej zmiany, to chodzi na terapię, i to jest słuszne podejście, wręcz naturalne.

Ja nie krzyczę na ludzi, a tym bardziej, żeby się wyżywać czy wyładowywać agresję, frustrację, czy cokolwiek innego. To nie moja bajka. Zdarzało mi sie podnieść głos wtedy, kiedy ktoś ewidentnie mnie atakował lub naruszał moje dobro, i to jeszcze kiedy zwykłe mówienie nie nie docierało do niego.
W dzieciństwie nie miałem jakiś krzyków w domu, choć zdarzały się.
   
A jeśli chodzi o dzieci, to sprawa jest indywidualna. Żeby się nie rozpisywać powiem, że znam dość dojrzałych rodziców, którzy mają trójkę chłopców i każdego traktują zupełnie inaczej, i zarówno oni jak i ich pociechy wiedzą o tym. Najstarszy jest taki, że jak by mu cokolwiek popuścić, to by sie trzeba z domu wyprowadzić. Często się zdarza, że go upominają podniesionym głosem. Drugi jest taki spokojny i wrażliwy, że trzeba mówić bardzo spokojnie i zachęcać go żeby zaczął cokolwiek przejawiać. Trzeci z kolei jest niezdecydowany i chciałby, żeby rodzice wszystko zrobili za niego. A rodzice mówią: nie, ty masz wybrać, zadecydować, ty wiesz np. czy ci sie chce pić czy jeść.
« Ostatnia zmiana: 2016-02-14, 14:39:59 wysłana przez Mateusz »

Mariomar

  • Gość
[#]   « 2016-02-14, 11:52:50 »
Mateusz

I jeszcze jedno.

W dzieciństwie byłem cały czas krzyczany przez ojca.

A i obecnie - niestety - zdarzyło mi się krzyknąć na żonę i synka, co potem zalowalem. Zwłaszcza jak po chwili synek przynosił mi liscik, w którym prosił, abym go przeprosił.

Obecnie chodzę na terapię do psychologa do ośrodka leczenia przemocy w rodzinie. Nigdy nikogo nie bilem, ale ze strachu zacząłem się robić agresywny w stosunku do najbliższych. Niestety, zacząłem iść w ślady ojca.

Teraz już jest o wiele lepiej. Mam oparcie w poradni, a i w rodzinie jestem już lepszy. Dlatego trochę wiem o agresji, jak, nie nazwana, jest powszechna.

Mariomar

  • Gość
[#]   « 2016-02-14, 11:34:36 »
Rozumiem, ze moi przedmowcy (oprocz Muszki) nie mają WŁASNYCH dzieci, więc teoretyzuja na podstawie cudzych doświadczeń.

Michał
Rozumiem że masz przyzwolenie i luz, by krzyknac na SŁABSZEGO OD SIEBIE - na małe i bezbronne dziecko, na slabsza od siebie żonę. I oczywiście nie jest to agresja z Twojej strony.

To zapytam tak: czy masz dalej w sobie ten luz i przyzwolenie w sobie, aby głośno krzyknąć na Golote lub Darka Michalczewskiego? Oczywiście w ich obecności!

Myślę, ze nie, bo nawet gdy Twoim zdaniem krzyk ten nie będzie agresją, zapewniam Cię, ze wyżej wymienione dwie osoby odbiorą Twój krzyk jako przejaw agresji i spuszcza Ci taki wpier...ol, ze się nie popamietasz.

Więc jeszcze raz zapytam, masz luz i przyzwolenie na krzykniecie na osobę WIELE RAZY SILNIEJSZA FIZYCZNIE od Ciebie, czy tylko na SŁABSZĄ, KTÓRA CI KRZYWDY W ZAMUAN NIE ZROBI?

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-14, 08:19:24 »
Moja znajoma postanowiła być najlepszą matką na świecie. Chuchała i dmuchała na swojego jedynaka. Wszystko mu podstawiała pod nos. Wyręczała w trudniejszych sprawach, byle tylko synalek był szczęśliwy i wychowywał sie bezstresowo. I trwało to przez 12 lat. Po tym czasie zaniemogła i nawet nie potrafiła się ruszyć z łóżka. I wtedy do akcji wkroczył skrzywdzony sytuacją, zaniedbany przez cały dzień synuś. Odezwał się w ten deseń:
MATAKA! Co ty sobie k..a myślsz? Mnie się chce jeść, a ty się k...a wylegujesz w łóżku?
Znajoma  poczuła się winna, ale... i tak ruszyć się z łóżka nie mogłą, bo ciało odmówilo posłuszeństwa.
Kto tu kogo skrzywdził? I w jaki sposob?
Dziś wałkoń na pewno czuje się jeszcze bardziej skrzywdzony bo mamusia nie wytrzymala i umarła sobie!

Moim zdaniem w tej historii matka skrzywdziła dziecko. To nie było żadne bezstresowe wychowanie. Matka realizowała program bycia najlepsza matką na świecie (oczywiście w jej mniemaniu) przypuszczalnie bez specjalnego dbania o to co dziecko tak naprawdę potrzebuje.
Jeżeli matka nie pozwala dziecku na aktywność, na rozwój tylko wszystko podsuwa mu pod nos to jest wychowanie bardzo agresywne a nie bezstresowe. Powiedziałabym wręcz ubezwłasnowolnianie. Uzależnianie od siebie dziecka. To mi przypomina chów zwierząt.
Bo jedną z ról rodziców jest nauczenie dziecka samodzielności i radzenia sobie w zyciu dorosłym.
Rodzic nie jest po to, żeby obsługwac dziecko (chyba że to niemowlak), ale żeby go wspierać w rozwoju. Nauczyc jak w życiu doroslym samemu zaspokając swoje potrzeby. (w tym robic sobie kanapki, sprzątać po sobie, współpracowac z innymi)
Ta matka niczego go nie nauczyła, więc mówienie o sobie, że była najlepszą matką na świecie było zwyczajnym kłamstwem i manipulacją.

Rozwój tego chłopaka został agresywnie zatrzymany i jeszcze zostało mu wmówione, że tak miał cudownie. Agresja nie bierze sie znikąd.
Ta historia jest naprawdę straszna. Matka uzależniła od siebie dziecko i zostawiła bezradnego 12-latka. Matka "nie wytrzymała i umarła sobie"?Tylko czego nie wytrzymała? Kto jej kazał sie tak zajeżdżać i udowadniać, że jest niezastąpiona? 
I po co to tak naprawdę robiła? Dla dziecka czy dla siebie?


Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2016-02-14, 04:39:53 »
W czasach, gdy pracowałem w szkole, wolno było krzyczeć na dzieci i młodzież. Nie wolno było bić.
Czasami, jak uczniowie coś zbroili, to trzeba było z nimi ostro pogadać. Byli z takich rodzin, gdzie przemoc była obecna na codzień i w kórych lekceważyło się "mięczaków", który nie potrafili okazać agresji, czy słabości. 1/3 z nich miła nadzór kuratorski.
Tak więc, zdarzało mi się wezwać ucznia do pokoju wychowawców i tam nakrzyczeć na niego. On rozumiał wtedy, że uczynił źle i przepraszał. Kiedy już uczeń przeprosił i potwierdził, że nie będzie więcej tak czynił, udając gniew wyrzucałem go z pokoju wychowawców i śmialem się z wrazenia, jakie zrobiłem na nim. Zazwyczaj więcej nie powtarzał nieodpowiedniego zachowania. Uczniowie, których okrzyczałem, nie czuli się skrzywdzeni, nie unikali mnie, nie okazywali lekceważenia, czy złości. Szanowali! Częśto w wyniku takiego podejścia przychodzili pytać o radę i mieli zaufanie.
Jak pisałem, uczniowie lekceważyli mięczaków.
Mieliśmy w szkole nauczycielkę, kobietę niziutką i wydawałoby się bezradną. Jej wychowankowie kpili sobie z niej, również z tego, że opowiadała o swej pasji - wycieczkach rowerowych. ALe tylko do czasu. Wybraliśmy się z jej klasą na wycieczkę w góry. I tam, bez agresji, dostali lekcję wychowania i szacunku dla wychowawczyni. Przegonliśmy ich po dzikich górach. Po wycieczce zupełnie zmienili zdanie o wychowawczyni, bo ona przez cały czas miała świetną kondycję, a oni wymiękali (do czego żaden przed kobietą by się nie przyznał!). Od tego czasu już nikt się z niej nie śmiał.
Generalnie ten system wychwawczy, oparty na demonstracji siły i przewagi, działał dobrze i skutecznie. Znalazł się tylko jeden wiecznie skrzywdzony, który walczył o swoje prawa i przez kilka lat niczego nie wywalczył. Kiedy skończył szkołę, od razu wstąpił do Solidarności, gdze awansował w strukturach miejskich, a potem nawet powiatowych. Jednak, kiedy wreszcie się na nim poznali, pozostał z niczym, a pracować mu się nie chciało. Już nikt nie potrzebował jego buntu i skrzywdzenia i nikt więcej nie chciał mu za to płacić!
W tamtych czasach błędów i wypaczeń wychowawczych nie bylo w modzie bezstresowe rzucanie prezerwatywami na lekcjach religii. Nie było też takich przypadków, żeby uczniowie wkładali kosz na śmieci na głowę nauczyciela, czy zmywali mu łeb w muszli klozetowej.
W stanie wojennym, kiedy kilku uzniów naćpało się butaprenem i stawiało wychowawcom, po zdemolowaniu pokoju, wezwano ZOMO. W koszarach dostali tak fachowy wpieprz, że nawet śladów nie było widać, ale długo bolało. Więcej takich wybryków nie było.
Poza wszystkim, uczniowie tej szkoły mieli jedną zalete, której brak rozwojowcom. Kiedy zrobili cos głupiego, przyznawali się, że to było głupie. I korona im z głowy nie spdała.

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-14, 00:55:09 »
Napisałem: "mogę nakrzyczeć - oczywiście chodzi o luz psychiczny" - gdzie tu widzisz praktykowanie krzyku i agresję.
Samo danie SOBIE pozwolenia wcale nie oznacza robienia tego. Do tego napisałem że chodzi o wolność w tej sprawie. Ja mogę krzyczeć, ale nie muszę krzyczeć. Tu chodzi o dystans do samego siebie a nie kurczowe trzymanie sie reguł.

Ja to tak rozumiem, że chodzi o wolny wybór. I o to, żeby się nie biczować, gdy zdarzy nam się zachowanie, którego sami nie akceptujemy. Bo samobiczowanie i poczucie winy nie prowadzi do naprawienia krzywd. Często prowadzi do zaprzeczania faktom i wypierania tego, że się coś zrobiło. Więc zamiast sie samobiczować lepiej przeprosić za to co się zrobiło i popracować nad swoja agresją.

No i za każdym wkodowanym zakazem jest silny lęk. I często jest właśnie tak, że ten lęk przed zrobieniem czegoś prowadzi do kreacji tego czego się boimy. Bo się na tym koncentrujemy i poświęcamy temu uwagę i energię.










Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2016-02-13, 23:54:14 »
Mariomar
Jeśli czegoś nie robię to co w tym złego. Jeśli nie krzyczę to co jest nie w porządku.
Co do tego, że krzyknięcie to agresja - owszem tak może być, ale nie musi. Jeśli dziecko pakuje rękę w ogień, to odruchowo rodzic krzyknie, czasem nawet nie ma chwili na co innego. I tak jest w innych sprawach. Dla dobra dziecka trzeba krzyknąć, żeby przestrzec, żeby ochronić. Ono doskonale wyczuwa o co chodzi w krzyku, że to jest zagrożenie, że takie postępowanie jest niewłaściwe, że rodzic podniesionym głosem chce przemówić, żeby go dobrze wychować.
Znałem takiego nauczyciela, którego nikt nie lubił, on nigdy nie krzyczał. Nie robił nic złego, i nie zmuszał też do niczego. Niewiele ich nauczył i nie wychował, robili to inni nauczyciele.

Potem:
Cytuj
Masz przyzwolenie na krzykniecie na inną osobę, a to już agresja, ale nie robisz tego.

Czy w takim razie masz przyzwolenie na pobicie kogoś czy zabicie kogoś, bo to też jest agresja? Bo ja nie mam.

W ten sposób to możemy na wszystko rozciągnąć. Noo jest przeciez różnica między krzyknięciem a morderstwem.

Ale nie oceniam, nie przekonuję, można też tak, można inaczej, jak służy...
Przecież sie uzdrawiamy, nie tylko Tobie, bo mi również sporo powychodziło.

Ps. Mariomar, ja doceniam jak wiele osiągnąłeś i szczerze gratuluję. Cieszę się że Ci się ładnie uzdrawia i życzę dalszych sukcesów.
« Ostatnia zmiana: 2016-02-13, 23:59:22 wysłana przez Mateusz »