A gdyby wszystkie kobiety trzeba było pytać o zgodę, to ludzkości groziłaby depopulacja, NWO, i upadek świata, jaki znamy.
Na szczęście (?), ludzie wciąż mnożo się jak króliki, ale głównie dzikie ludy, bo już ludy bardziej cywilizowane mniej są chętne do rozmnażania. Często trąbi się o ujemnych przyrostach naturalnych w bogatych społeczeństwach, ale (moim zdaniem) przyczyna zjawiska leży nie w ich zasobności, lecz w tamtejszych normach kulturowych, a konkretnie w równouprawnieniu kobiet. Bo średnia dzietność kobiety jest funkcją statusu kobiet w danej społeczności, i ta zależność jest prosta: im kobiety mają niższy status, tym bardziej ludzie się mnożo. I tym bujniejsze wyrastajo im wąsy.