Szkoda Semiry, bo widzę, że ma podobny spadek po psychiatrykach jak ja czy Inga. Więc ciężkie rzeczy. Ja też byłem kiedyś agresywny i chamski, wykłucałem się z ludźmi, żeby zawsze mieć rację. Każda osoba, gdy myślała inaczej, to była dla mnei zagrożeniem, a więc moim wrogiem.
Teraz przeszła mi ochota na coś takiego. Owszem, nie raz pojawi mi się taki mocny wkurw na kogoś, ale juz nie w takim stopniu i nie w takiej ilości, jak kiedyś. Po kopniakach od życia zrozumiałem, że taką drogą nigdzie nei zajdę, nikt mnie nie będzie lubił, będe samotny pośród tłumu, a ja tak już nie chcę. Bo, co tu ukrywać, pomoc idzie od ludzi, a jak się od nich odetnę, to jak mi Bóg pomoże, skoro on pomaga w większości przez ludzi? To se na da!
Życzę Ci, Semira, żebyś doszła (kiedyś) do podobnych wniosków. Bo nie da się żyć na planecie Ziemia, walcząc ze wszystkimi i wojując z nimi. Przerabiałem to setki wcieleń i do nieczego mnie to nie doprowadziło. A wręcz, to ja mam teraz problemy z sobą i z ludźmi, a ludzie - mają się dobrze, bo nie stracili wiele na moich walkach.