Grażyna Anna
Możliwe:)))
Ale to przeszłam w takim razie z totalnej skrajności w inną:P
Ale nie czuję bym się chciała jakoś odgrywać czy coś za stare niespełnienia, ale właśnie czuje silne odpychanie od związku, oraz partnera. I teraz jak w to wchodzę
to wydaje mi się że to była zawsze od kiedy pamiętam, ale głęboko, bo bardziej po wierzchu było silne niespełnienie i tęsknota. Tylko, że teraz już pouzdrawiałam te
karmiczne związki na tyle , że już nie tęsknie i akceptuję drogę jaką wybrały te moje aniołki.
Wyszła ze mnie taka "zosia samosia".
Mariusz
spłodzone potomstwo już mam;) a gdybym chciała kolejne( choć nie sądzę) to byłabym bardziej skłonna adoptować niż "dawać życie", za pomocą mojego ciała;)
mam silną potrzebę by zajmować się sobą, a do tego partner mi nie potrzebny, nie wiem realnie co miałabym z nim robić? seks też mi się wydaje nudny, nawet jeśli z kimś
harmonijnym, bo ile można w kółko to samo. Przyjemne owszem, ale nudzi się jak ulubiony baton po pewnym czasie:P
I zauważyłam, że od długiego czasu wybieram takie przyjemności, których nie będę robić z partnerem, a nawet gdybym mogła to czy ta przyjemność będzie większa niż gdybym to zrobiła np z siostrą do towarzystwa?
Zabawny etap, kiedyś związek był mi potrzebny do szczęścia, a teraz nauczyłam się tak zaspokajać swoje potrzeby, albo ich nie mam, że związek wydaje się zbędny.
Taką czuję trochę dezorientację w tym temacie.
Ogólnie, myślę że chodzi też o temat uzależnienia. Kiedyś czułam się uzależniona od związku, partnera: od wsparcia, akceptacji, miłości, wspólnej zabawy,
towarzystwa, i wiele innych. I było mi samej bardzo źle. Jednocześnie bardzo się emocjonalnie szarpałam i ciągle bałam się utraty partnera, jako źródła tego wszystkiego.
Teraz to odpadło, ale związek przestał mieć sens. Skoro i tak wszystko sama sobie daje.