Autor Wątek: Z kimś a samemu  (Przeczytany 10505 razy)

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2014-10-13, 11:39:42 »
jedyną rzecz jaką daje związek, a której nie można osiągnąć inaczej to możliwość spłodzenia potomstwa :-)

chociaż przez większość czasu może być tak, że związek jest w stanie dać więcej przyjemności niż życie samodzielnie - to ze względu na indywidualną karmę związaną z otwartością na przyjemność tu i teraz

Ja też tak czuję jak laka że przebywanie w związku może się wiązać ze zgiłymi kompromisami, bo czas jaki inwestujemy w relację z partnerem to jednocześnie może być czas, któego nie wykorzystujemy dla rozwoju.

Natomiast "niechęć do związku" to jeszcze karma :-)

Grażyna Anna

  • Gość
[#]   « 2014-10-13, 11:29:45 »
Ciekawy temat, wchodzę na forum z myślą napisania posta o związkach, a tu nowy wątek który pasuje idealnie;)

Dużo bardzo czasu w trakcie swojego rozwoju poświęcałam uzdrawianiu związków. Od początku tworzenie spełnionego (?) związku było dla mnie zawsze najważniejszą
sprawą. Bardzo tego pragnęłam i tęskniłam. Ostatnio doszłam do takiego momentu, że za niczym już nie tęsknie w związku partnerskim, niczego nie potrzebuje.
A właściwie czuje, że związek z partnerem nie ma mi nic do zaoferowania, a wręcz przeszkadza w robieniu różnych rzeczy, które jednak robię sama i nie widzę obecnie
miejsca, czasu w moim życiu dla jakiegokolwiek partnera. Mam wręcz wrażenie, że związek będzie mnie rozpraszał i mi przeszkadzał, bo ja chcę się zająć sama sobą.
Czuję totalną niechęć do związku i wszystkiego co z nim związane.
Zastanawiam się czy to jakieś kolejne wywałki, czy faktycznie temat się doszczętnie u mnie wypalił.

Moim zdaniem Laka, to wywałki.
Przejście z jednej skrajności w drugą.

Stan oczyszczenia będzie wtedy gdy będziesz się dobrze czuła bez względu czy jesteś w związku czy nie. A jak będziesz w związku to będzie cię on wspierał a nie przeszkadzał :)

Laka

  • Wiadomości: 2 310
  • Płeć: Kobieta
    • BlueFaerie
  • Andżelika Sobczak, sesje regresingu, wypalanie węzłów karmicznych, masaże Lomi Lomi
  • Status: Uzdrowiciel
[#]   « 2014-10-13, 11:19:27 »
Ciekawy temat, wchodzę na forum z myślą napisania posta o związkach, a tu nowy wątek który pasuje idealnie;)

Dużo bardzo czasu w trakcie swojego rozwoju poświęcałam uzdrawianiu związków. Od początku tworzenie spełnionego (?) związku było dla mnie zawsze najważniejszą
sprawą. Bardzo tego pragnęłam i tęskniłam. Ostatnio doszłam do takiego momentu, że za niczym już nie tęsknie w związku partnerskim, niczego nie potrzebuje.
A właściwie czuje, że związek z partnerem nie ma mi nic do zaoferowania, a wręcz przeszkadza w robieniu różnych rzeczy, które jednak robię sama i nie widzę obecnie
miejsca, czasu w moim życiu dla jakiegokolwiek partnera. Mam wręcz wrażenie, że związek będzie mnie rozpraszał i mi przeszkadzał, bo ja chcę się zająć sama sobą.
Czuję totalną niechęć do związku i wszystkiego co z nim związane.
Zastanawiam się czy to jakieś kolejne wywałki, czy faktycznie temat się doszczętnie u mnie wypalił.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-10-12, 22:17:01 »
Ostatnio mnie "prześladuje" temat miłości do siebie. Jak człowiek kocha sam siebie, to nie ma potrzeby ściągać na siebie skutków karmy.

Najtrudniej jest nauczyc sie kochac samego siebie bedac wychowanym w spoleczenstwie, ktore za jedyny wlasciwy rodzaj milosci uwaza milosc warunkowa tj. oparta na zasadzie ,,jesli Ty bedziesz wystarczajaco dobry/dobra dla mnie (w podtekscie prezentowal/a takie a nie inne wartosci), wtedy i ja Ciebie pokocham".

Co z tego wychodzi wyjasniac nie trzeba. Pranie mozgu, jakie przechodzi czlowiek za mlodu poddawany niemal codziennie tego typu indoktrynacji, poczawszy od domu rodzinnego a na szkole (i nawet pozniej) skonczywszy, pozniej ma spore problemy z pokochaniem samego siebie w sposob bezwarunkowy, poniewaz jego podswiadomosc jak komputer ma wklepane, ze aby byc kochanym (a co za tym idzie docenionym), trzeba prezentowac okreslony zespol cech. Coz za ironia, ze przewaznie owe cechy sa dla takiej osoby prawie zawsze obce, nieodpowiadajace prawdziwej naturze danego czlowieka. A stad juz blisko do zatracenia poczucia, kim naprawde sie jest i jak mozna sobie dawac milosc i byc szczesliwym. Bo jak mozna byc szczesliwym nie uszczesliwiajac innych...ot cala prawda o milosci.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-10-12, 21:57:38 »
Zed, taka postawa nazywa się neurotyzmem, polskie społeczeństwo jest bardzo neurotyczne.

Mam wrażenie, że jak się naprawdę kocha siebie, to i karma idzie się kochać..;)
Niech mnie ktoś mądrzejszy poprawi, jeśli się mylę.

Nie wiem, czy to neurotyzm czy nie ale jedno wiem na pewno: na tle spolecznosci europejskich wypadamy bardzo salbo pod wzgledem akceptacji innosci czy tolerancji szeroko rozumianej. Mozna miec duzo do zarzucenia przecietnemu Niemcowi, Anglikowi czy Francuzowi ale przysiegam ze spotykajac tych ludzi nigdy ale to nigdy nie odczulem tego specyficznego klimatu odrzucenia wylacznie z powodu swojej indywidualnosci, wrecz przeciwnie, wydawalo mi sie ze dla tamtych osob jest ona wrecz atutem i czyms co czyni czlowieka kims ciekawym.

furyah

  • Wiadomości: 571
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-10-12, 21:02:01 »
Ostatnio mnie "prześladuje" temat miłości do siebie. Jak człowiek kocha sam siebie, to nie ma potrzeby ściągać na siebie skutków karmy.

Karina

  • Wiadomości: 3 331
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-10-12, 20:28:35 »
furyah

bardzo dobre okreslenie - karma idzie sie kochac sama z sobą :)) gdy sie podwyższaja wibracje i miłość zaczyna robić swoje :)

furyah

  • Wiadomości: 571
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-10-12, 17:06:52 »
Zed, taka postawa nazywa się neurotyzmem, polskie społeczeństwo jest bardzo neurotyczne.

Mam wrażenie, że jak się naprawdę kocha siebie, to i karma idzie się kochać..;)
Niech mnie ktoś mądrzejszy poprawi, jeśli się mylę.

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-10-12, 16:15:08 »
Dzięki za wstawke, jest z nim jeszcze sporo ciekawych filmów na YT.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-10-12, 15:16:01 »
Zajebiste!

Ja odczuwam tylko cos takiego, ze w polskim spoleczenstwie to moze dawac bardzo mocne efetky ktore mozna interpetowac jako odrzucenie czy nawet spoleczna nagane; polskie spoleczenstwo jest pelne roznego rodzaju nakazow, zakazow (wlasciwie jakie nie jest) ale ponadto u nas maksymalnie zle traktuje sie osoby krtore robia cos wylacznie dla siebie (bo odczytywane jest to jako egoizm). Ale ja mam chyba coraz bardziej na to wyjebane mowiac szczerze.

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2014-10-12, 14:38:08 »
SUPER! To trzeba zrozumieć i zaakceptować, wprowadzić w życie.
Sam bym to samo poradził :)
Benjamin Smythe Przyciąganie niesatysfakcjonujących związków PL
http://www.youtube.com/watch?v=JX7ZgnJlsfs&feature=share

Doktor-X

  • Wiadomości: 2 140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2014-10-03, 22:03:32 »

Atlanta

  • Wiadomości: 1 407
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-10-02, 18:22:19 »
Jak sie jest samemu to nie mozna spac w lyzeczke

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2014-05-26, 10:03:00 »
Bardzo fajny tekst.
16 rzeczy, których nie wiedziałem o małżeństwie, zanim je zawarłem
http://mateuszgrzesiak.natemat.pl/103593,16-rzeczy-ktorych-nie-wiedzialem-o-malzenstwie-zanim-je-zawarlem

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-11-23, 14:16:45 »
Widzę że jest wątek o czyms co ostatnioo chciałem napisać.

Przed rozwojem miałem tak, że osoby z którymi czułem bliskość mogłem na palcach zliczyć. Z tego powodu czułem sie samotny, bo od takich osób często dzieliły mnie spore odległości. Tak było również w szkole. Jakby na potwierdzenie tego słyszałem jak pani psycholog mówiła, że to są takie osoby, które czasem latami szukają bliskiej osoby, ale jak już znajdą to dopasowanie w takiej relacji czy to przyjacielskiej, czy partnerskiej jest bardzo głębokie, to jakby bratnia dusza, z którą już się jest na całe lata. Co innego osoby bardzo towarzyskie i aktywne, które zawierają mnóstwo różnych relacji, ale one są płytkie a brak im głębszych.
Przez pewien czas w rozwoju duchowym też miałem poczucie, że niewiele osób ze mną harmonizuje. Do tego łatwo takie osoby potrafiłem "zdiagnozować".
W miarę rozwoju czuję pewne zmiany, które zdają się to podważać. Już tak łatwo nie dostrzegam harmonijnych osób, za to widzę, że wiele osób stało mi sie bliskich, w sensie, że potrafie nawiązać z nimi kontakt, wspólne płaszczyzny i dobrze się przy nich czuję. Oczywiście poza osobami z silnymi szkodliwymi wzorcami. Ale w relacji z nimi przyczyną są właśnie te wzorce.

Do tego coś co mnie nie raz zdziwiło, to spotkanie z osobami, które kiedyś zdiagnozowałem jako bardzo harmonijne. Jakby przestały ze mną rezonować. Co więcej nawet nie mam z nimi o czym rozmawiać. Te osoby jakby były dla mnie właściwe na tamten poziom. Czasem odnoszę wrażenie harmonia z innymi też się zmienia. Zmieniają się nasze wibracje, zmienia się energetyka i osoby z którymi czuliśmy się harmonijnie po jakimś czasie już sie tak nie czujemy.
Pewnie że rodzaje harmonii są bardzo różne. Czasem czuje się taką harmonię do kogoś, i co z tego, jeśli ta osoba jest - mówiąc z przesadą- jak kłoda i nie potrafi odwzajemnić tej harmonii, nie ma więc rezonansu.
Nie wiem czy tak macie? Nie badałem relacji, to tylko takie moje odczucia ta teraz.
« Ostatnia zmiana: 2013-11-23, 14:19:50 wysłana przez Mateusz »