Może też chodzić o naturalność, spontaniczność z Twojej strony.
Mateusz :-)
Tak.
Minęło kilka dni i w tym czasie odpuściłam chęć "robienia" relacji z córką. To była jakas wywałka. Uświadomiłam sobie, że relacja z moją córka "jest" i tu nie ma nic do kombinowania. Jak zaczynam kombinować to zabieram przestrzeń z tej relacji.
Większość negatywnych emocji mojej córki pokazuje mi moje wyparte.
Zresztą coraz bardziej widzę, że inni ludzie tylko pokazują mi co jest we mnie. Ci , których oceniam negatywnie - pokazują moje wyparcia, a ci wspaniali - pokazują to co akceptuję.
Co ciekawe dość długi skupiałam sie na wyparciach nie zauważając tych pozytywów. I ciągle mi się wydawało, że "jest jeszcze tyle roboty :-)" A przecież większość czasu ludzie są dla mnie mili, uprzejmi, kochani, cudowni.
To samo z relacją z córką. Relacja jest świetna. Tylko ja siedziałam w urojeniach, że ja jestem złą matką, a moja córka niewystarczająco dobrą córką. I to rzeczywiście psuło relację, bo tworzyło dystans.
Życie próbuje nauczyć mnie pokory. I chyba dojrzałam, by wreszcie przyjąć tę lekcję. Pokory rozumianej jako akceptacja siebie, innych, swoich i cudzych ograniczeń, doceniania innych, przyjmowania od świata i innych. Coraz bardziej widzę jak bardzo byłam zamknięta na przyjmowanie. Zwłaszcza w bliskich relacjach.
Matkę sobie taką wybrałam, żeby to co mi daje było nie do przyjęcia dla mnie. Jej wizja świata, lęki, presje. W ten sposób mogłam spokojnie obwiniać. Raz ją, raz siebie.
Gorzej z córką. Bo to co od niej było na znacznie wyższym poziomie świadomości. To jedna z większych lekcji pokory dla mnie. Że moja córka rodząc sie była na znacznie wyższym poziomie świadomości niż ja.
To też lekcja akceptacji ograniczeń. Nie da się przeskoczyć samego siebie. Możemy próbować chronić swoje dzieci przed światem, ale nie możemy ich ochronić przed sobą, swoim syfem, swoimi ograniczeniami.
Ja bardzo się starałam, ale teraz widzę, że to niewykonalne. Generowało to mnóstwo niepotrzebnego poczucia winy. A tak naprawdę, z punktu widzenia Dusz, wszystko było tak jak miało być.