Autor Wątek: Relacje rodziców z dziećmi  (Przeczytany 66704 razy)

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-25, 14:57:10 »
Bo samo brnie pod uwagę czyjegoś zdania nie jest złe, wręcz przeciwnie. Złe jest natomiast zakłamywanie siebie.

Nawet to, że tkwi się cały czas w związku, który nie satysfakcjonuje, bo np. nie jest się jeszcze gotową (z różnych powodów) do tego, żeby odejść, nie jest złe.
Musi być jednak ta szczerość ze sobą i uczciwość, by przyznać się, dlaczego nadal robię coś, co mi się nie podoba, czy jestem tam, gdzie jest mi źle. I to jest dopiero punkt wyjścia do zmiany, warunek konieczny do pozwolenia żeby ta zmiana nadeszła, gdy już będę gotowa ją przyjąć.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-25, 13:48:04 »
Znam osoby, które mają takie analizy wielkiej zgodności związku i męczą się miesiącami lub latami ze sobą w toksycznej relacji, bo coś wyszło w analizie bardzo dobrze. I takie gdzie wyszło słabo w analizie w jakiś obszarach, a okazało się, że jest świetnie i harmonijnie.

Ze mną tak właśnie było. Analiza super hiper, a ja strasznie (!) się męczyłam. Z perspektywy czasu widzę, że ta analiza przyniosła mi więcej szkody niż pożytku. A nawet inaczej - bo widzę, że to o pożytku napisałam pro forma - nie wniosła nic dobrego.
Teraz jestem takiego zdania, że przede wszystkim muszę "słuchać siebie i patrzeć na fakty". Bo to nie było tak, że ja tego nie mogłam zobaczyć. Mogłam, tylko nie chciałam zobaczyć jak jest naprawdę.

Pytanie dlaczego ktoś chce czyjegoś potwierdzenia co ma zrobić w związku, a nie sam podejmuje decyzje. To jest obszar do reflekcji. Czy to temat odpowiedzialności za siebie i jej przerzucania, żeby coś wyprzeć z emocji przy decyzjach o byciu dalej razem lub rozstaniu, czy uzależnienia od innych, czy jeszcze inny do uświadomienia?

Tak, to bardzo ważne pytanie i ważne jest to, żeby sobie na nie uczciwie odpowiedzieć. Po co jest mi potrzebna taka analiza, czy inny rodzaj potwierdzenia, wskazówki. Bo samo brnie pod uwagę czyjegoś zdania nie jest złe, wręcz przeciwnie. Złe jest natomiast zakłamywanie siebie.

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2017-09-25, 12:34:15 »
Uważam, że każda ważną relację warto uzdrawiać. Uzdrawianie relacji to nie dążenie do tego, bo była ta relacja była taka jaką my byśmy chcieli tylko na uzdrowieniu swoich emocji i chciejstw w stosunku to tej osoby.


Zgadzam się z tym o co chodzi w uzdrawianiu.
Uzdrawiać relację można nawet ze zmarłą osobą i ją uzdrowić, więc może nie te metody uzdrawiania lub nie ten obszar jest uzdrawiany w sobie i relacji, jeśli uzdrowienie nie wychodzi.


Można zamówić analizę porównawczą związku i ma to duży sens w przypadku związków partnerskich, w których można wyjść jak nie pasuje.
To akurat jest wątek o relacjach rodziców i dzieci.

Wyjście ze związku z nieletnim dzieckiem na podstawie analizy związku, to raczej do uzdrowienia by był pomysł.
Robienie analizy z dzieckiem, zamiast terapii, gdzie dostaje się gotowe narzędzia do pracy nad relacją, to też by był do uzdrowienia pomysł.

Znam osoby, które mają takie analizy wielkiej zgodności związku i męczą się miesiącami lub latami ze sobą w toksycznej relacji, bo coś wyszło w analizie bardzo dobrze. I takie gdzie wyszło słabo w analizie w jakiś obszarach, a okazało się, że jest świetnie i harmonijnie. Wróżki też się mylą i zawsze na końcu lepiej słuchać siebie i patrzeć na fakty.
Pytanie dlaczego ktoś chce czyjegoś potwierdzenia co ma zrobić w związku, a nie sam podejmuje decyzje. To jest obszar do reflekcji. Czy to temat odpowiedzialności za siebie i jej przerzucania, żeby coś wyprzeć z emocji przy decyzjach o byciu dalej razem lub rozstaniu, czy uzależnienia od innych, czy jeszcze inny do uświadomienia?
Ważne, żeby patrzeć na związek tu i teraz i odróżnić to od projekcji z przeszłości, idealizowania, czy negowania, na uczucia, na wzajemną chemię, intencje, komunikację, co się wnosi w związek wzajemnie, wspólne wartości i cele.

Z dziećmi to zupełnie inna historia, bo rola rodzica niesie ze sobą inne odpowiedzialności i przyjemności w relacji.






Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-25, 10:12:15 »
Widzę, jak rozpaczliwie matki usiłują uzdrawiać relacje z dziećmi, a dzieci z matkami. I przez całe lata nic z tego nie wychodzi.
I podobnie bywa między rodzicami a dziećmi.

Uważam, że każda ważną relację warto uzdrawiać. Uzdrawianie relacji to nie dążenie do tego, bo była ta relacja była taka jaką my byśmy chcieli tylko na uzdrowieniu swoich emocji i chciejstw w stosunku to tej osoby.

Moim zdaniem uzdrowioną relację poznamy właśnie po tym, że zaczynamy szanować akceptować wolną wolę tej drugiej osoby i jej ograniczenia.
Uznajemy tę osobę równą sobie niezależnie czy to jest dziecko czy rodzic.
Uznajemy boskość i mądrość tej osoby (nawet jeżeli ona jej nie przejawia), bo ona tez jest Duszą, i ma swój plan, którego my nie musimy znać.
No i przyjmujemy pełną odpowiedzialność za swoje życie i emocje.

Czasem droga do tego jest długa, czasem bardzo długa i kręta.

Można zamówić analizę porównawczą związku i ma to duży sens w przypadku związków partnerskich, w których można wyjść jak nie pasuje.
To akurat jest wątek o relacjach rodziców i dzieci.


CHCAC UZDRAWIAĆ RELACJE PAMIĘTAJMY, ŻE INNI MAJĄ SWOJĄ WOLNĄ WOLĘ.
Należy ją szanować! To najważniejszy warunek uzdrowienia.

Zgadzam się całkowicie :-)






Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2017-09-25, 00:13:01 »
Widzę, jak rozpaczliwie matki usiłują uzdrawiać relacje z dziećmi, a dzieci z matkami. I przez całe lata nic z tego nie wychodzi.
I podobnie bywa między rodzicami a dziećmi.
Pewien mój znajomy przeżył ekstazę, kiedy po 30 latach uzdrawiania relacji z żoną dostał od niej buziaka! LoL! Co to sie działo. A potem poszedł do wrózki, która mu wyklarowała, że jedyny sposób na uzdrowienie tego związku to rozstanie. Mnie wcześniej nie chciał wierzyć. Co więcej, nawet chciał mi udowodnić, że się pomyliłem.
Ja mam w związku z tym taki pomysł, żeby za 60 zł zamówić sobie analizę porównawczą związku i odpuścić sobie wszelkie próby, kiedy analiza wykazuje zbyt duże róznice.
Alternatywą jest darmowe uzdrawianie na oślep, które całymi latami nie przynosi pozytywnych rezultatów. O nie, przynosi przekonanie, że "coś ze mną nie tak, jeśli nie potrafię uzdrowić".
CHCAC UZDRAWIAĆ RELACJE PAMIĘTAJMY, ŻE INNI MAJĄ SWOJĄ WOLNĄ WOLĘ.
Należy ją szanować! To najważniejszy warunek uzdrowienia.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-24, 20:36:42 »
ontoja :-)
spoko, nie odebrałam twojej  wypowiedzi jako jakiś zarzut personalny,
ja tez uważam, ze w związkach partnerskich powinien być przepływ miłości a nie wymiana handlowa

Przepływ miłości może być w różnych relacjach, nawet w transakcjach handlowych. Może nie zawsze się da. Można płacić za coś i wymieniać sie w miłości, choćby w odrobinie. Jedno nie wyklucza drugiego. 

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-20, 22:41:03 »
Pytałam. Mówi, ze sie boi i wstydzi. I rzeczywiście ja te emocje w niej widzę.
Nie bardzo mogę drążyć głębiej, bo jest duży opór. Mówi, że nie chce się zagłębiać i tyle. Może nie jest gotowa, a może ma taki charakter. Nie lubi drążyć emocji. Nie chce wywierać presji na nią ani tym bardziej na siebie, że ja to muszę teraz rozwiązać.

Aha, o to chodzi. No to jak najbardziej się z Tobą zgadzam, że nie ma co drążyć, ani wywierać presji. W tym kontekście mogę tylko powiedzieć, że znalazłaś świetne rozwiązanie :)

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2017-09-20, 20:26:12 »
ontoja
Zmiana semantyczna z mojej strony, dotyczącej wzajemności , nie była przypadkowa.
Odnosiła się bardziej do znajdowania nowych rozwiązań w opisie Lillione, a nie do intencji jej córki. Intencji nie oceniam.
Akurat mój wpis jest na tyle uniwersalny, że można go odnieść do związku partnerskiego i każdego innego:)

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-20, 19:29:17 »
ontoja :-)
spoko, nie odebrałam twojej  wypowiedzi jako jakiś zarzut personalny,
ja tez uważam, ze w związkach partnerskich powinien być przepływ miłości a nie wymiana handlowa

ontoja

  • Wiadomości: 1 228
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-20, 18:15:48 »
Liliolle
Masz rację.Faktycznie przełożyłem relacje partnerskie na relacje dziecko-rodzic.
Ja potraktowałem Twoją wypowiedz luźno i naszla mnie refleksja o relacji w zwiazkach i w sumie to napisałem o tym.
To fakt , ze rodzic wspiera dziecko wiec inny układ niż w zwiazku partnerskim.
Niby dzieci tez powinny pomagac ale tu faktycznie nie musi byc rownowagi.
Moga sie odwdzieczyc rodzicom na emeryturze.
Wycofuje sie z tych słów.
Sorry.
« Ostatnia zmiana: 2017-09-20, 18:26:52 wysłana przez ontoja »

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-20, 16:48:36 »
Kurcze, no mi właśnie nie rośnie .To fajnie , ze nie dala sie wykorzystac i znalazla wyjscie, jednakze  jesli potrzebny jest handel wymienny a chec odzajemnienia i odwdzieczenia nie wyplywa samoistnie to ja nie widze tu milosci ze strony corki tylko czysty pragmatyzm niestety.O ile z dziecmi taki handel rozumiem o tyle z partnerm jest on dla mnie nie do zaakceptowania.Mamy sie wspierac oboje a nie byc parrnerami handlowymi.To nie miłosc.

Ontoja,
to może nie jest idealne rozwiązanie, ale mnie i tak cieszy. Dla mnie każde przekroczenie wzorców jest sukcesem.
Relacja między partnerami jest troche czyms innym niż z dzieckiem między innymi z racji tego, że tworzą ja ludzie dorośli, zakładamy że dojrzali, no i powiedzmy rozwinięci duchowo. Partnerzy się wspierają, a w relacji z dzieckiem to rodzic wspiera dziecko. Nie ma wzajemności ani takiej równowagi.

W relacji partnerskiej jak coś nie pasuje to zawsze można szukać lepszego dopasowania.


Ja urodziłam córkę jeszcze przez moim świadomym rozwojem zdążyłam zrobić dużo błędów i przekazac niefajnych wzorców. Dlatego nie oczekuję od razu stanu idealnego. Ciesze się z każdego kroku naprzód.
Co do wymiany handlowej to nie zmienia to faktu, że ja kocham córkę, a ona kocha mnie. Może nie taka idealna miłościa jakbys sobie wyobrażał. Ta miłość jest niezależna od naszych zachowań. Ona jest i tyle.

Zresztą - moja córka ma żyłkę handlową. Ona to uwielbia. Lubi się wymieniać, robić coś za coś. Robi to z taką radością :-).
I co mam jej powiedzieć że to nie duchowe? Tępić to?

Lilliole

  • Wiadomości: 1 657
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-20, 16:21:53 »
Lilliole, a zapytałaś ją, dlaczego nie chce sama tego zrobić?
Bo z czegoś to wynika, być może ona w ten sposób manifestuje jakąś nieujawnioną potrzebę, która nie jest zaspokajana i dlatego wyłazi pod płaszczykiem różnych irracjonalnych na pierwszy rzut oka zachowań.
Fajnie jest rozwiązać problem jednorazowo w sposób konstruktywny, ale zrozumienie z czego on wynika (i odpowiednie zadziałanie) pozwala pozbyć się go na zawsze :)

Pytałam. Mówi, ze sie boi i wstydzi. I rzeczywiście ja te emocje w niej widzę.
Nie bardzo mogę drążyć głębiej, bo jest duży opór. Mówi, że nie chce się zagłębiać i tyle. Może nie jest gotowa, a może ma taki charakter. Nie lubi drążyć emocji. Nie chce wywierać presji na nią ani tym bardziej na siebie, że ja to muszę teraz rozwiązać.

ontoja

  • Wiadomości: 1 228
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-20, 14:36:53 »
Lillione
Super, że znalazłaś 3 opcję i przekroczyłaś wzorzec. Wzajemność w dawaniu i dwie strony usatysfakcjonowane, to jest to co daje najwięcej przyjemności w miłości. Serce rośnie:))

Kurcze, no mi właśnie nie rośnie .To fajnie , ze nie dala sie wykorzystac i znalazla wyjscie, jednakze  jesli potrzebny jest handel wymienny a chec odzajemnienia i odwdzieczenia nie wyplywa samoistnie to ja nie widze tu milosci ze strony corki tylko czysty pragmatyzm niestety.O ile z dziecmi taki handel rozumiem o tyle z partnerm jest on dla mnie nie do zaakceptowania.Mamy sie wspierac oboje a nie byc parrnerami handlowymi.To nie miłosc.

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-20, 14:36:22 »

Kiedyś bardzo lubiłam serial CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas. Moją ulubioną postacią był Gil Grissom, ekscentryk, który do wielu kwestii podchodził niestandardowo, z wielkim wyczuciem i zrozumieniem. W ogóle bardzo ciekawa postać :)
W jednym z odcinków kryminolodzy dyskutowali, jak zachowaliby się na miejscu sprawców (chodziło o zabicie jednego z niebezpiecznych pasażerów samolotu) i w ogóle jakie zachowanie byłoby na miejscu. Jedni twierdzili, że obowiązkiem człowieka jest obrona siebie, a zwłaszcza swojego dziecka, nawet jeśli wiąże się to z atakiem na innych, inni że takie zachowanie jest niedopuszczalne. Zapytano też Grissoma, a on stwierdził, że takie pytania nie są tutaj istotne. Liczy się to, że gdyby ci pasażerowie zadaliby sobie choć trochę trudu i zrozumieli sytuację ofiary (był chory i wystarczyło go uspokoić i coś tam mu podać, żeby przestał stanowić zagrożenie), to w ogóle nie doszłoby do tragedii.
Dla mnie wielkie WOW :D

A ja o tym motywie w innym wątku właśnie :} niestandardowo.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-20, 13:31:30 »
Córka nie chciała sama tylko, żebym ja to zrobiła.
(...)
Ale przypomniało mi się, że każdy jest inny i ja nie jestem nią i nie wiem co czuje i nie wiem co jest dla niej trudne a co nie.

Lilliole, a zapytałaś ją, dlaczego nie chce sama tego zrobić?
Bo z czegoś to wynika, być może ona w ten sposób manifestuje jakąś nieujawnioną potrzebę, która nie jest zaspokajana i dlatego wyłazi pod płaszczykiem różnych irracjonalnych na pierwszy rzut oka zachowań.
Fajnie jest rozwiązać problem jednorazowo w sposób konstruktywny, ale zrozumienie z czego on wynika (i odpowiednie zadziałanie) pozwala pozbyć się go na zawsze :)


Kiedyś bardzo lubiłam serial CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas. Moją ulubioną postacią był Gil Grissom, ekscentryk, który do wielu kwestii podchodził niestandardowo, z wielkim wyczuciem i zrozumieniem. W ogóle bardzo ciekawa postać :)
W jednym z odcinków kryminolodzy dyskutowali, jak zachowaliby się na miejscu sprawców (chodziło o zabicie jednego z niebezpiecznych pasażerów samolotu) i w ogóle jakie zachowanie byłoby na miejscu. Jedni twierdzili, że obowiązkiem człowieka jest obrona siebie, a zwłaszcza swojego dziecka, nawet jeśli wiąże się to z atakiem na innych, inni że takie zachowanie jest niedopuszczalne. Zapytano też Grissoma, a on stwierdził, że takie pytania nie są tutaj istotne. Liczy się to, że gdyby ci pasażerowie zadaliby sobie choć trochę trudu i zrozumieli sytuację ofiary (był chory i wystarczyło go uspokoić i coś tam mu podać, żeby przestał stanowić zagrożenie), to w ogóle nie doszłoby do tragedii.
Dla mnie wielkie WOW :D