Autor Wątek: Komunikacja bez przemocy  (Przeczytany 18211 razy)

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-26, 11:13:18 »
RD wg mnie to tak na prawde 'walka' ze swoim cialem tzn odpieranie jego sklonnosci.

Zamiast "ciałem" przeczytałam "cieniem" (zorientowałam się dopiero po wypowiedzi Wikinga na ten temat) i dlatego napisałam to, co napisałam :)
Tak sobie teraz myślę, że pewnie dlatego źle przeczytałam, bo w głowie mi się nie mieściło, że można w ten sposób patrzeć na ciało.
Dla mnie ciało to największy sojusznik na drodze RD. Mój prawdziwy rozwój (w sensie, że zaczęłam wtedy dopiero zdrowieć, zaczęły się rozwiązywać moje problemy i zaczęło mi być lepiej ze sobą) zaczął się w momencie, gdy zaczęłam współpracować z ciałem, słuchać go i traktować bardzo poważnie. No i uznawać za przyjaciela, a nie wroga.
Wiem, o co Wam chodzi z tym mózgiem gadzim itp., ale dla mnie jest to całkowicie obce podejście. A już w ogóle walka z tym, to już dla mnie całkowity kosmos :P

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-26, 11:02:31 »
No właśnie ja o tym nihilizmie, bo to poszerza trochę obszar rozważań, w sensie więcej szczegółów, i różnych takich tam, czasem diabeł tkwi w szczegółach. Chociaż to w zasadzie tak odcinanie się od swoich uczuć, porzucenia siebie itd. Właściwie to to samo, ja jakby rozważam w tym kontekście, bo spotkałem się też z alternatywą, czyli w tłumaczeniu potencjał życia, czy jakoś tak, mówiący że jest sens, jest prawda, i warto do niej dążyć, pomimo tego że życie nie jest doskonałe, czasem się cierpi itd, to nadrzędnie sens czy tam prawda, czy dążenie do prawdy jest warte życia z całością doświadczeń także tych które nam mogą nie odpowiadać. I te rozważania, też trochę przeszły na obszar dziecka, gdzie matka kocha dziecko bo ono reprezentuje nowe życie / ten sens i potencjał, które jest cenne same w sobie i pomimo "problemów". Bo tak logicznie dziecko to przez kilka lat problemy dla matki, nieprzespane noce, trzeba karmić, dziecko rozrabia, płaczę, - ale matka kocha jest bezwarunkowo i pomimo tego wszystko bo dziecko to nowe życie, a życie, istnienie jest nadrzędne i to widać w miłości matki do dziecka. Trochę to słabo tłumaczę, bo rozkminiam te dwa tematy, więc to tak na świeżo coś piszę. Być może tez mącę i plączę z tą miłością matki do dziecka, więc proźba o trochę wyrozumiałości ;)

Wiking,
już wiem, dlaczego wczoraj nie do końca zrozumiałam, co napisałeś.
Nie dlatego, że "słabo" wytłumaczyłeś (bo wyłożyłeś to dostatecznie jasno), czy że było późno, a ja zmęczona, ale dlatego, że się przeciwko temu zbuntowałam.
No więc najpierw się zbuntowałam (na tę abstrakcję konceptu "kochać życie, bo to nowe życie"), a potem pomyślałam sobie, że ma to sens.

A teraz, choć się już nie buntuję przeciwko temu i uznaję to podejście, które opisałeś, to jednak uważam, że jest mi obce, właśnie przez to, że za bardzo abstrakcyjne.
[Choć nie uważam, że to całkiem inne podejście, raczej (znów :) inaczej rozłożone akcenty]
Jak pytam siebie czemu chcę żyć, to przychodzi odpowiedź - bo dążenie do prawdy i sensu jest dla mnie po prostu przyjemne i wciąga niesamowicie :) I jestem skłonna ponosić wszelkie "ciężary" z tym związane.
A czemu matka kocha dziecko? Nie jestem matką, jednak przekładając to na inne relacje: bo przyjemnością jest dla niej obcować z dzieckiem (dawać temu dziecku siebie i brać od niego coś pięknego, czyli po prostu wzajemnie dzielić się radością z przebywania ze sobą i uczenia się od siebie, choć tutaj jeszcze dochodzi element miłości własnej - kocham bo to moje dziecko, no ale to inna kwestia), nawet jeśli musi ponosić też koszty tego (kupy, nieprzespane noce, płacz, itd. itp.).
Tak sobie myślę, że ja po prostu lubię proste, konkretne rozwiązania i pewnie dlatego wybieram takie podejście do tematu :P

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-26, 07:29:49 »


Wiking, szczerze współczuję! <przytula>

< thank you ^^ >

Niepotrzebny epizod, też wpisujący się że uległość, i poddaństwo i podatność. Oczywiście musi istnieć jakieś nadrzędna wartość, sense czy jakieś uniwersalne prawa życia ( które dosyć szybko neutralizują takie akcje ). Więc no cóż."Zapamiętaj lekcję, nie rozczarowanie" jak to się mawia.



Wiesz, rozumiem Cię doskonale, bo ja też to przeżywałam. Teraz po prostu patrzę na to inaczej (bo mam to już za sobą i jestem w stanie inaczej na to spojrzeć), ale to nie znaczy, że Cię nie rozumiem :)

"ale nie ma to znaczenia, ponieważ czuje to co czuje, i zamierzam to czuć, i ufać temu co czuje i widzieć to co widzę"

Tak właśnie ma być! To (co opisujesz) jest dla Ciebie prawdą na ten moment i trzymaj się tego, jeśli tak czujesz, choćby ktoś Ci gadał, że jest odwrotnie :D
I taka postawa prowadzi do uzdrowienia :) Czego Ci z całego serca życzę :)

O matce jeszcze poczytam, bo tak na szybko nie zrozumiałam, a teraz muszę lecieć.
Ciao, ciao :*

thank you ^^ again!.



[ on the nature of daylight ]

https://www.youtube.com/watch?v=Gog1PQ3BGfQ&t=825s



Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-26, 01:50:39 »
I taka postawa prowadzi do uzdrowienia :)

I jeszcze - takie spojrzenie jak Twoje, Wiking,  jest potrzebne do wzbudzenia emocji, które muszą zostać przeżyte, żeby temat został uzdrowiony.

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-26, 00:57:46 »
Tak :(. Piekło jest na poziomie "umysłu/duszy/ducha". Chociaż nie fizycznie, to istnieje, i jest bardzo bardzo realne gdy się go doświadcza. Mnie tam zesłano, za pomocą ataków energetycznych :(, więc trochę tam byłem, tam gdzie jest zimno i szaro. I to w ciągu jednej nocy... no i jakoś tak wyszło że gaja (?) wyciągła mnie też w ciągu jednej nocy, i wszystko znikło. Trochę jak koszmar, który jest bardzo realny gdy się śpi, i całkowicie nierealny gdy jest pobudka. Nie ciekawe doświadczenia, bardzo nie miłe.

Wiking, szczerze współczuję! <przytula>

Moje oburzenie wynika z tego, że miałem szanse doświadczyć, tego podświadomego poziomu, który okazał się całkiem przemyślany, mam na myśli teraz karmiczne zagwostki - gdzie przenoszenie swojego syfu było nadrzędnym/przemyślanym/zaplanowanym celem kogoś - nie efektem ubocznym, powiedzmy rządzy wypartych potrzeb. A ponieważ integrują tą część mnie z tamtego okresu (...) - szkoda gadać, na górkę idzę premedytacja w tym wszystkim - że razem z tą częścią muszę ptsd ogarniać (...). Być może mi wywala z tego, ale nie ma to znaczenia, ponieważ czuje to co czuje, i zamierzam to czuć, i ufać temu co czuje i widzieć to co widzę. Na tą chwilę "podświadomie" - brzmi jak usprawiedliwianie, ja tego nie przyjmuje (w odniesieniu do moich tamtych doświadczeń tego co tam zaszło, i integrowania tamtych części mnie)!

Wiesz, rozumiem Cię doskonale, bo ja też to przeżywałam. Teraz po prostu patrzę na to inaczej (bo mam to już za sobą i jestem w stanie inaczej na to spojrzeć), ale to nie znaczy, że Cię nie rozumiem :)

"ale nie ma to znaczenia, ponieważ czuje to co czuje, i zamierzam to czuć, i ufać temu co czuje i widzieć to co widzę"

Tak właśnie ma być! To (co opisujesz) jest dla Ciebie prawdą na ten moment i trzymaj się tego, jeśli tak czujesz, choćby ktoś Ci gadał, że jest odwrotnie :D
I taka postawa prowadzi do uzdrowienia :) Czego Ci z całego serca życzę :)

O matce jeszcze poczytam, bo tak na szybko nie zrozumiałam, a teraz muszę lecieć.
Ciao, ciao :*

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-26, 00:32:02 »

Problem z ludźmi jest chyba taki, że ewolucyjnie mają w sobie drapieżnika, mają tzw mozg gadzi, ktorego poziomu czasem dzialaja. Mniej swiadomi z zasady tak dzialają, bardziej swiadomi czasem sie zapominaja i gdy ktos widzi ofiare praktycznie nad soba nie panuje i nie potrafi odeprzec pokusy. RD wg mnie to tak na prawde 'walka' ze swoim cialem tzn odpieranie jego sklonnosci.

Właściwie to tak, bo ma się ciało - z wzorcami itd, z przodków na przodków, a tutaj bywało tak że trzeba walczyć lub też "uciekaj albo walcz".
Mnie zastanawiała kwestia gadzich mózgów, zwłaszcza po doświadczeniach z WHH, i w sumie wnioski miałem takie że przy przejawianiu się świadomości, czy tam swojej natury, to jakby ta świadomość rozchodzi się po ciele, i się ciało synchronizuje, i przestaje się być niewolnikiem wzorców gadzich z ciała, wychodzi się poza wzorzec "uciekaj albo walcz". Stąd moim zdaniem wylew chorób cywilizacyjnych, i różnych depresji, bo w pracy odpalają się te wzorce, które są nieadekwatne do sytłacji, i wypalać ciało, w sensie cieżko z pracy spier***, albo walczyć z szefem na pięści - a ciało tak się przygotowuje, w stresie.
Po wypełnieniu świadomością, to się samoistnie przestawia.
W mniejszym stopniu miałem doświadczenia z tym związane, więc tak zakładam że w większej skali działa podobnie. Chyba.


Wiking, ja nie wierzę w piekło, no chyba że piekło chorego umysłu :)
I w tym sensie pedofile żyją w piekle, bo to co oni robią, kiedyś zrobiono im. I tak to się będzie toczyć, jeśli nie uda im się tego jakoś przerwać.

Tak :(. Piekło jest na poziomie "umysłu/duszy/ducha". Chociaż nie fizycznie, to istnieje, i jest bardzo bardzo realne gdy się go doświadcza. Mnie tam zesłano, za pomocą ataków energetycznych :(, więc trochę tam byłem, tam gdzie jest zimno i szaro. I to w ciągu jednej nocy... no i jakoś tak wyszło że gaja (?) wyciągła mnie też w ciągu jednej nocy, i wszystko znikło. Trochę jak koszmar, który jest bardzo realny gdy się śpi, i całkowicie nierealny gdy jest pobudka. Nie ciekawe doświadczenia, bardzo nie miłe.


Rozumie, że może Cię oburzać, że pojęcie przenoszenia jest za słabe na ten rodzaj zbrodni, ale to się nie wyklucza (przenoszenie i planowanie, czy ukrywanie). Po prostu te sprawy zachodzą na różnych poziomach umysłu. Na poziomie podświadomym możemy mówić o przenoszeniu, a planowanie, ukrywanie i wybór to już świadomy umysł.

Moje oburzenie wynika z tego, że miałem szanse doświadczyć, tego podświadomego poziomu, który okazał się całkiem przemyślany, mam na myśli teraz karmiczne zagwostki - gdzie przenoszenie swojego syfu było nadrzędnym/przemyślanym/zaplanowanym celem kogoś - nie efektem ubocznym, powiedzmy rządzy wypartych potrzeb. A ponieważ integrują tą część mnie z tamtego okresu (...) - szkoda gadać, na górkę idzę premedytacja w tym wszystkim - że razem z tą częścią muszę ptsd ogarniać (...). Być może mi wywala z tego, ale nie ma to znaczenia, ponieważ czuje to co czuje, i zamierzam to czuć, i ufać temu co czuje i widzieć to co widzę. Na tą chwilę "podświadomie" - brzmi jak usprawiedliwianie, ja tego nie przyjmuje (w odniesieniu do moich tamtych doświadczeń tego co tam zaszło, i integrowania tamtych części mnie)!



Tak się właśnie dzieje, gdy człowiek totalnie odcina się od siebie, czyli od swoich uczuć wyższych (bo tak je chyba można nazwać na potrzeby tej dyskusji).


No właśnie ja o tym nihilizmie, bo to poszerza trochę obszar rozważań, w sensie więcej szczegółów, i różnych takich tam, czasem diabeł tkwi w szczegółach. Chociaż to w zasadzie tak odcinanie się od swoich uczuć, porzucenia siebie itd. Właściwie to to samo, ja jakby rozważam w tym kontekście, bo spotkałem się też z alternatywą, czyli w tłumaczeniu potencjał życia, czy jakoś tak, mówiący że jest sens, jest prawda, i warto do niej dążyć, pomimo tego że życie nie jest doskonałe, czasem się cierpi itd, to nadrzędnie sens czy tam prawda, czy dążenie do prawdy jest warte życia z całością doświadczeń także tych które nam mogą nie odpowiadać. I te rozważania, też trochę przeszły na obszar dziecka, gdzie matka kocha dziecko bo ono reprezentuje nowe życie / ten sens i potencjał, które jest cenne same w sobie i pomimo "problemów". Bo tak logicznie dziecko to przez kilka lat problemy dla matki, nieprzespane noce, trzeba karmić, dziecko rozrabia, płaczę, - ale matka kocha jest bezwarunkowo i pomimo tego wszystko bo dziecko to nowe życie, a życie, istnienie jest nadrzędne i to widać w miłości matki do dziecka. Trochę to słabo tłumaczę, bo rozkminiam te dwa tematy, więc to tak na świeżo coś piszę. Być może tez mącę i plączę z tą miłością matki do dziecka, więc proźba o trochę wyrozumiałości ;)
« Ostatnia zmiana: 2017-09-26, 00:35:09 wysłana przez Wiking23 »

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-25, 23:01:19 »
Podobno na samym dnie piekła są zdrajcy osób bliskich (np. judasz Krąg IX / Boska komedia).[podzielam ten pogląd] A pedofilia to zdrada na najgłębszym poziomie, nie ma większego bólu niż zdrada osób bliskich. A rodzice (szczególnie) / ale także inni dorośli w sensie społecznym są niejako opiekunami dzieci.

Wiking, ja nie wierzę w piekło, no chyba że piekło chorego umysłu :)
I w tym sensie pedofile żyją w piekle, bo to co oni robią, kiedyś zrobiono im. I tak to się będzie toczyć, jeśli nie uda im się tego jakoś przerwać.

I myślę że kryje się za tym COŚ WIĘCEJ niż tylko przenoszenie na kogoś - bo przenieść to można grypę, jak się nie leczy, i brzmi to jako owo przenoszenie, było tak przy okazji. Natomiast żeby robić takie rzeczy to trzeba to planować, ukrywać się, czyli być zaznajomionym że jest to karalne, nieakceptowalne itd. Przecież trzeba dużo się namęczyć żeby "zaspokoić" swoje "dewiacje" i zniszczyć komuś życie. Dla mnie jest to występek przeciwko życiu samemu w sobie i to z wyboru, gdzie wybiera rozumnie takie a nie inne decyzje.

Rozumie, że może Cię oburzać, że pojęcie przenoszenia jest za słabe na ten rodzaj zbrodni, ale to się nie wyklucza (przenoszenie i planowanie, czy ukrywanie). Po prostu te sprawy zachodzą na różnych poziomach umysłu. Na poziomie podświadomym możemy mówić o przenoszeniu, a planowanie, ukrywanie i wybór to już świadomy umysł.

Trochę offtop a może i nie, ale ja uzdrawiałem  ze światów energetycznych to nad psychopatami, zobaczyłem, jakby wyznawanie nihilizmu - z powodu ciężkich doświadczeń itd. porzucenie siebie/prawdy na zawsze, i całkiem "rozumnie" ( nie mylić ze świadomością ) wybranie drogi drapieżnictwa - bo albo się jest ofiarą albo drapieżnikiem to lepsze to drugie.


"Nihilizm" czyli pojęciem że wszystko jest relatywne, i nie istnieje sens, ani prawda, ani wartość bezwzględna, jest tylko to co ktoś uzna za prawdę, ktoś sobie wywalczy, czyli w świecie albo jest się ofiarą, albo drapieżnikiem, silny wygrywa, narzuca swoją wolę, dominuje, silny spełnia swoje potrzeby itd. bez względy na inne osoby, każda inna osoba to "mięso", w świecie gdzie nic nie ma sensu, a wszystko jest relatywne, liczy się spełnianie swoich potrzeb / zachcianek / dewiacji itd. Dlatego też dla takich osób jedyna konsekwencje to takie jeśli zostaną złapane, wykryte, ukarane społecznie.

Tak się właśnie dzieje, gdy człowiek totalnie odcina się od siebie, czyli od swoich uczuć wyższych (bo tak je chyba można nazwać na potrzeby tej dyskusji).

RD wg mnie to tak na prawde 'walka' ze swoim cialem tzn odpieranie jego sklonnosci.

Dżonny, przemoc rodzi przemoc, a to z czym walczysz wzrasta. "Cień" to jest iluzja, a walka z wiatrakami prowadzi donikąd, lepiej jest zaakceptować cień i zobaczyć siebie na trzeźwo i przytomnie :)

dżonny

  • Gość
[#]   « 2017-09-25, 22:18:52 »
"Nihilizm" czyli pojęciem że wszystko jest relatywne, i nie istnieje sens, ani prawda, ani wartość bezwzględna, jest tylko to co ktoś uzna za prawdę, ktoś sobie wywalczy, czyli w świecie albo jest się ofiarą, albo drapieżnikiem, silny wygrywa, narzuca swoją wolę, dominuje, silny spełnia swoje potrzeby itd. bez względy na inne osoby, każda inna osoba to "mięso", w świecie gdzie nic nie ma sensu, a wszystko jest relatywne, liczy się spełnianie swoich potrzeb / zachcianek / dewiacji itd. Dlatego też dla takich osób jedyna konsekwencje to takie jeśli zostaną złapane, wykryte, ukarane społecznie.

Problem z ludźmi jest chyba taki, że ewolucyjnie mają w sobie drapieżnika, mają tzw mozg gadzi, ktorego poziomu czasem dzialaja. Mniej swiadomi z zasady tak dzialają, bardziej swiadomi czasem sie zapominaja i gdy ktos widzi ofiare praktycznie nad soba nie panuje i nie potrafi odeprzec pokusy. RD wg mnie to tak na prawde 'walka' ze swoim cialem tzn odpieranie jego sklonnosci.

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-25, 16:41:15 »

Nie dziwi mnie, że dobrze wypadali w testach. Do tych samych wniosków doszłam na podstawie równych obserwacji z życia, gdy kilka razy zetknęłam się z takimi osobami lub ktoś mi opowiadał jakieś historie.
Psychopata potrafi świetnie zarządzać emocjami innych. Potrafi do nich prowokować, wzbudzać, w różnych celach. Jeśli doświadcza jakiś emocji to na poziomie realizacji celu satysfakcja-jej brak, też poprzez "dzieje mi się krzywda" i tym gra.


OKej  [ jakoś czuje się nie skończyłem w tym temacie ]. Więc z materiałów, oraz własnych doświadczeń jeszcze taka rzecz jest godna uwagi i zastanowienia się. Psychopaci robią bardzo dobre pierwsze wrażenie, i co się z tym wiąże bardzo szybko wzbudzają zaufanie(próbują je wzbudzić), i bardzo szybko ( czyli za szybko !) próbują przenieść znajomość, na pole bardziej osobiste, w celu uzyskiwania właśnie bardzo osobistych zwierzeń, poglądów, głębokich chęci i niechęci drugiej osoby, właśnie aby mieć pewne pole do manipulacji, a najlepiej się manipuluje na polu tym bardziej osobistym. Chodzi o to że zbyt szybko wykazują zainteresowanie poznaniem lęków, oraz marzeń drugiej osoby, bardziej osobistych doświadczeń itd. Przy tym sami albo nie dzielą niczym od siebie, albo to czym się dzielą( co występuje najczęściej), jest zmyślone / pozorowane / udawane.



Tak trochę z innej beczki - ja na podstawie moich obserwacji mogę napisać, że to nie jest tak (jak się zazwyczaj myśli), że ludzie bez empatii nastawieni są tylko i wyłącznie na odczuwanie siebie (a nie są w stanie wczuć się w innych).
Nie, oni przede wszystkim nie czują siebie i tu zaczyna się tragedia. Żeby móc odczuwać emocje innych osób, najpierw trzeba przeżyć swoje własne uczucia (nie blokować ich). Psychopata z jakichś powodów nie chce odczuwać swoich emocji (najczęściej dlatego, że gdyby dopuścił do siebie ogrom negatywnych uczuć, które ma w sobie, to po prostu ból byłby nie do zniesienia), więc blokuje je, "przenosząc" je na innych. To w innych ludziach lokuje źródło bólu i negatywnych uczuć.
To dlatego obcując z psychopatą czujemy, że coś jest nie tak, że jest nam źle, choć pozornie wszystko może wydawać się w jak najlepszym porządku.
Najlepiej widać to na przykładzie psychopatów-pedofilów, którzy traktują swoje ofiary w sposób, w jaki sami byli traktowani. W ten sposób odcinając się od swoich dziecięcych uczuć z tamtego okresu i "przerzucając" je na ofiary, mogą wreszcie poczuć się od nich uwolnieni.


Podobno na samym dnie piekła są zdrajcy osób bliskich (np. judasz Krąg IX / Boska komedia).[podzielam ten pogląd] A pedofilia to zdrada na najgłębszym poziomie, nie ma większego bólu niż zdrada osób bliskich. A rodzice (szczególnie) / ale także inni dorośli w sensie społecznym są niejako opiekunami dzieci.
I myślę że kryje się za tym COŚ WIĘCEJ niż tylko przenoszenie na kogoś - bo przenieść to można grypę, jak się nie leczy, i brzmi to jako owo przenoszenie, było tak przy okazji. Natomiast żeby robić takie rzeczy to trzeba to planować, ukrywać się, czyli być zaznajomionym że jest to karalne, nieakceptowalne itd. Przecież trzeba dużo się namęczyć żeby "zaspokoić" swoje "dewiacje" i zniszczyć komuś życie. Dla mnie jest to występek przeciwko życiu samemu w sobie i to z wyboru, gdzie wybiera rozumnie takie a nie inne decyzje.



Trochę offtop a może i nie, ale ja uzdrawiałem  ze światów energetycznych to nad psychopatami, zobaczyłem, jakby wyznawanie nihilizmu - z powodu ciężkich doświadczeń itd. porzucenie siebie/prawdy na zawsze, i całkiem "rozumnie" ( nie mylić ze świadomością ) wybranie drogi drapieżnictwa - bo albo się jest ofiarą albo drapieżnikiem to lepsze to drugie.


"Nihilizm" czyli pojęciem że wszystko jest relatywne, i nie istnieje sens, ani prawda, ani wartość bezwzględna, jest tylko to co ktoś uzna za prawdę, ktoś sobie wywalczy, czyli w świecie albo jest się ofiarą, albo drapieżnikiem, silny wygrywa, narzuca swoją wolę, dominuje, silny spełnia swoje potrzeby itd. bez względy na inne osoby, każda inna osoba to "mięso", w świecie gdzie nic nie ma sensu, a wszystko jest relatywne, liczy się spełnianie swoich potrzeb / zachcianek / dewiacji itd. Dlatego też dla takich osób jedyna konsekwencje to takie jeśli zostaną złapane, wykryte, ukarane społecznie.
« Ostatnia zmiana: 2017-09-25, 16:43:23 wysłana przez Wiking23 »

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-25, 13:44:41 »

Psychopata szybko wtedy siebie odkryje, bo nie zareaguje spontaniczną empatią i współczuciem. Chyba, że i w tym się przeszkolił, ale to już nie takie proste w bezpośrednim kontakcie. W internetowym może oszukać, przez mechanizm projekcji siebie lub idealizowania na to co wyraża.

Internet to specyficzne medium, które myślę że trzeba brać z przymrożeniem oka i z pewnym dystansem. To bardziej komunikacja mentalna ? tak mi się wydaje.

Teraz tak jeszcze dodam, z tych opracowań, psychopaci są inteligentni - mentalnie. I z moich doświadczeń, zawsze kierują się w tą formę komunikacji - czyli oprócz manipulacji emocjami, to robieniem wody z mózgu, czy pomieszania, właśnie w metalu - i jest taka osoba bardzo na tym polu przekonująca. Chociaż dla zdrowej osoby - tak sądzę, z boku, czy z perspektywy odbierania takiej osoby całościowo - to ten mental wygląda jak zlep niespójnych ze sobą, idei, argumentów, często przeczących samych sobie, i bardzo zmiennych w toku rozmowy - w zależności od nastroju drugiej osoby i zgodne z agendą zarządzania emocjami. Dalej występuje tam coś takiego że w różnym czasie i miejscu, potrafią argumenty które negowały zaaplikować do swojej osoby, i już usprawiedliwić i wyjaśnić. Mi wolno tobie nie, jeśli ja ci to robię, to spoko, ale jeśli ty mi tak robisz, to "mnie krzywdzisz", "ja jestem ofiarą" itd.


internet, czy mental jest okej, tylko trzeba być rozważnym uważnym, i słuchać swoich odczuć, żeby nie dać się oszukać.

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2017-09-25, 12:54:44 »
Z przeprowadzonych badań wynikało, że właśnie o dziwo, że ci bardziej inteligentni psychopaci/manipulanci wypadali dobrze w testach emocjonalnych, ponieważ doskonale wiedzieli, jak grać w emocję, i na przykład udawać, troskę, skruchę itd. czy udzielać odpowiedzi zgodnej z powiedzmy społecznościowymi wymaganiami. Więc jest to dosyć wysublimowana gra.

Konstruktywna krytyka - to zazwyczaj wskazanie, na coś co może być nie tak, i można to poprawić, a nie destrukcja punktu widzenia drugiej osoby. Dlatego nazywa się to konstruktywna krytyka, bo służy budowaniu czegoś lepiej, oczywiście w miejsce starego, które czasem trzeba odpuścić. Różnica kolosalna, już na pewno widać po efektach. W przypadku tego art, jeśli efektem jest pomieszanie w głowie, to wiadomo z kim miało się do czynienia. W przypadku konstruktywnej krytyki, człowiek wzrasta.

Nie dziwi mnie, że dobrze wypadali w testach. Do tych samych wniosków doszłam na podstawie równych obserwacji z życia, gdy kilka razy zetknęłam się z takimi osobami lub ktoś mi opowiadał jakieś historie.
Psychopata potrafi świetnie zarządzać emocjami innych. Potrafi do nich prowokować, wzbudzać, w różnych celach. Jeśli doświadcza jakiś emocji to na poziomie realizacji celu satysfakcja-jej brak, też poprzez "dzieje mi się krzywda" i tym gra.

Odbiór konstruktywnej krytyki zależy też od osoby "krytykowanej". Jeśli ma jakąś matrycę z przeszłości, to nawet mówienie o faktach, swoich odczuciach, czy potrzebach, może odbierać jako atak lub prowokację do konfliktu. Jeśli schemat reakcji powtarza się, to konstruktywne formułowanie krytyki też może być odebrane negatywnie. Wtedy pozostaje komunikacja swoich potrzeb i uczuć. I zrozumienie dla potrzeb i uczuć drugiej osoby.
Psychopata szybko wtedy siebie odkryje, bo nie zareaguje spontaniczną empatią i współczuciem. Chyba, że i w tym się przeszkolił, ale to już nie takie proste w bezpośrednim kontakcie. W internetowym może oszukać, przez mechanizm projekcji siebie lub idealizowania na to co wyraża.
 

Facilite

  • Gość
[#]   « 2017-09-22, 01:13:20 »
Najbardziej zaskakującą rzeczą, do której dotarłem, to taka, że takie osoby nie odniosły by sukcesu, gdyby były łatwo rozpoznawalne, i z przeprowadzonych badań wynikało, że właśnie o dziwo, że ci bardziej inteligentni psychopaci/manipulanci wypadali dobrze w testach emocjonalnych, ponieważ doskonale wiedzieli, jak grać w emocję, i na przykład udawać, troskę, skruchę itd. czy udzielać odpowiedzi zgodnej z powiedzmy społecznościowymi wymaganiami. Więc jest to dosyć wysublimowana gra.

Jakby ktoś chciał poczytać, to w tej książce bardzo fajnie jest to opisane:
"Drapieżcy. Pedofile, gwałciciele i inni przestępcy seksualni. Kim są, jak działają i jak możemy chronić siebie i nasze dzieci".
Autorka (Anna Salter) pokazuje tam, w jak niewiarygodny sposób psychopaci są w stanie manipulować innymi ludźmi.


Tak trochę z innej beczki - ja na podstawie moich obserwacji mogę napisać, że to nie jest tak (jak się zazwyczaj myśli), że ludzie bez empatii nastawieni są tylko i wyłącznie na odczuwanie siebie (a nie są w stanie wczuć się w innych).
Nie, oni przede wszystkim nie czują siebie i tu zaczyna się tragedia. Żeby móc odczuwać emocje innych osób, najpierw trzeba przeżyć swoje własne uczucia (nie blokować ich). Psychopata z jakichś powodów nie chce odczuwać swoich emocji (najczęściej dlatego, że gdyby dopuścił do siebie ogrom negatywnych uczuć, które ma w sobie, to po prostu ból byłby nie do zniesienia), więc blokuje je, "przenosząc" je na innych. To w innych ludziach lokuje źródło bólu i negatywnych uczuć.
To dlatego obcując z psychopatą czujemy, że coś jest nie tak, że jest nam źle, choć pozornie wszystko może wydawać się w jak najlepszym porządku.
Najlepiej widać to na przykładzie psychopatów-pedofilów, którzy traktują swoje ofiary w sposób, w jaki sami byli traktowani. W ten sposób odcinając się od swoich dziecięcych uczuć z tamtego okresu i "przerzucając" je na ofiary, mogą wreszcie poczuć się od nich uwolnieni.

Wiking23

  • Wiadomości: 393
  • Płeć: Mężczyzna
    • c
  • Status: Obserwator
[#]   « 2017-09-21, 16:25:48 »
Czytałem ten art jakiś czas temu, jakoś mi wpadło, w odniesieniu do przepracowania tematu, konstruktywna krytyka vs "przemoc". Wnioski jakie miałem to takie, że jest to tak rozpowszechnione [w pewnych kręgach], dlatego że tam myli się przemoc z siłą, a oszustwo i manipulację z zaradnością. Pewnie wiele innych. Natomiast najbardziej oświecające było to jak poczytałem i posłuchałem opracować z zakresu psychologi, i psychoterapii na temat narcystycznych psychopatów. Taki trochę nieprzyjemny materiał, natomiast dający pewną perspektywę, na to jak pewni ludzi postrzegają sukces i go odnoszą, w tym, przypadku po trupach do celu. Co ciekawe wiele osób postrzega takie osoby jako wybitne, z tego powodu, z tej aury nazwijmy to "sukcesu". Z tego też powodu wszystkie chwyty dozwolone, także takie na umniejszaniu, czy negowaniu opinii, czy już idąc w patologię, wypaczanie postrzegania rzeczywistości przez drugą osobę - czyli po duchowemu atak na struktury energetyczne, myślowe, itd. Głównie aby dominować nad drugą osobą. To tak w skrócie.



Kilka uwag.



Najbardziej prostą rzeczą do zobaczenia - jeśli mamy mieć nieprzyjemność, kontaktu z taką osobą, żeby nie dać się wkręcić - to brak empatii. Pominę to to czytałem, a napiszę coś od siebie, z moich obserwacji. Takie osoby postrzegają brak empatii, jako cechę którą trzeba pielęgnować, ponieważ, ona daje możliwości krzywdzenia, drugiej osoby, idąc dalej realizacji swoich celów. Świata jest taki że żyje się w śród innych i nie wszystko co się chce można. W tym przypadku, pomimo różnych ciągów, złości, itd, normalnie ludzie, wymiękają zazwyczaj, z powodu empatii. Czują się źle z tym co robią, jeśli to co robi krzywdzi kogoś innego.


I niestety ale pogląd że empatia jest zła, krąży też w środowiskach "rozwojowych", bo empatia to cierpienie z innymi itd. Co gorsza, bo sam dałem się na to nadziać, przy nieco bardzo wysublimowanych osobach, można bardzo łatwo pomylić, świadomość pewnych rzeczy (pewnej neutralności wobec cierpienia innych), a właśnie brakiem empatii, czyli zimną oceną sytuacji. Nie jest to takie proste jak się wydaje, że łatwo to odróżnić. [ Przynajmniej nie było to oczywiste dla mnie, przed przerobieniem trochę tematu, i poczytaniem o tym ]


Najbardziej zaskakującą rzeczą, do której dotarłem, to taka, że takie osoby nie odniosły by sukcesu, gdyby były łatwo rozpoznawalne, i z przeprowadzonych badań wynikało, że właśnie o dziwo, że ci bardziej inteligentni psychopaci/manipulanci wypadali dobrze w testach emocjonalnych, ponieważ doskonale wiedzieli, jak grać w emocję, i na przykład udawać, troskę, skruchę itd. czy udzielać odpowiedzi zgodnej z powiedzmy społecznościowymi wymaganiami. Więc jest to dosyć wysublimowana gra.

Wysublimowana gra - czyli to co niektórzy nazywają noszeniem przez oprawców "białych" rękawiczek. Rzeczy dzieją się nie tak, czuć że coś jest nie tak, jednak wszystko z pozoru jest ok, a sprawca wydaj się "świadomy" czy "empatyczny" itd., tylko że to też elementy gry oprawcy.


Konstruktywna krytyka - to zazwyczaj wskazanie, na coś co może być nie tak, i można to poprawić, a nie destrukcja punktu widzenia drugiej osoby. Dlatego nazywa się to konstruktywna krytyka, bo służy budowaniu czegoś lepiej, oczywiście w miejsce starego, które czasem trzeba odpuścić. Różnica kolosalna, już na pewno widać po efektach. W przypadku tego art, jeśli efektem jest pomieszanie w głowie, to wiadomo z kim miało się do czynienia. W przypadku konstruktywnej krytyki, człowiek wzrasta.


To oczywiście takie moje uproszczenia, w przestrzeni tego art, psychologii itd. Nie uwzględniając duchowych abstrakcji.




[ Kinematograficznie ]


Łowca androidów. Androidów odkrywano na podstawie testu, właśnie braku reakcji emocjonalnej ( braku empatii ).


[ Blade Runner Soundtrack (Remastered 2017) ]


https://www.youtube.com/watch?v=k3fz6CC45ok&t=4120s


« Ostatnia zmiana: 2017-09-21, 16:36:46 wysłana przez Wiking23 »

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
« Ostatnia zmiana: 2017-09-18, 15:09:09 wysłana przez Sylvia »

Sylvia

  • Wiadomości: 2 128
  • Płeć: Kobieta
    • www.sylwiawolf.com
  • Sylwia A. Tender Wolf - terapeuta, trener EFT, Instruktor Theta Healing, Regreser, Matryca Energetyczna, Bars, więcej www.sylwiawolf.com Artykuły: http://www.ezosfera.pl/sylwiawolf/artykuly
  • Status: Ekspert
[#]   « 2017-08-03, 07:34:36 »
"Prawdopodobnie nie ma osoby, która nie doświadczyłaby łagodnej formy gaslightingu. To rodzaj przemocy psychicznej, gdzie oprawca nosi „białe rękawiczki”. Trochę dlatego, że wciąż istnieje społeczne przyzwolenie na werbalne dyskredytowanie uczuć i sądów rozmówców. I to najczęściej tych, z którymi jesteśmy blisko."

"Gaslighting może przybierać postać wyśmiewania czy trywializowania wypowiedzi, ale też traktowania kogoś z pobłażaniem, niepatrzenia na niego, gdy usiłuje coś powiedzieć, protekcjonalnego tonu, wznoszenia oczu do nieba, lekceważących gestów. Nie chodzi tu rzecz jasna o sporadyczne zachowania tego typu, ale o stosunek do drugiej osoby, który uniemożliwia z nią dialog.

Do tego komentarze z rodzaju „puknij się w głowę” „co ty wygadujesz”, „wszystko źle zapamiętałaś, wcale tak nie było”, „histeryzujesz”, „już do reszty zwariowałaś”. Jeśli traktowana w ten sposób osoba będzie usiłowała przeciwstawić się oprawcy, najprawdopodobniej usłyszy, że nie zna się na żartach, jest przewrażliwiona albo wymyśla problemy, których nie ma. Gaslighting zamyka szansę na rozmowę, jest jednostronnym zakamuflowanym atakiem. "

http://natemat.pl/213707,jestes-przewrazliwiona-nie-wydziwiaj-slyszysz-te-zdania-to-nie-odwracanie-kota-ogonem-tylko-konkretne-zjawisko

Ważny temat, bo jest to powszechny problem w Polsce w ostatnich latach, który narasta. Często przemoc jest traktowana jako norma społeczna w komunikacji.
« Ostatnia zmiana: 2017-08-03, 07:38:50 wysłana przez Sylvia »