a to jeszcze coś dla tych którzy wychwalali tutaj zastosowanie podwójnie ślepej próby w nauce i medycynie, jako cudowne remedium na wszelkiego rodzaju oszustwa i szarlatanerię, a w praktyce wychodzi z tego podwójnie ślepa wiara haha,
na przykładzie antydepresantów:
"Kirsch rozpoczął swoje poszukiwania w 1995 roku koncentrując się najpierw na efekcie placebo. Wraz ze współpracownikami przeanalizował 38 opublikowanych eksperymentów klinicznych, w których porównywano różne specyfiki z placebo, a także efekty psychoterapii z brakiem leczenia. Większość takich badań trwa 6-8 tygodni i w tym czasie stan pacjentów zwykle poprawia się nawet bez żadnej formy leczenia.
Kirsch ustalił, że placebo jest trzy razy bardziej skuteczne niż brak terapii. Jednak najbardziej zadziwił go fakt, że
skuteczność leków antydepresyjnych okazała się niewiele większa od placebo. Używając skali do pomiarów nasilenia depresji, terapia za pomocą placebo osiąga średnio aż 75% skuteczności leczenia antydepresantami.Zdumiony Kirsch powtórzył analizę, wykorzystując tym razem bardziej kompletne i ustandaryzowane dane publikowane przez amerykański Urząd Kontroli Żywności i Leków (FDA). W tym miejscu trzeba nadmienić, że kiedy producent leków chce uzyskać zgodę FDA na wprowadzenie nowego specyfiku na amerykański rynek, musi dostarczyć tej instytucji wymagane przez nią badania.
Jeśli chodzi o ich rodzaj, są to zwykle eksperymenty randomizowane z podwójnie ślepą próbą i z zastosowaniem placebo. W badaniach takich pacjentów dzieli się na dwie grupy: jedna przyjmuje substancję aktywną, a druga przyjmuje placebo. Nie tylko pacjenci nie wiedzą, do której grupy należą, ale nie wiedzą tego również nadzorujący ich lekarze. Pacjentów informuje się jedynie o tym, że będą przyjmowali albo lek albo placebo, uprzedzając ich o ewentualnych niepożądanych reakcjach organizmu, jakich mogą doświadczyć.
Jeśli w dwóch tego typu eksperymentach producentowi uda się wykazać, że nowy lek jest skuteczniejszy od placebo, zwykle zyskuje on akceptację FDA na produkcję i sprzedaż specyfiku. I tutaj pojawia się problem, ponieważ firmy mogą takich badań przeprowadzać tyle, ile chcą. Na przykład nie ma to znaczenia, jeśli większość prób wykaże, iż lek nie jest skuteczniejszy od placebo. Jeśli producent uzyska pożądany efekt tylko w dwóch eksperymentach, otrzymuje zgodę urzędników na sprzedaż.Jak tłumaczy Angell, firmy farmaceutyczne dokładają wszelkich starań, aby pozytywne dla nich wyniki badań dostały się na łamy prestiżowych pism medycznych oraz innych mediów, tak aby dowiedzieli się o nich lekarze i jak najszersza opinia publiczna.
W tym samym czasie badania niekorzystne, jako własność producenta, zyskują status materiału poufnego i niezwykle rzadko docierają do opinii publicznej. Zdaniem Angell taka praktyka sprawia, że literatura medyczna jest w dużej części tendencyjna, co wpływa na programy kształcenia lekarzy oraz różne terapie stosowane w medycynie."http://nowadebata.pl/2011/09/08/narod-na-prochach-cz-1/