Autor Wątek: Niechec do pracy/nauki  (Przeczytany 16071 razy)

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-20, 13:27:19 »
Lynd,

nie obraz sie ale Twoje wypowiedzi po prostu doluja mnie bo czuje sie, jakbym powrocil do podstawowki lub liceum i slyszal gderanie nauczycieli o tym, co powinno sie, a czego nie, czy mam sanse, czy nie mam itp. Wylazi tutaj jak bardzo dalem sie za dziecka zdolowac czyjejs opinii zaiast robic swoje.

Twoja filozofia jest tak dolujaca, ze gdybys byl np. doradca zawodowym to nie wiem, czy po wizycie u Ciebie nie wybralbym sie na terapie antydepresyjna poniewaz Ty nie dajesz zadnych motywacji a tylko punktujesz drugiego czlowieka wytykajac mu jego slabe strony i wady, nie uwypuklajac dobrych stron i zalet. Nie tedy droga, kolego :). Wlasnie dlatego mam ochote uwolnic sie od tego typu ludzi i uswiadomic sobie, czemu dotychczas takich przyciagalem.

Cytuj
Widzę że mamy odwrotnie zdefiniowany talent: dla mnie to jest wrodzona predyspozycja do czegoś, która jednak jest nic nie warta bez rozwijania danej dziedziny swoją własną pracą i praktyką. I w tym kontekście mówiłem o 25- i 35-latku. Oczywiście że ludzie starsi mogą osiągać wielkie rzeczy -- ale głównie dzięki temu, że mieli wiecej czasu na ćwiczenia ;)

Natomiast czemu się dewaluuje? Bo jeśli ma się komuś dać szansę, to prawie każdy wybierze niedoświadczonego 25-latka a nie niedoświadczonego 35-latka. Choćby dlatego, że u pierwszego można mówić o braku doświadczenia życiowego, podczas gdy u drugiego ewidentnie są to już błędne decyzje.

Może powiesz mi że to kolejne przekonanie, że w wieku 35 lat można tyle samo... Ale to, gdzie jesteś jest dowodem na to, że jednak nie.Widzę że mamy odwrotnie zdefiniowany talent: dla mnie to jest wrodzona predyspozycja do czegoś, która jednak jest nic nie warta bez rozwijania danej dziedziny swoją własną pracą i praktyką. I w tym kontekście mówiłem o 25- i 35-latku. Oczywiście że ludzie starsi mogą osiągać wielkie rzeczy -- ale głównie dzięki temu, że mieli wiecej czasu na ćwiczenia ;)

Natomiast czemu się dewaluuje? Bo jeśli ma się komuś dać szansę, to prawie każdy wybierze niedoświadczonego 25-latka a nie niedoświadczonego 35-latka. Choćby dlatego, że u pierwszego można mówić o braku doświadczenia życiowego, podczas gdy u drugiego ewidentnie są to już błędne decyzje.

Może powiesz mi że to kolejne przekonanie, że w wieku 35 lat można tyle samo... Ale to, gdzie jesteś jest dowodem na to, że jednak nie.

Kierujac sie Twoimi lewackimi pogladami moglbym teraz wyrzucic zlosc na spoleczenstwo i np. zaczac rzadac od niego zaoduczynienia pt. ze za dziecka ludzie zahamowali moj rozwoj. Ale to po pierwsze nic nie da, po drugie nawet gdyby panstwo/spoleczenstwo daloby rekompensate w postaci pieniedzy to i tak czulbym niespelnienie.

Wracajac do zatrudnienia to jak mam byc szczery szukam juz wylacznie poza granicami naszego kraju. Dlaczego? Latwiej o prace, ludzie sa bardziej otwarci i czesciej mozna znalezc cos majac mniejsze doswiadczenie, ludzie nie zwracaja az tak uwagi na wiek, itd. To wlasnie, co piszesz jest w Polsce, gdzie ciagle patrzy sie na metryke a od absolwentow wymaga sie 5 lat doswiadczenia. I mamy co mamy.

Jeszcze raz wiec powtarzam: Twoja filozofia nie przynosi zadnej nadziei na ,,wyleczenie" poniewaz uswiadamiasz ,,chorego" ze ze wzgledu na chorobe i czas ktory uplynal, nie ma on szans na dogonienie reszty. Sorry kolego, ale tak to wyglada czytajac Twoje wpisy.

Tak wiec nie obrazaj sie...ale jak nie masz nic konkretnego do dodania, to nie pisz wiecej ;) .
« Ostatnia zmiana: 2014-04-20, 13:31:28 wysłana przez Zed1 »

Lynd Seagull

  • Global Moderator
  • Wiadomości: 2 120
  • Płeć: Mężczyzna
  • mój Nick moim Dziełem
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-04-20, 13:15:28 »
Zed,
Możesz mi wierzyć lub nie, ale akurat złośliwości w u siebie nie zauważam. Rozmawiamy o Twoich problemach, więc mniej lub bardziej trzymam się tematu. I oczywiście mówię też o swoich. Czemu mi co jakiś czas robisz nieproszoną psychoanalizę -- nie wiem, ale przywykłem już do takiego podejścia na forach duchowych, więc traktuję to jako swego rodzaju ścieżkę dźwiękową :P

I strasznie bierzesz rzeczy do siebie -- gdzie ja napisałem że Ty mi się kojarzysz z tym dziadkiem? o_O To po prostu miejsce w którym obaj możemy skończyć. Ty masz tylko dwa lata przewagi ;)
(A, i nie wiem czy on ćpał w młodszych czasach. Hipisem na pewno nie był, był zbyt antyamerykański na to, ale na jakimś poziomie zatryzmał sie w tych swoich złotych czasach: muzyka, literatura, polityka itp.)

Odnośnie mojego lęku przed Tobą: eee... co? ;) Nie wiem jako jakiego buntownika się potrzegasz, ale z tego co piszesz nie wygląda na to abyś miał wielki wpływ na społeczeństwo, a tym bardziej możliwość zdestabilizowania go. Ot, niespełniony człowiek piszący na internecie (bez złościwości!). Chyba raczej podburzasz proletariatu na sekretnych spotkaniach ani nie rzucasz koktajli mołotowa na demonstracjach.

I gwoli ścisłości: moje poglądy polityczne, a przynajmniej ekonomiczne, są bardzo lewackie: bezwarunkowy dochód minimalny, mieszkania od państwa, edukacja dla wszystkich, większe pośrednictwo w pracy itp.
ALE
Nie jestem politykiem, ani ekonomistą. Nie wiem jak to wprowadzić i nie działam w tym kierunku. Więc to wszystko to tylko moje osobiste poglądy, warte tyle co poglady religijne :)
Natomiast w życiu osobistym kieruję się tym, co może mnie wzmocnić, i staram się uwolnić od wszelakich wymówek i zrzucania winy na innych (których niestety jest jeszcze mnóstwo :/).

Widzę że mamy odwrotnie zdefiniowany talent: dla mnie to jest wrodzona predyspozycja do czegoś, która jednak jest nic nie warta bez rozwijania danej dziedziny swoją własną pracą i praktyką. I w tym kontekście mówiłem o 25- i 35-latku. Oczywiście że ludzie starsi mogą osiągać wielkie rzeczy -- ale głównie dzięki temu, że mieli wiecej czasu na ćwiczenia ;)

Natomiast czemu się dewaluuje? Bo jeśli ma się komuś dać szansę, to prawie każdy wybierze niedoświadczonego 25-latka a nie niedoświadczonego 35-latka. Choćby dlatego, że u pierwszego można mówić o braku doświadczenia życiowego, podczas gdy u drugiego ewidentnie są to już błędne decyzje.

Może powiesz mi że to kolejne przekonanie, że w wieku 35 lat można tyle samo... Ale to, gdzie jesteś jest dowodem na to, że jednak nie.
Jeśli się mylę, to udowodnij mi to swoim przykładem -- na pewno będzie z korzyścią dla nas obu :) Ja się uwolnię od ograniczenia, a Ty się zrealizujesz.
(I to piszę bez złośliwości, bo to po prostu fakty, przynajmniej na tyle na ile je przedstawiłeś.)

Cytuj
Jakie masz przeslanie tego, kogo stworzyles? Znaczy sie, co on ma ,,przekazywac"?
I to jest sedno sprawy, którego się dłuuugo uczyłem: ŻADNE. Bo chciałem zmieniać świat i przekazywać niewiadomo co, podczas gdy tak naprawdę nic nie umiałem.

Ciekawostka:
Gościu poświęcił 4 lata swojego życia, aby weekendami, z kumplami zrobić coś takiego:
http://youtu.be/SHCC_47lPso?t=42s
Film w którym są kosmici z dupami wystającymi ze spodni, jedzą zupę z rzygów, a jednemu z bohaterów wypadją kawałki mózgu, które przykleja sobie taśmą klejącą.
Co taki film może przekazywać? Nic, ale to zabawny sposób aby nauczyć się robić filmy.

A to ten sam gościu 12 lat później:
http://youtu.be/2UDTbQrOGa0?t=34s

Myślę że w kategorii spełnienia talentów i marzeń, trudno przebić adaptację swojej ukochanej książki na ekran razem z podobnymi sobie pasjonatami, ku powszechnemu zachwytowi i kilkunastu Oskarom :)

Ale, najpierw trzeba się nauczyć. Podobno potrzeba 10 000 godzin aby zrobić się w czymś dobrym. Podobno aby być choćby przeciętnym pisarzem, trzeba napisać przynajmniej 1000 stron wysokiej jakości (przepisywanych minimum 5 razy), a potem schować je do szuflady, bo to był tylko trening.

Cytuj
Tak szczerze-kochasz japonski? Czujesz go?!
Szczerze, to wybrałem go w większości jako wyzwanie. (Było albo to, albo islandzki -- jako że trochę znam niemiecki i duński, uznałem że będzie za łatwo.) Chciałem sprawdzić czy będę w stanie się uczyć czegoś sam z siebie 2-3 miesiące, a jak dobrze pójdzie to może po roku będę w stanie grać w importowane gry (:DDD). Kiedyś lubiłem anime, więc z języków wschodnioazjatyckich ten wydawał mi się najpraktyczniejszy. (Pewnie chiński jest znacznie bardziej, ale nie mógłbym się przemóc.)

Ale ludzki umysł to zabawna sprawa :) Z jednej strony dzięki temu że mogłem go zgłębić, a z drugiej tylko dlatego że włożyłem te pewnie 1000+ godzin, jestem nim o wiele bardziej zafascynowany niż na początku. I o wiele bardziej niż kiedy posmakowałbym tylko trochę, nauczył się 100 ideogramów i stwierdził że to jednak nie moje ;)

Prawdopodobnie mógłbym się też zająć innymi rzeczami z podobnym skutkiem. Najważniejsze jednak było: wybrać jedną rzecz i się jej trzymać.

Oczywiście, nie dobierałem tego pod kątem dochodowym: w końcu ekonomia Japonii idzie w dół, co roku jakieś 100 000 ludzi zdaje egzamin N1 (najwyższy), a technologia tłumaczenia idzie bardzo szybko do przodu. Ale tak sobie można, przy negatywnym nastawieniu (które znów jest udziałem na obu) zostawić wszystko. I wtedy zamiast choćby i słabej znajomości języka miałbym kilkanaście więcej skończonych gier ;) i dalej "dwie lewe ręce" na pewnym poziomie.

Dobra, wystarczy. Bo znowu się zaczyna larus elaboratus ;)

A, na koniec jeszcze ciekawy astrologiczny wykład odnośnie systemu, buntu i mocy zmiany go, tu w ujęciu bardziej globalnym, ale myślę że jak najbardziej odnosi się do Twojej sytuacji wewnętrznej, czyli silne Słońce kontra "przytłaczający" Saturn:
http://www.youtube.com/watch?v=arEG-q8cICg

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-20, 12:46:18 »
Tak dodajac i uswiadamiajac sobie, to w ogole odczuwam tutaj jakby taka ciezkosc w kontaktach, czuje po emocjach ze to przez to nie zrealizowalem swojego potencjalu bo ilekroc jako mlody czlowiek chcialem gdzies urzeczywistnic cos, czy to w kierunku studiow czy pracy, zawsze napotykalem ten sam model: brak akceptacji dla moich dazen, pomyslow; zastanie i trzymanie sie utartych wzorcow. W koncu spowodowalo to ze zamknalem sie, nawet wyparlem sie siebie tamtego (przez bunt oraz poczucie, ze tamte zainteresowania byly gorsze bo np. zle oceniane przez rowiesnikow czy otoczenie), rezygnujac z tego, co bylo moja pasja i rozwijania jej a teraz ponosze tego konsekwencje bo wnetrze dopomina sie o swoje. Oczywiscie moja wartosc znacznie spadla, bo ile musialem razy nasluchac sie od otoczenia ze nie umiem sie dostosowac, jestem gorszy (bo nie dzialam i robie tak jak inni) i takie tam.

Nie wiem, wydaje mi sie coraz bardziej, ze najlepsza terapia bedzie praca nad podniesieniem wartosci, proba powrotu do realizacji swoich dawnych pasji i wyjazd stad, do innego srodowiska.
« Ostatnia zmiana: 2014-04-20, 12:48:46 wysłana przez Zed1 »

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-20, 12:29:23 »
Cytuj
I co ważniejsze: niewykorzystywany talent z wiekiem "traci na wartości." 35-latek ze sporym talentem, który dopiero zaczyna, nigdy nie dogoni nawet średnioutalentowanego kogoś kto zaczął w wieku 25 lat.

W ogole skad Ty wyssales te wiadomosci? To nc innego, jak narzekanie kogos, kto obawia sie konkurencji. Dlatego w Polsce moim zdaniem tak trudno mlodym znalezc prace i zdobyc doswiadczenie bo starsi ktorzy maja cos boja sie to stracic. Smutne to jest jak u nas wyglada rzeczywistosc zwiazana z szeroko pojeta praca...

Znam ludzi, ktorzy zaczeli cos robic w wieku trzydziestukilku i pozniej i sa tak samo dobrzy, jak ci mlodsi. Roznica jest taka, ze ci ludzie mieszkaja w wiekszosci poza Polska bo tam tylko doceniono ich umejetnosci...

Ja dzwiekiem zaczalem zajmowac sie na powaznie kilka lat temu podczas gdy moi koledzy ,,po fachu" w wieku 25 lat mieli np. skonczone studia, co nie przeszkodzilo mi znalezc sobie miejsce na rynku ale podobnie jak w przypadku powyzej, 99,9 procent moich zlecen idzie z poza Polski bo tutaj spotykalem sie tylko z nastawieniem typu ,,dlaczego takie drogie", ,,ale to nie jest to czego ja slucham", ,,tego nikt nie slucha", albo dlatego ze musialbym zajmowac sie muzyka typu disco, metal czy pop, no i najlepiej zeby bylo duzo, za darmo itp. Sorry ale w takim srodowisku trudno o bycie kreatywnym chyba ze znajduje sie akurat upodobanie tozsame z upodobaniami spoleczenstwa, w ktorym sie zyje. Ja niestety widze gleboka przepasc pomiedzy tym co chce spoleczenstwo tutaj a co chce ja. Choc nie gloryfikuje innych nacji, tam tez rozowo nie ma.
« Ostatnia zmiana: 2014-04-20, 12:33:50 wysłana przez Zed1 »

lena87

  • Wiadomości: 80
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-04-20, 12:06:06 »
Twoje problemy są mi bardzo bliskie ale u mnie wynikały z innych rzeczy. Po pierwsze nienawidizłam sie uczyc co smieszne miałam swietne oceny i swiadectwa z paskiem do drugiej klasy liceum pozniej sobie wmoiłma ze nie umiem , nie potrafie , nic mi sie nie udaje. 3 dopuszczajce na koniec liceum matura zdana powiedzmy w standardzie zapewniajcym studia. Studia jeden kirunek rzucilam drugi skonczyony na poziomie licencjat  . U mnie wiele problemow wynikalo z dziecinstwa apodyktyczna matka zazdrosna o swoje corki . Biła mnie i moja siostre . W podstawówce siadala z nami do nauki bila i ponziala nas krzyczala ze nic nie umiemy - stad moja wielka niechec do nauki . Kiedy zaczelam pracowac nad soba wszystko ladnie powychodizlo zanizona samoocena nienawisc do siebie swiata ludzi problemy w zwiazkach . Wszystko to czemus sluzylo. Mam dobra prace wynajmuje pokoj zdala od rodziców wybacyzlam im ale jednka wole sie ograniczac do wizyt raz na czas.Nie porównuje sie do innych bo wiem , ze maja inna karme . Ja w poprzednie wcielnia spedzalam w zakonie i mialam ogramnie przeswiadczenie ze musze innym pomagac . kazdy jest wazniejszy odemnie .itd. Nadal szukam mojego miejsca we wszechswiecie ale jestem blizje niz np 4 lata temu :)Tez mialam przeswidczenie ze nigdzie nie pasuje ludzie sa dziwni nikt mnie nie rozumie . obecnie planuje isc na studia zaoczne i skonczyc kierunek który mnie fascynuje mam grono zaufanych spelnionych znajomych i z radoscia oczekuje kazdego dnia .

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-20, 11:05:34 »
Tak w ogole Lynd to zauwazam u Ciebie bardzo duza nerwowosc do ludzi mojego pokroju. Czemu mnie sie obawiasz/mojego podejscia/zachowania? Czy Twoim zdaniem ,,gwalce" normy, ktore Twoim zdaniem sa spoiwem, daja cos konkretnego? Czy nie jest tak, ze w mojej osobie upatrujesz kogos, kto rozbija spoleczenstwo, i wedle Twoich slow, nie chce nic dawac a tylko brac? Mozliwe, ze odbierasz to tak, poniewaz rzeczywiscie ja w polskim spoleczenstwie i jego przywarach, normach w ogole nie potrafie sie odnalezc stad i malo daje (ale i malo biore od niego).

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-20, 00:42:48 »
Cytuj
(Przepraszam za wczorajszy krótki post, pisałem bardzo na szybkiego.)

Ja rowniez przepraszam ;).

Cytuj
Inny z negatywnych, to poznany w Danii starszy pan. Też artystyczna dusza, niczym się nie potrafił zająć na dłużej, nie skończył większych studiów, mocno krytykował to w którą stronę się to wszystko pozmieniało, psychicznie został gdzieś w latach 60-70... I nic z tego nie miał, poza samotnością, niespełnieniem, klepaniem biedy (pewnie go ratował silny socjal) i odpalaniem papierosów jednego od drugiego. A co gorsze nie potrafił nawet za bardzo wchodzić w relacje z innymi, bo tylko chciał opowiadać o tym co jego i jak to było kiedyś... A niestety, z racji swojego niebieskoptaczego życia miał bardzo mało historii do opowiedzenia i szybko zaczęły się powtarzać.

Dlaczego Ci sie kojarze z ludzmi z epoki hipisow cpajacych przez cale zycie?

Cytuj
Jeszcze wracając do poprzedniego negatywnego przykładu: może nie potrzebujesz do tego alkoholu, ale uważam że masz podobnie. Bo tworzysz historie na temat tego co by było gdybyś tylko postanowił się za coś wziąć, bo przecież masz tak wielki talent... Ale skąd wiesz, że masz, skoro nigdy go nie wykorzystałeś? Bardzo łatwo jest być "kierowcą z tylnego siedzenia", który potrafi krytykować poziom innych ale sam nie musi nic robić.

Nigdzie nie powiedzialem, ze mam wielki talent...lub ze w ogole go mam. Zdolnosci to cos innego niz talent, czyli cos co sie przez dlugie lata wypracowuje.

Ale chcialbym sie dowiedziec, czemu go nie wypracowalem.

Cytuj
I tu moje rozwiązanie: zacząłem coś robić. Najpierw był to prosty pomysł: napisać grę. Wiedziałem cośtam o programowaniu, ale nie miałem zielonego pojęcia jak tworzy się gry. No ale zacząłem szukać, doszkalać się, poświęciłem 2-3 tygodnie i kilkadziesiąt godzin... I był chłopek, nawet własnoręcznie nabazgrany, skakał sobie po platformach, laserami z oczu je tworzył rozwalał :D nawet świat się przewijał i zapisywał.
A to wszystko, proste jak drut, ale było rezultatem tylko mojej pracy, bez cudzego wkładu z zewnątrz. Nie wiedziałem jak coś, nieco skomplikowanego, stworzyć, ale wziąłem się i się udało.
Na samoocenę pomogło więcej niż niejedna afirmacja:)

Jakie masz przeslanie tego, kogo stworzyles? Znaczy sie, co on ma ,,przekazywac"?

Cytuj
Jakiś czas potem, postanowiłem sprawdzić swój rzekomy talent jezykowy. Bo niby go miałem, a w sumie tylko spójnie potrafiłem po angielsku ;)

A co mnie ruszyło? Proste słowa: "I postanowiła się nauczyć japońskiego. Nie ma żadnego szczególnego talentu, ale poświęciła kilka lat i teraz mówi."
Moja pierwsza myśl: jak to do cholery, ona nie ma talentu i mówi, a ja mam i nie mówię?! :D

No to wziąłem się, znów całkiem samodzielnie, w zamierzeniu na jakiś miesiąc-dwa... i póki co jest już 13 miesięcy :) Znajomość języka nadal bardzo biedna, ale to tylko dlatego że tam akurat początek jest najtrudniejszy (japoński). Gdybym przed rozpoczęciem wiedział że rok później będę "tylko" tutaj... to pewnie nigdy bym się za to nie wziął, i był nigdzie ;) Ale znów, rezultaty dla samooceny -- nie do zmierzenia. I widzę jaki śmieszny jeszcze byłem ten rok temu, kiedy wydawało mi się że skacząc po powierzchni rzeczy, cokolwiek poznaję. Guzik poznawałem i guzik się uczyłem, była tylko iluzja zmiany i różnorodności.

Tak szczerze-kochasz japonski? Czujesz go?!

Cytuj
I widzę, że talent to nie wszystko. Powiem więcej: talent to tak naprawdę bardzo mało. I co ważniejsze: niewykorzystywany talent z wiekiem "traci na wartości." 35-latek ze sporym talentem, który dopiero zaczyna, nigdy nie dogoni nawet średnioutalentowanego kogoś kto zaczął w wieku 25 lat. Tym bardziej jeśli np ma za sobą studia.

Zgadza sie :). Talent to moze ,,10 procent". Reszta to praca. Ale wiesz co? Ty lubisz sie wysmiewac z ludzi, ktorym sie nie udalo. Nawet, jesli nie swiadomie, to na poziomie podswiadomym. Przypatrzmy sie wiec:

Cytuj
I co ważniejsze: niewykorzystywany talent z wiekiem "traci na wartości." 35-latek ze sporym talentem, który dopiero zaczyna, nigdy nie dogoni nawet średnioutalentowanego kogoś kto zaczął w wieku 25 lat.

Kod. To jest podswiadome, podpropogowe przekonanie. Ale ono nie ma miejsca w rzeczywistosci. Ilu ludzi w podeszlym (sorry ;) ) wieku potrafilo stworzyc/zrobic cos niesamowitego... :P.

---

Wiecie, co? Zaczyna sie robic mala klotnia a ja nie ,,lubie" sie klocic, wiec moze jakis kompromis, proba dogadania sie, zero zlosliwoswci?
« Ostatnia zmiana: 2014-04-20, 00:46:01 wysłana przez Zed1 »

Mariusz

  • Wiadomości: 4 015
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Zaawansowany
[#]   « 2014-04-19, 23:16:00 »
(Przepraszam za wczorajszy krótki post, pisałem bardzo na szybkiego.

rzekł Lynd Elaboratus Seagull :-P

Lynd Seagull

  • Global Moderator
  • Wiadomości: 2 120
  • Płeć: Mężczyzna
  • mój Nick moim Dziełem
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-04-19, 20:58:53 »
(Przepraszam za wczorajszy krótki post, pisałem bardzo na szybkiego.)

A gdzie ja Cię porównywałem do tego alkoholika? No chyba że uznasz że porównywałem Cię też do grubasa i gąsienicy, to rozumiem :P

Pisałem o tym co najbardziej mnie ruszyło. To był jeden z negatywnych przykładów.
Inny z negatywnych, to poznany w Danii starszy pan. Też artystyczna dusza, niczym się nie potrafił zająć na dłużej, nie skończył większych studiów, mocno krytykował to w którą stronę się to wszystko pozmieniało, psychicznie został gdzieś w latach 60-70... I nic z tego nie miał, poza samotnością, niespełnieniem, klepaniem biedy (pewnie go ratował silny socjal) i odpalaniem papierosów jednego od drugiego. A co gorsze nie potrafił nawet za bardzo wchodzić w relacje z innymi, bo tylko chciał opowiadać o tym co jego i jak to było kiedyś... A niestety, z racji swojego niebieskoptaczego życia miał bardzo mało historii do opowiedzenia i szybko zaczęły się powtarzać.

Jeszcze wracając do poprzedniego negatywnego przykładu: może nie potrzebujesz do tego alkoholu, ale uważam że masz podobnie. Bo tworzysz historie na temat tego co by było gdybyś tylko postanowił się za coś wziąć, bo przecież masz tak wielki talent... Ale skąd wiesz, że masz, skoro nigdy go nie wykorzystałeś? Bardzo łatwo jest być "kierowcą z tylnego siedzenia", który potrafi krytykować poziom innych ale sam nie musi nic robić.

I tu moje rozwiązanie: zacząłem coś robić. Najpierw był to prosty pomysł: napisać grę. Wiedziałem cośtam o programowaniu, ale nie miałem zielonego pojęcia jak tworzy się gry. No ale zacząłem szukać, doszkalać się, poświęciłem 2-3 tygodnie i kilkadziesiąt godzin... I był chłopek, nawet własnoręcznie nabazgrany, skakał sobie po platformach, laserami z oczu je tworzył rozwalał :D nawet świat się przewijał i zapisywał.
A to wszystko, proste jak drut, ale było rezultatem tylko mojej pracy, bez cudzego wkładu z zewnątrz. Nie wiedziałem jak coś, nieco skomplikowanego, stworzyć, ale wziąłem się i się udało.
Na samoocenę pomogło więcej niż niejedna afirmacja:)

Jakiś czas potem, postanowiłem sprawdzić swój rzekomy talent jezykowy. Bo niby go miałem, a w sumie tylko spójnie potrafiłem po angielsku ;)

A co mnie ruszyło? Proste słowa: "I postanowiła się nauczyć japońskiego. Nie ma żadnego szczególnego talentu, ale poświęciła kilka lat i teraz mówi."
Moja pierwsza myśl: jak to do cholery, ona nie ma talentu i mówi, a ja mam i nie mówię?! :D

No to wziąłem się, znów całkiem samodzielnie, w zamierzeniu na jakiś miesiąc-dwa... i póki co jest już 13 miesięcy :) Znajomość języka nadal bardzo biedna, ale to tylko dlatego że tam akurat początek jest najtrudniejszy (japoński). Gdybym przed rozpoczęciem wiedział że rok później będę "tylko" tutaj... to pewnie nigdy bym się za to nie wziął, i był nigdzie ;) Ale znów, rezultaty dla samooceny -- nie do zmierzenia. I widzę jaki śmieszny jeszcze byłem ten rok temu, kiedy wydawało mi się że skacząc po powierzchni rzeczy, cokolwiek poznaję. Guzik poznawałem i guzik się uczyłem, była tylko iluzja zmiany i różnorodności.

I widzę, że talent to nie wszystko. Powiem więcej: talent to tak naprawdę bardzo mało. I co ważniejsze: niewykorzystywany talent z wiekiem "traci na wartości." 35-latek ze sporym talentem, który dopiero zaczyna, nigdy nie dogoni nawet średnioutalentowanego kogoś kto zaczął w wieku 25 lat. Tym bardziej jeśli np ma za sobą studia.

Co do przystosowania do systemu, to dziękuję za komplement :D Niestety, nadal nie jest tak dobrze. Ale ostatnie 2-3 lata były w moim życiu wielką lekcją pokory w temacie tzw. ideałów. (Tzw., ponieważ niewprowadzanych w praktykę.) A ostatnie 2 tygodnie wszędzie widzę symbolikę astrologicznego Koziorożca, więc ten wątek -- w którym mogę się wygadać i podyskutować z dawnym sobą dużo mi daje :)

Nie do końca rozumiem jednak czego miałbym Ci zazdrościć o_O Tego, że jesteś niespełniony, czy że masz ideały, których nie potrafisz przełożyć na życie? Mi tam się jakoś, ciut, te moje ideały powoli udaje przekładać, a niespełnienia i tak jeszcze mam pod dostatkiem :D
W różowość Twojego życia wybacz, ale nie do końca wierzę. W Twoich postach dużo jest potrzeby obrony swojego poczucia wartości, więc nie zdziwił bym się gdybyś upiększał pewne sprawy. Zgodnie z założeniem "na internecie nikt nie wie, że jesteś psem" ;)

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-18, 17:38:56 »
No to chyba rzeczywsicie mi nie pomozesz :).

Z tego, co widze masz bardzo mocna postawe jesli idzie o wpasowanie sie w realia. Z jednej strony Ci tego zazdroszcze...a z drugiej nie, bo wiem ze to nie moja sciezka.

A przyklad z alkoholikiem niestety bardzo hybiony-nie jestem alkoholikiem i obce sa mi tego typu stany. Tak ze sorry ale porownanie mojej osoby (mojego obecnego stanu) do stanu tego czlowieka conajmniej minelo sie z celem i nie obraz sie, ale ciagle wyczuwam od Ciebie jakas zlosliwosc (cos na zasadzie, ze skoro Ty sie wpasowales to inni tez musza bo takie jest spoleczenstwo).

A ja od poczatku powtarzam, ze schematy sa nie dla mnie.
« Ostatnia zmiana: 2014-04-18, 17:45:42 wysłana przez Zed1 »

Lynd Seagull

  • Global Moderator
  • Wiadomości: 2 120
  • Płeć: Mężczyzna
  • mój Nick moim Dziełem
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-04-18, 17:35:10 »
Nie mam dla Ciebie odpowiedzi na rozterki z dzieciństwa, ponieważ moim zdaniem nic by nie wniosła (i nadal jest szukaniem uzasadnienia na zewnątrz).

A to, o czym piszesz, jest mi bardzo dobrze znane. Uważam że sporo lat zmarnowałem na takim podejściu, które polega na zachłyśnięciu się wolnością i swoim własnym potencjałem. Jedyny mankament: ta wolność jest tylko wyobrażona.

To jak gąsienica, która nie chce się przemienić w motyla, bo to oznaczałoby przywiązanie do jednego koloru i wzoru skrzydeł. A że boi się takiego "ograniczenia", to jest sobie nadal włochatą gąsienicą. Na ziemi.

Albo jak gość, który marzy o tym aby uprwaiać sport, ale nie chce się ograniczać tylko do jednego, bo nie chce przerostu jednej grupy mięśni. I a póki co siedzi na kanapie, żre czipsy i tyje, ale przynajmniej jest wolny od "ograniczeń" jakie daje, dajmy na to, bieganie.

Chociaż jedną z rzeczy które ruszyły mnie najbardziej było wyznanie pewnego alkoholika GDZIEŚ tu:
http://www.reddit.com/r/cripplingalcoholism/top/?sort=top&t=year (uwaga, grafika na górze strony mało cenzuralna o_O) Opowiadał o tym jak 2-3 razy w tygodniu wracał ze swojej bylejakiej pracy, upijał się, po czym czuł że cały świat należy do niego, stwierdzał że teraz zacznie uczyć się czegoś tam, np informatyki, szukał informacji na necie, obliczał ile będzie zarabiać i że wyrwie się z tej nory... Po czym na drugi dzień uświadamiał sobie, że przecież jest za głupi, że nic z tego nie rozumie i że nawet nie ma możliwości się tego nauczyć. I szedł pracować do swojego magazynu.
Ale żył dla tego poczucia wolności, które dawała mu wieczorna euforia.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-18, 13:33:03 »
A ze mogles poczuc z mojej strony pogarde to nie tak...ja po prostu nie potrafie sobie wyobrazic, jak sie mozna ,,ograniczyc" (w pozytywnym sensie) do jednego zajecia i zajmowac sie tym juz tylko. Albo przesiedziec w pracy dajmy na to 40 lat, miec miesiac wolnego w roku i nagle obudzic sie na emeryturze. Straszne to jest dla mnie. Dlatego nigdy nie zdecydowalem sie na pojscie w zadnym kierunku bo cos we mnie strasznie boi sie tego ,,zamkniecia", w glebi ciagle chce byc wolny, nieograniczony, najchetniej spedzalbym zycie ciagle w podrozy...ale wiem, ze to nie tedy droga tez. Ale chcialem opisac samo uczucie, ktore mi towarzyszy.

Ciekaw jestem, jesli odrzucimy tezy o obciazeniach z poprzednich wcielen i/lub pochodzeniu duszy, to co moglo wplynac az tak mocno na mnie, ze mam az taka niechec a wrecz nawet strach przed wejsciem w cos na powaznie, podjeciem sie stalego zajecia, pogodzenia sie z tym ze cena za to bedzie czesciowa utrata wolnosci rozumianej jako brak jakiegokolwiek wiekszego przymusu.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-18, 13:10:45 »
Cytuj
że aktualne społeczeństwo jest do bani

No bo w/g mnie troche jest poniewaz bardzo degeneruje sie; jak sie tak z oddali popatrzy, co sie dzieje dookola, na co jest najwieszka podaz, popyt to zauwazy sie, ze przecietny zjadacz chleba niestety nie ma jakis duzych (swiadomych) wymagan. No ale skoro tu rafilismy trzeba to jakos zaakceptowac i dzialac mimo to.

Zed1

  • Gość
[#]   « 2014-04-18, 13:07:19 »
Cytuj
Postawa roszczeniowa nie polega na tym, że człowiek szuka spełnienia -- szukanie spełnienia to naturalny i zdrowy stan. Ale, taki człowiek sam działa w kierunku realizacji swoich celów.

Jasne, zgadzam sie z tym. Ja wlasnie szukam realizacji swoich celow, choc ostatnio coraz wyrazniej przynaje sie sam przed soba, ze nie posiadam jakiegos celu. I tu tkwi przyczyna zastoju. Interesuje mnie sporo rzeczy ale zadna z nich nie jest celem. Stad stanie w miejscu.

Cytuj
Postawa roszczeniowa zaczyna się kiedy poszukujący spełnienia człowiek sam nie szuka rozwiązania, bo np. stwierdza że aktualne społeczeństwo jest do bani (tak odebrałem Twoje poprzednie posty) wiec sam nie zamierza nic robić, aby znaleźć mu coś do zaoferowania.

Zgadzam sie.

Cytuj
Dlatego tak ostro zapytałem z czego się utrzymujesz -- bo pisałeś że "trzymasz się od tego z daleka", więc wywnioskowałem że od jakiejkolwiek niespełniającej pracy zawodowej.

Przede wszystkim ja trzymam sie z dala od wszelkiej pracy etatowe, nigdy nie potrafilem wytrzymac na dluzej gdzie musialem przebywac ,,od do". Uwielbiam miec poczucie wolnosci, ze moge cos zrobic szybciej a potem mam czas wolny.

Cytuj
Mam w sobie też dużo z takiej postawy roszczeniowej, tyle że zamiast pogardy do społeczeństwa i ideałów przykrywałem to sobie bezradnością, przekonaniem że "nie wiem jak."

Wlasnie ja mam cos podobnego - nie za bardzo wiem, jak to ruszyc. Doszedles Ty do jakos przemyslen, cos odblokowales w sobie. Bezradnosc kojarzy mi sie automatycznie z dwoma rzeczami: brakiem wplywu rodzicow na prawidlowe wychowanie (np. mala rola ojca w przypadku chlopca) lub cos, co zabloowalo potencjal danej soby i jest ona ,,bezradna" bo pozbawiona swojej naturalnej energii, ktora w normalnych warunkach pcha do dzialania.

Cytuj
No i -- niekonkretna przeszłość, skakanie między zainteresowaniami i pracami to też nasz mocny element wspólny ;) Tylko rozkminianie aspektu zainteresowań na ten moment mnie nie interesuje, bo tu już rozwiązanie znalazłem.

Podzielisz sie tajemnica? Ja walsnie znajduje sie punkcie, w ktorym jeszcze rozkminial tego typu rzeczy. A chce juz wiedziec, czego chce i mocno isc w tym kierunku.

Lynd Seagull

  • Global Moderator
  • Wiadomości: 2 120
  • Płeć: Mężczyzna
  • mój Nick moim Dziełem
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2014-04-18, 12:21:01 »
Hm, chyba nie do końca się zrozumieliśmy co mam na myśli przez postawę roszczeniową :)

Postawa roszczeniowa nie polega na tym, że człowiek szuka spełnienia -- szukanie spełnienia to naturalny i zdrowy stan. Ale, taki człowiek sam działa w kierunku realizacji swoich celów.

Postawa roszczeniowa zaczyna się kiedy poszukujący spełnienia człowiek sam nie szuka rozwiązania, bo np. stwierdza że aktualne społeczeństwo jest do bani (tak odebrałem Twoje poprzednie posty) wiec sam nie zamierza nic robić, aby znaleźć mu coś do zaoferowania.
Dlatego tak ostro zapytałem z czego się utrzymujesz -- bo pisałeś że "trzymasz się od tego z daleka", więc wywnioskowałem że od jakiejkolwiek niespełniającej pracy zawodowej.

Co do emocji, to rzeczywiście mocno coś we mnie poruszyłeś -- ten post był dla mnie swoistym katharsis i uświadomieniem kilku spraw, w równej mierze pisałem go dla siebie :) Mam w sobie też dużo z takiej postawy roszczeniowej, tyle że zamiast pogardy do społeczeństwa i ideałów przykrywałem to sobie bezradnością, przekonaniem że "nie wiem jak."

No i -- niekonkretna przeszłość, skakanie między zainteresowaniami i pracami to też nasz mocny element wspólny ;) Tylko rozkminianie aspektu zainteresowań na ten moment mnie nie interesuje, bo tu już rozwiązanie znalazłem.