Autor Wątek: Zaburzenie stresowe pourazowe (PTSD)  (Przeczytany 8229 razy)

Inga

  • Gość
[#]   « 2014-07-21, 08:47:26 »
Nigdy nie lubiłam wierszy bo ich nie rozumiałam.
To pierwszy wiersz który zrobił na mnie ogromne wrażenie i ktory jest dla mnie doskonale zrozumiały. Bo ten wiersz opisuje mnie. I teraz myślę że niektóre stany mozna opisać tylko za pomocą wiersza. Nie da się wytłumaczyć tego co się czuję i jakim się jest. Ja sama też swojego stanu nie potrafię opisać.
A wiersz znalazłam na wystawie kamieni.

Wisława Szymborska

Pukam do drzwi kamienia
-To ja wpuśc mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
nabrać ciebie jak tchu

Odejdź- mówi kamień-
Jestem szczelnie zamkniety.
Nawet rozbite na części
bedziemy szczelnie zamkniete
Nawet starte na piasek nie wpuścimy nikogo.

Pukam do drzwi kamienia
-To ja wpuśc mnie.
Przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyną okazją.
Zamierzam przejśc się po twoim pałacu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.

Jestem z kamienia- mówi kamień-
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni uśmiechu.

Pukam do drzwi kamienia
-To ja wpuść mnie.
Słyszałam że są w tobie wielkie puste sale,
nieoglądane, piękne nadaremnie,
głuche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj że sam niedużo o tym wiesz.

-Wielkie i puste sale- mówi kamień-
ale w nich miejsca nie ma.
Piekne, być może, ale poza gustem
twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
a całym wnętrzem leżę odwrócony.

Pukam do drzwi kamienia
-To ja wpuść mnie.
Nie szukam w tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód że byłam prawdziwie obecna,
nie przedstawię niczego prócz słow,
którym nikt nie da wiary.

-Nie wejdziesz- mówi kamień.-
Brak ci zmysłu udziału.
Żaden zmysł nie zastąpi ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony do wszechwidzenia,
nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
ledwie jego zawiązek, wyobraźnię.

Pukam do drzwi kamienia
-To ja wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
na wejście pod twój dach.

-Jeśli mi nie wierzysz- mówi kamień-
zwróć się do liścia, powie to co ja.
Do kropli wody, powie to co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
którym śmiać się nie umiem.

Pukam do drzwi kamienia
-To ja wpuść mnie.

-Nie mam drzwi- mówi kamień.



Aby przeżyć musiałam się zamienić w kamień.
Od 6 lat terapii pukam do drzwi kamienia. Ale kamień nie ma drzwi.
Czy jest ktoś komu udało się wejść do kamienia? Czy kiedykolwiek odzyskam kontakt ze sobą? Czy na zawsze pozostanę martwa?


Inga

  • Gość
[#]   « 2013-08-10, 07:56:53 »
Przeczytałam swoje wpisy sprzed 3 lat i zobaczyłam stan w jakim wtedy byłam widząc siebie jako jakąś inną osobę:
Osoba która pisze jest uduszona i zszarzała od tego, nieżywa. Jest duchem, kimś z zaświatów kto używa ciała medium do mówienia i ma taki związek z ciałem jak duch który wynajmuje ciało medium i przez niego mówi, bo sam z siebie jest niesłyszalny. Głos tego ducha dobiega z bardzo daleka, jak z zaświatów. Ten duch przebywa w zupełnie innej przestrzeni, w świecie umarłych.
Od tej osoby czuć bardzo silne wibracje śmierci.
Czytając w ogóle nie potrafiłam połączyć się z tą osobą uczuciowo, ponieważ tamtych najgorszych uczuć cierpienia już we mnie nie ma.

Leszek.Zadlo

  • Wiadomości: 10 566
  • Płeć: Mężczyzna
    • Cuda Ducha
  • Leszek Żądło - regresing, huna, radiestezja, rozwój duchowy, uzdrawianie duchowe
  • Status: Ekspert
[#]   « 2013-06-29, 23:46:29 »
Kiedy przechodzimy poza poziom gadania i uzgadniania, wówczas da się pomóc / uzdrowić bez rozumienia problemu w całej jego złożoności. Wystarczy poznać i usunąć jego genezę i skutki. 
Poza tym, są też metody oparte na zasadzie "wiara czyni cuda", gdzie o problemie w ogóle się nie gada, tylko koncentruje uwagę na jego przeciwieństwie.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-06-28, 14:01:11 »
Inga :)

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-06-28, 13:52:47 »
I tak jak Leszek pisał że on potrafi pomóc ludziom pomimo że ich nie rozumie, tak w przypadku takich zaburzonych osób tego się nie da zrobić. Tutaj aby pomóc to trzeba najpierw zrozumieć po to aby udzielana pomoc była adekwatna do problemu. Piszę to po to aby naświetlić to że te wszystkie rady które otrzymywałam nie były w stanie mi pomóc, bo nie wynikały ze zrozumienia tego jaka jestem.

Mateusz
A ja się cieszę że masz tak dużą empatię, szczere chęci i coś jeszcze, że pomimo że tego sam nie przeżywałeś, to potrafiłeś dostrzec te uczucia i mechanizmy w innych i pewnie w jakiś sposób poczuć.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-06-28, 13:49:04 »
Inga :)
Miło mi za Twoje zwrotne info :)
Ja zauważyłem, że jak u siebie jakaś dziedzina jest zablokowana, to trzeba czasu, żeby to ruszyło. Jeżeli natomiast jest jakiś kontakt, przepływ, to łatwiej jest wtedy poszerzać, wydoskonalić. Myślę, że WJa czuwa nad tymi procesami.

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-06-28, 13:37:11 »
Mateusz
Bardzo trafne te spostrzeżenia. Tak działa ten mechanizm i jest to równia pochyła.
Dlatego bardzo krzywdzące jest w takich przypadkach twierdzenie - dostała to bo miała takie intencje do siebie.
A wyjśćie  z tego jest też bardzo trudne.

Mateusz

  • Wiadomości: 1 234
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-06-28, 13:14:25 »
Inga
Podawałaś kiedyś strony nt. zaburzeń, borderline itp. Poczytałem trochę i pojawiły mi sie takie odczucia, co do takich osób. Oczywiście bardzo ogólne, które są dużym uproszczeniem, ale podzielę sie.

Osoby takie są bardzo wrażliwe, wszystko w życiu biorą bardzo poważnie i mocno przeżywają. Jednocześnie mają wyjątkowo wielką potrzebę bycia zauważonym, wręcz pragną ciągłej uwagi ze strony innych. Jeśli jej nie mają, bardzo cierpią. Chyba ich największym cierpieniem jest zapomnienie o nich przez innych, samotność, brak jakichkolwiek uczuć, emocji ze strony innych w stosunku do nich. Ta potrzeba jest tak wielka, że gotowi są zapłacić każdą cenę, byleby tylko zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić zainteresowanie innych sobą. Godzą się cierpieć w najrozmaitszy sposób, ponieważ w ten sposób najłatwiej, a jednocześnie najboleśniej można wzbudzić litość, uwagę i zainteresowanie innych. Gotowi są przyjmować rolę ofiary, męczennika, czy kogoś poświęcającego się dla innych kosztem swego życia. Pragną bliskości drugiej osoby tak bardzo, że gotowi są zasilać energią innych ludzi czy nawet duchy.
Takie działanie powodujące przeżywanie coraz to większych cierpień przez mnóstwo wcieleń robi swoje i w konsekwencji nie da się tego normalnie wytrzymać. Zwłaszcza, że jak widać takie osoby są bardzo wrażliwe. Umysł w samoobronie powoduje odcięcie się od tych straszliwych cierpień i dlatego przychodzi czas, kiedy nie czuje, bo blokuje odczuwanie negatywnych emocji wraz z pozytywnymi uczuciami.
Z pewnością szybkie i pełne odblokowanie byłoby bardziej szkodliwe niż trwanie w zablokowaniu. Dlatego też taki mechanizm odcięcia jest pewną formą obrony. Rozwiązaniem jest powolne i systematyczne oswajanie się z bagażem bolesnych emocji i uwalnianie ich.

Te same, czy podobne potrzeby i mechanizmy są powszechne u ludzi, ale stanowią one jakiś drobiazg, czy jakąś część ich osobowości. Natomiast u osób z zaburzeniami dominują.
« Ostatnia zmiana: 2013-06-28, 13:16:36 wysłana przez Mateusz »

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-06-28, 09:37:54 »
No, moja sytuacja nie jest wesoła, bo cały czas jestem w uścisku traumy i nie widać z tego wyjścia.

Ważną rzecz sobie wczoraj na terapii uświadomiłam.
 Powróciłam do niemowlęctwa i zobaczyłam że to co mnie spotkało było zbyt okrutne i zbyt straszne do wytrzymania dla mojej psychiki i prowadziło do zwariowania. Dlatego aby ratować swoją poczytalność, zniszczyłam sobie część mózgu w prawej półkuli. Zrobiłam to po to aby przestać czuć, widzieć i rozumieć co się dzieje, aby się stłumić i stać się mniej wrażliwa i czująca. Teraz mam powazne problemy z pracą prawej półkuli, bo nie mam zupełnie pamięci i koncentracji.  Moja trauma jest otorbiona i tak tkwi we mnie bez możliwośći dotarcia do niej i przeżycia jej powtórnie, bo jest zbyt straszna. A dopóki jej nie usunę dopóty będę miała nieczynne niektóre ośrodki mózgu co mi uniemożliwia czucie i odzyskanie emocji i uczuć. No i czuję się że jestem w sytuacji bez wyjscia, zapieczętowana i zamknięta na zawsze.

Wniebowziecie Grubego

  • Wiadomości: 2 288
  • Płeć: Mężczyzna
  • Status: Poszukujący
[#]   « 2013-06-18, 22:50:50 »
nadzieja  nigdy  nie  umiera

nadzieja  jest  wieczna

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-06-18, 20:34:18 »
Ten cytat:
,Zwrócenie się do wnętrza nie oznacza udawania się dokądkolwiek. Wędrówka do wewnątrz nie jest żadną wędrówką, oznacza po prostu, że dotąd goniłeś, by spełnić takie czy inne pragnienie, goniłeś, goniłeś i raz po raz osiągałeś jedynie frustrację. Że każde pragnienie niesie ze sobą nieszczęście, że w pragnieniu nie ma spełnienia. Że nigdy donikąd nie docierasz, że zadowolenie nie jest możliwe. Dostrzegając tę prawdę, że pogoń za pragnieniami donikąd nie prowadzi, przestajesz to robić. Nie, żebyś trudził się w tym kierunku. Jeśli wkładasz jakikolwiek wysiłek, by przestać, to ponownie jest to pogoń, tyle że bardziej subtelna. Nadal pragniesz - być może teraz pragniesz nie mieć pragnień. Jeśli wkładasz wysiłek, by skierować się do wnętrza, to w dalszym ciągu wychodzisz na zewnątrz. Wysiłek może jedynie zaprowadzić cię na zewnątrz.
Wszystkie podróże prowadzą na zewnątrz, nie ma podróży do wnętrza. Jak możesz podróżować do wnętrza? Już tam jesteś, nie istnieje problem dotarcia tam. Gdy przestajesz iść, podróżowanie zanika; gdy twój umysł nie jest już wypełniony pragnieniami, jesteś wewnątrz. To jest właśnie nazywane zwróceniem się do wnętrza. Lecz tam wcale nie trzeba się udawać, wystarczy po prostu nie wychodzić na zewnątrz.''
- Osho

zachęcił mnie aby opisać swój sen.

Jest to ciąg dalszy moich snów o wyjeździe na studia.
Znów się wybierałam na te same studia co zwykle. Mieszkałam tak jak zwykle w swoim domu rodzinnym i się pakowałam a było już bardzo późno. Śpieszyłam się na pociąg i bałam się że nie zdążę. Wiedziałam że egzamin mam zdany. Było dla mnie oczywiste że muszę wyjechać i studiować, uczyć się. Było coraz później a ja coraz bardziej się bałam że nie zdążę. W pewnej chwili zaczełam się zastanawiać czy rzeczywiście muszę wyjeżdżać. Pomyślałam sobie że przecież nie dostałam zawiadomienia z uczelni o zdanym egzaminie i doszłam do wniosku że to wszystko był sen, że nie było żadnego egzaminu a ja nie muszę nigdzie wyjeżdżać. Dzieci siostry miały duży pokój w którym sobie jeździły na wózku. Pomyślałam że zostanę tu gdzie jestem i będę sobie jeździć na tym wózku zamiast uczyć się.
W tym śnie Baśka już się nie pojawiła.

Czyli było zgodnie z tym co  mówi Osho- zrezygnowałam z podróżowania a zostałam tam gdzie jestem.

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-06-01, 07:55:30 »
Doszłam w pracy nad sobą do momentu w którym moja sztuczna osobowść doszła do kresu swoich możliwości. Ona przez to że jest zbudowana z lęków nie ma możliwośći przestać się bać, bo jej natura to lęk.
Od teraz ona będzie powoli kasowana i wymieniana na moją prawdziwą naturę, na osobowość która potrafi czuć, być wrażliwa i odbierać różne impulsy ze świata, również pozytywne.
Moja obecna osobowość potrafi się łączyć tylko z lękami, zagrożeniami, cierpieniami i dlatego mi się wydaje że świat jest zbudowany z samych lęków, cierpień i ataków.

Inga

  • Gość
[#]   « 2013-06-01, 07:46:43 »
Opisałam to bo chciałam się podzielić czymś dla mnie tak ważnym i tak trudnym do osiągnięcia.
Bardzo mnie ciekawi czy jest jeszcze ktoś taki komu udało się scalić siebie po oddzieleniu od swojego ciała na okres kilkudziesięciu lat.
Teraz mi pozostało zbudowanie swojej tożsamośći oraz powrót do odczuwania, bo nadal nie czuję emocji ani uczuć.

muszka91

  • Wiadomości: 668
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-05-31, 21:35:42 »
Inga gratuluję tak 'poważnego' postępu. :)
Jak Ciebie czytałam to wzruszyłam się :)
Ja też byłam kasowana i chyba też gdzieś mam problem z mocą sprawczą-fajnie wiedzieć ,że Ci się udało i dalej będzie udawać.
Fajnie to wszystko opisujesz, bardzo inspirujące.

Tess

  • Wiadomości: 2 607
  • Płeć: Kobieta
  • Status: Obserwator
[#]   « 2013-05-31, 14:06:27 »
Prawda.
Czytałam o takim ewenemencie, że jacyś rodzice, gdzieś koło Japonii, nie uratowali topiacego się synka, bo "miał taką karmę", żeby utonąć !
We łbach się ludziom przewraca z tą karmą i intencjami !

A co do strzyg, trzeba z nimi być czujnym i ostrożnym. Są sprytne i przebiegłe. I bezwzględne !
Co do tej "mojej"- wiem, że próbuje ze mnie zrobić osobę niezrównoważoną psychicznie ( to jest ta bardziej elegancka wersja  określenia ) - bo ??? "Zajmuję się regresingiem i tymi sprawami". Prawdopodobnie śledzi to forum - zresztą nie tylko ona.
Jej nie w smak moje "podpieranie psychiczne" małych, było nie było, bezbronnych - ze względu "na gabaryty" :) istot. Wiem, intencje dostania wpieprz, ale . . .
One istotnie, za każdym razem po mojej wizycie  czują, przejaśnia się im, mają weselsze oczka, bardziej ufne spojrzenie - i w rezultacie bunt. Co powoduje - karę .