Miałam taki wątek założyć:) Ostatnio doświadczyłam tak dziwnej sytuacji, którą pozostaje mi tylko nazwać wewnętrznym przebudzeniem. Wewnątrz siebie usłyszałam w momencie tego pędu, kreacji, oczekiwania, dążenia - hola, hola kobieto co Ty chcesz w tym życiu, Ty najpierw doświadcz tego co się dzieje, otwórz się na pewne cechy wewnątrz. Po tym z każdym dniem czułąm jakby dosłownie pąk róży się rozwijał, poczułam zadowolenie z siebie (myśle sobie, zgłupiałam chyba, z czego ja mam sie z siebie cieszyć) idę do pracy, nagle wszyscy co Ty taka szczęśliwa(no i ja własnie nie wiem, ale poczułam radość)
No więc zadaje sobie pytanie co mi jest potrzebne do szczęscia( nawet sobie pomyślałam, a z czego ja niby mam się cieszyć na ta chwilę) co chce moje ego, a jakie jest boskie prowadzenie?