Mateusz
Też mam takie wrażenie, że pewne sprawy zmniejszają się o jakiś procent, dzięki byciu w przepływie światła. Chociaż pewne rzeczy trzeba przepracować na świadomie, bo jest to jakaś lekcja rozwoju związana z wolną wolą, to w innych działa to prawo łaski:)
Kinga
Iustitia
Przyjmowanie może być wyzwanie dla niektórych. Odpryskiem tego tematu jest lęk przed sukcesem, często równy, albo większy od lęku przed stagnacją, problemami, czy porażką. Dzięki zrobieniu tego tematu w niektórych aspektach np. miłości, zrozumiałam, że dzięki przyjmowaniu zgodnie z boską definicją ( co obejmuje m.in dla mnie czyste intencje+czysta kreacja+czyste skutki) mogę czuć coraz więcej wdzięczności. Dobrze jest przyjmować, gdy od razu pojawia się...płynie...powiększa się...rośnie wdzięczność i wzmacnia radość w sercu:)
Rozumiem to co opisujesz na temat grup. Chociaż nie każda taka jest, to zdarza się, że rządzą jeszcze w niektórych "struktury rozwojowe", a nie Prawda. Natomiast w takich grupach, jak opisałaś, można zobaczyć w sobie, czy coś się zmienia z granicami na bardziej silne i elastyczne, jak wygląda samoocena, i słuchanie głosu Boga, zamiast kogoś czy siebie. Czyli potraktować jak szansę pod pewnymi względami. Z drugiej strony, w pewnym momencie nie ma tez co siebie zamęczać, gdy nie czuję się związku w żaden sposób z jakąś grupą, nie ma wspólnych intencji, czy jakiegoś konstruktywnego celu, i gdy pojawia się coś w zamian bardziej korzystnego. Jeszcze jedno, to że grupa to jednak pojedynczy ludzie i z nimi się wchodzi w kontakt. Jeśli to nie zbiorowy umysł i mają swoje granice i intencję jedność z Bogiem, większą, niż z grupą, to taki kontakt nawet z jedną osobą może być inspiracją i radością:)
Rzeczywiście osoby "nierozwojowe" często reagują z innego poziomu, bardzie zrównoważonego, może to wynika z tego, że mają zdrowsze reakcje na poziomie osobowości, mimo, że mniej intencji do rozwoju duchowego. Czasem przyczyną braku zrównoważenia w osobowości u rozwojowców, jest parcie na rozwój i częsta niestabilność w sobie dla rozwoju - za to efekty z czasem są stabilne i zgodne Najwyższym Dobrem, a czasem zwykła niestabilność emocjonalna wynikająca z wcześniejszych obciążeń. Temat projekcji Misia Colargola i uzależnień od czyjejś zmiany, żeby była wolność, akceptacja i zrozumienie, to temat rzeka...
Marianna rzeczywiście jest ugruntowana i też mi to odpowiada. Na warsztatach TH jest wiele rzeczy robionych tak, żeby projekcje nie były atakami, a ataki, żeby ustały, co najwyżej robi się u niektórych samoobsługa, gdy podświadomość tego nie wytrzymuje, że jest coraz wyższa energia, dzięki wchodzeniu w theta.
Jeśli jeszcze tego nie robiłaś, to można sobie zrobić komendę dodatkową "we wszystkich komórkach ciała", czyli dodać kolejny poziom. Ja tak robię przy pozytywach szczególnie i to dobrze działa. Dodaję do 4 poziomów to co przychodzi w danym temacie w theta: wszystkie komórki ciała, uczucia, umysł, całe ciało, itd. TH jest w tym elastyczne.
Fajnie czytać o cudach. Aż się uśmiecham do tego co czytam i jaką energię czuję. Tak samo, albo i bardzie się uśmiecham mimo woli, gdy z kimś pracuję w TH, i widzę te natychmiastowe zmiany i energie, które płynął:)